Te felietony to cała Dorota Terakowska: mądra, urocza, z ciepłym poczuciem humoru komentująca otaczający świat. Jest w niej fantastyczna pasja życia, którą odkrywam czytając jej powieści, a której potwierdzenie znalazłam w tym zbiorze felietonów. Jest w niej niezrównana wewnętrzna siła maksymalnie zwielokrotniona w każdej frazie. Niezwykłe ciepło, jakie bije z tych tekstów wprowadza mnie w nieustającą zadumę, że tyle dobra może być w jednym człowieku. Chociaż ona sama uważa, że test na człowieczeństwo zdała najwyżej na tróję.
W otwierającym zbiór felietonie „Jestem z bloków” pada najważniejsza kwestia, podsumowująca całą jej twórczość „dobry adres to człowiek, nie ulica”. Dorota Terakowska („Poczwarka„, „Władca Lewawu„, „Córka Czarownic„, „Ono„, „Tam gdzie spadają Anioły„, „Samotność Bogów„) nieustannie powtarza, że trzeba poznać siebie, żeby wiedzieć, co z życia brać, żeby było pełne i satysfakcjonujące. Dla niej wartościowe są książki i czas spędzany na ich czytaniu, więc wszystko, co mogłoby ten czas niepotrzebnie zredukować jest do głębokiego przemyślenia. Daje o sobie znać jej przeświadczenie, żeby umieć cieszyć się tym, co się ma, znajdować dobrą stronę tego, co tu i teraz zamiast udręczania się szukaniem szczęścia w jakimś mglistym miejscu, w niewiadomej przyszłości. Ta silna kobieta zaraża swoją charyzmą, gdy z uśmiechem przechodzi koło ludzkiej głupoty. Niezrażona w przekonaniu, że nie cudza opinia a własne zdanie i wewnętrzny rachunek sumienia są ważne. „Dlaczego czujesz się gorsza, zamiast wybuchnąć śmiechem, zadumać się nad powierzchownością, z jaką oceniają nas bliźni”? – zapyta.
Chciałabym się tak zestarzeć, z taką wewnętrzną klasą. I mieć do końca tak kapitalne poczucie humoru. Bo Dorota Terakowska jak nikt inny potrafi się śmiać z drobnych wpadek codzienności, głupstewek urastających do katastrof życiowych. Ma niezrównane oko do wypatrywania przepysznych historii i tę niecodzienną umiejętność patrzenia na nie z uśmiechem. Uśmiechałam się, zatem czytając te teksty i był to życzliwy uśmiech, bo w samym pisaniu Terakowskiej jest wiele ciepła. Ona nie pisze, żeby obśmiać, wyśmiać, urazić. Pisze tak, jakby chciała nam powiedzieć „no popatrz, jakie to w sumie zabawne”. Trzeba sporego dystansu do siebie i życia, żeby tak pięknie się do siebie i do niego uśmiechać.
Przekornie jest sobą i stale namawia innych do tego samego. Bądź sobą! – wybrzmiewa z każdego zdania. Powtarza, żeby z uwagą kontestować otaczający świat, nie zamykać się w więzieniu magazynów, telewizji i reklam. Obserwować świat z uwagą i krytycznie. Czerpać z niego rozsądnie. Mieć w sobie tę nonszalancję i czas na słuchanie jak trwa rośnie, na patrzenie jak płyną chmury. I odwagę do stawiania granic, gdy ten świat bezceremonialnie je przekracza. Jak cudownie żyje, nie ograniczając się wytwornością, odprasowaną rzeczywistością. Jest sobą i niezależnie od okoliczności, daje sobie przestrzeń do bycia sobą. „Prawdziwe życie jest tam, gdzie jesteście, i tylko wtedy, gdy Wasze spojrzenie nie pyta nerwowo: j a k w y g l ą d a m?!, lecz obiecuje kilka ciekawszych pytań” – czytamy.
Terakowska to chodząca kwintesencja feminizmu, niepozwalająca sprowadzać się do posągowej Matki Polski. Nie daje się omotać dwuznacznym komplementom, nie da się zagonić do kuchni dla kilku pochlebstw. Jest bardzo kobieca w mówieniu „nie”. I bezkompromisowa w rozbrajaniu wszystkiego, co niefeministyczne.
„Facetom macho dorównują tylko niemowlęta, równie bezwzględne w egzekwowaniu tego, co im się należy, ale niemowlętom nadal na to pozwolimy” – napisze.
Żyła niepokornie, na opak, jak napisze. Świat widziała ostro i dziwiła się, że tak go wypaczamy. Znała wartość życia i niemarnowana go. Doceniała stałość uczuć, wewnętrzną siłę i moralność, która trzyma do pionu. Chciała, żeby świat był lepszy, żebyśmy nauczyli się dostrzegać to, co dobre i żyć naprawdę. Zostawcie sobie na początku jeden felieton na jeden dzień, potem smakujcie je codziennie, rozkoszujcie się nimi na okrągło, czytajcie Terakowską bez umiaru, rozpuście się w jej literaturze. Życzę wam z całego serca uzależnienia.
Recenzja Dorota Terakowska, Dobry adres to człowiek, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2004. Redaktor prowadząca: Anita Kasperek. Adiustacja: Henryka Salawa. Projekt okładki i stron tytułowych: Marek Wajda. Układ typograficzny: Robert Oleś.