Gdybym miała sobie wyrobić opinię na temat Doroty Terakowskiej na podstawie jej prozy, to powiedziałabym, że to mądra, ciepła, pełna zrozumienia, choć niepokorna kobieta. Z zapisów biograficznych córki wyłania się obraz harpagona w spódnicy, demona nonkonformizmu, diablicy, której boi się własna matka. Nie wierzę w portret skończony, w biografię idealną, w ostateczny zapis życia. Myślę, że mamy tyle żyć, iloma obdarują nas najbliżsi i znajomi. Tyle, ile sami sobą kreujemy. Uderzyła mnie jedna wypowiedź Hani, adoptowanej siostry Doroty Terakowskiej, która jej twórczość odczytuje, jako rodzaj pokuty.
Kim była Dorota Terakowska („Poczwarka„, „Władca Lewawu„, „Córka Czarownic„, „Dobry adres to człowiek„, „Ono„, „Tam gdzie spadają Anioły„, „Samotność Bogów„? Co chce nam o niej powiedzieć jej własna córka? Dzieci artystów pochłoniętych pracą często dorastają z uczuciem niedosytu miłości rodzicielskiej. Dziecko w swoim egoizmie nie potrafi się tak łatwo pogodzić z inną pasją rodzica, niż jego dzieciństwo. Sama Katarzyna T. Nowak przyznaje, że tak naprawdę zaczęła matkę poznawać dopiero czytając jej książki, wcześniej żyły w stanie nieustającej wojny na krzyki i pretensje. Podkreśla dzisiaj, że matka jej imponowała, że jest z niej dumna i wiele jej zawdzięcza.
Szokujące to jednak zetknięcie dzieła z życiorysem twórcy. Można powiedzieć, że proza Doroty Terakowskiej wyrosła z jej życiowych błędów, a może jak powie Hania, jest jej odkupieniem grzechów. Nieustannie powraca u niej motyw odrzuconego dziecka, nieakceptowania odmienności, braku porozumienia z dorosłymi, którzy są zajęci własnym życiem. Dlaczego?
Z zapisów córki wyłania się obraz osoby niepokornej, uciekającej przed hipokryzją. Źle znoszącej ramy dyscypliny, łamiącej zasady, które odmawiały jej prawa do samorealizacji. Całe życie robi to, co chce. Jest szalenie ambitna i zachłannie chłonie wszystko, co nowe, aktualne, ważne, ciekawe. Bywa tam, gdzie dzieją się najważniejsze wydarzenia Krakowa, gdzie kotłuje się artystyczne życie towarzyskie. Pójdzie na wszystkie przedstawienia Teatru Cricot 2. Lubi Teatr 38 Waldemara Krygiera i jego odważny repertuar. Jest stałą bywalczynią Piwnicy pod Baranami i jej pierwszą barmanką razem z Pusią Pawełek. Z poetami Andrzejem Bursą i Stanisławem Czyczem popija wódkę w bramie. To czas snobizmu na czytanie, na bycie na bieżąco ze sztuką. Na słuchanie jazzu „produktu zgniłego Zachodu i symbolu wolności”. To wówczas debiutuje Ewa Demarczyk, Marek Grechuta. To czas świetności kabaretów. Terakowska szaleje, zachłystując się kawiarniano-klubowym życiem. Pojedzie autostopem do Opola na pierwszy w Polsce festiwal piosenki, na którym debiutuje Niemen. Zagra girlsa w kabarecie Remiza Wiesława Dymnego. Dostanie pracę u Mieczysława Czumy w „Przekroju”. Całe życie w ucieczce przed rutyną, w pogoni za nowym, niepoznanym.
W tej książce wróci we wspomnieniach Barbary Długosz, żony poety i barda Leszka Długosza, we wspomnieniach Teresy Kwintowej, żony Tadeusza Kwinty, prof. Marty Wyki („Pod okupacją. Listy„), Barbary Nawratowicz-Stuart. Krystyna Gonet zapamięta ją, jako szalenie ambitną, pewną siebie i apodyktyczną kobietę. Katarzyna Kolenda-Zaleska wspomni, że nauczyła się od niej, że dziennikarstwo powinno się robić z pasją i odrobiną szaleństwa. Olga Tokarczuk („Prawiek i inne czasy„, „Podróż ludzi Księgi„, „E.E.„) powie, że miała piękną rzadką cechę – spontaniczne, naturalne poczucie egalitarności. Wszyscy pamiętają jej nieprzeciętną urodę. Zwraca na siebie uwagę mężczyzn, prowokuje ulicę. Zygmunt Konieczny powie, że miała najładniejsze nogi w Krakowie. Ludwik Flaszen przyzna, że przychodził do Piwnicy pod Baranami tylko po to, żeby popatrzeć właśnie na jej nogi. Jej zdjęcie w odważnym bikini znajdzie się na okładce „Przekroju”.
Wraca obraz Krakowa przefiltrowany przez pasje Terakowskiej, świetnych lat miasta, rozbuchanego artystycznie, wbrew czasom niepoprawnego politycznie, w ryzach reżimu a jednak z duchem wolności. Miasta barwnego w szarej wówczas rzeczywistości. Nowak ma oko do rzeczy błyskotliwych, do chwil ulotnych, do magii czasów. Nieźle sobie poczyna z życiorysem matki, z historią miasta i tekstem, który zamienia się w jej rękach w porywającą historię. Cudownie wodzi na zaciekawienie i rozbraja szczerością. Dopisze własny osobisty rozdział do historii PRL, okresu, kiedy Terakowska działała w partii, żeby stać się potem jedną z najbardziej zaangażowanych opozycjonistek. Za swoją działalność zapłaci miejscem na indeksie pisarek zakazanych. W tle wydarzeń między innymi okres jej pracy w „Gazecie Krakowskiej”, początki „Dekady Literackiej”. A wśród nazwisk Jan Maria Rokita, Tadeusz Pikulnicki, Bogdan Rogatko. Pod koniec życia Terakowska pisze felietony do magazynu „ELLE”, mieszka wówczas na krakowskim osiedlu Podwawelskim, z którego przemyca historie pełne codzienności, obrazków sąsiadów z bloku. Mieszka tam razem ze swoim drugim mężem Maciejem Szumowskim, z którym weźmie ślub po 36 latach wspólnego życia, zaledwie dwa lata przed śmiercią. Umrze 4 stycznia 2004, on niecały miesiąc później, 1 lutego.
Katarzyna T. Nowak wyjaśnia, że napisała tę książkę zachęcana przez Wydawnictwo Literackie, które wydawało Terakowską. Maciej Szumowski popierał pomysł. Nowak nie oszczędza matki. Jest wręcz miejscami boleśnie szczera. Szczere i pełne gorzkich wspomnień są historie najbliższych Terakowskiej. Andrzej Nowak wciąż pamięta gehennę rozwodu, dawni przyjaciele nie mogą zapomnieć, że przestali nimi być. A jaka jest Terakowska? Zastanawiam się, czy słusznie w niektórych miejscach padają niektóre przymiotniki. Czy była konsekwentna czy jak niektórzy uważają uparta? Czy była ambitną nonkonformistką czy jak mówią inni apodyktyczną wszędobylską? Była z pewnością kobietą, która wiedziała, dokąd zmierza, a to nie taka znów częsta cecha. Zostawiła po sobie dorobek – świadectwo ułomności, kruchości i wielowymiarowości człowieka. Dawała swoim bohaterom prawo do bycia i wielkodusznymi i małostkowymi. Temu obrazowi matki towarzyszy portret córki, która szuka odpowiedzi na nurtujące ją pytania, dlaczego jej matka była taka, jaka była. Przemawia przez nią i żal i wdzięczność. Emocje się w tekście kotłują. Być może taki typ wypowiedzi to rodzaj psychoterapeutycznej rozmowy, w tym sensie, że autorka otwiera się w niej na zewnątrz, na publiczne przeżywanie. Tak zrobi Magdalena Tulli we „Włoskich szpilkach„, podobnie będzie u Bożeny Jagielskiej w „Miłości z kamienia„. Czy Katarzyna T. Nowak znalazła odpowiedzi na swoje pytania? Książkę kończy cytatem z Terakowskiej: życie „polega na szukaniu, a nie na znajdowaniu.
PS Książka zawiera zdjęcia rodzinne i indeks osób. Na swoim fanpage’u Katarzyna T. Nowak podała, że być może napisze biografię Macieja Szumowskiego na zlecenie Znaku. Czekam na nią, wspaniale byłoby wrócić jeszcze raz do tych czasów. Temat świetny, tylko pisać.
Katarzyna T. Nowak, Moja mama czarownica. Opowieść o Dorocie Terakowskiej., Wydawnictwo Literackie 2005. 324 strony. Redakcja: Ania Kasperek, Roman Włodek. Adjustacja i korekta: Barbara Górska, Henryka Salawa, Barbara Wojtanowicz. Indeks osób: Wojciech Adamski. Opracowanie graficzne: Marek Wajda. Redaktor techniczny: Bożena Korbut.