Kategorie
Literatura nordycka

Narodziny potęgi. Wszystkie podboje Bolesława Chrobrego – Michael Morys-Twarowski

Bolesław Chrobry – urodzony zwycięzca. Imperator Słowian. Poskromił niepokornych wikingów, zdobywał niezdobyte twierdze. Ambitny strateg, który potrafił dobierać sobie sojuszników. Do tej pory nie doczekał się należytej uwagi i docenienia, na jakie zasłużył. „Narodziny potęgi. Wszystkie podboje Bolesława Chrobrego” Michaela Morysa-Twarowskiego wypełnia tę lukę. Wyrosła na pasji książka jest dowodem na połączenie wiedzy z niespotykanym talentem opowiadania historii.

Narodziny potęgi Wszystkie podboje Bolesława Chrobrego Michael Morys Twardowski

A w historii Bolesława Chrobrego jest wszystko to, co składa się zazwyczaj na popularność bestsellerów: zbrodnie, ludzkie niegodziwości, mariaże, które zmieniały losy świata. Jest w niej odwaga, szalone porywy, gry polityczne na niewyobrażalną skalę. Jest obraz człowieka w rozpaczy i u szczytu sławy. Są wielkie i małe sprawy. Jest życie. Jest śmierć. Do opowiedzenia tego trzeba więcej niż oka do szczegółu, wyczucia w doborze faktów, umiejętności analizy i żonglowania pomiędzy domysłami. Trzeba czegoś więcej niż rzetelnego wykształcenia, chociaż dr Michael Morys-Twarowski to akurat absolwent prawa i amerykanistyki Uniwersytetu Jagiellońskiego, gdzie obronił doktorat z historii. Trzeba pasji szukania, oczytania, umiejętności docierania do źródeł, o których wszyscy zapomnieli, czytania na nowo. Trzeba sporo odwagi w tłumaczeniu faktów, ale też umiejętności balansowania pomiędzy hipotezami a reinterpretacją. Ale przede wszystkim trzeba mieć talent do opowiadania historii. Nie brakuje pisarzy, którzy ugruntowali sobie pozycję na rynku powieści historycznej lub właśnie na niego mocno wkraczają: Agata Stopa, Cecilia Randall, Elżbieta Cherezińska czy też świetnie bawią się historią: Jonas Jonasson i uczą nas życia wyciągając z niej niewygodne fakty: Majgull Axelsson. To czego nam w Polsce brakuje to historyków, którzy łącząc warsztat naukowy wznieśliby się ponad hermetyczny akademicki język i podobnie jak robi to Bergsveinn Birgisson dla filologów, rzucali nas na kolana sposobem pisania o historii.

Michael Morys-Twarowski łączy intelektualne zacięcie Petera Englunda, siłę z jaką Szwed kreśli portrety postaci historycznych, sprawiając wrażenie obcowanie niemal z żywymi ludźmi. Ma też talent do perspektywy lokalnej, skupiania się na historii z punktu widzenia pojedynczego bohatera, wybranego społeczeństwa w stylu Hermana Lindqvista. Wybornie balansuje tymi atutami a jednocześnie świetnie bawi się popkulturą pozwalając sobie na porównania, przed którymi zazwyczaj zżymają się akademicy. Próbując wyjaśnić jak zmienili się przeciwnicy polityczni rosnącego w siłę Chrobrego pisze:

„Gdy jesteś mały, masz małych wrogów, a dla wielkich twoja mowa jest jak brzęczenie much. Kiedy rośniesz w siłę, zaczynasz mieć większych wrogów. Idealnie pasuje tutaj porównanie do lig piłkarskich. Grając w klasie B podokręgu Skoczkowskiego, mierzysz się z Tempem Puńców albo Zrywem Bąków, grając w Lidze Mistrzów, stajesz naprzeciw piłkarzy Juventusu, Realu Madryt czy Bayernu Monachium”.

Swoboda z jaką czyta się „Narodziny potęgi. Wszystkie podboje Bolesława Chrobrego” porównałabym do komentarzy i ulgi, jaka wybrzmiewała po otrzymaniu wiadomość o tegorocznym nobliście. Najczęściej powtarzano, że wreszcie Akademia zaproponowała pisarza na tyle przystępnego, że z pewnością będzie jednym z nielicznych czytanych dość powszechnie jeszcze przed werdyktem Komitetu Noblowskiego. I na tyle dobrego, że możemy ufać, że nie zmieni tego wrażenia w kolejnych propozycjach. A historia, zwłaszcza polska, naprawdę zasługuje na dobrego autora, który wyjdzie z hermetycznego naukowego grona i zaproponuje nowy styl pisania o naszej przeszłości.

Z pewnością zaskakujące w podejściu Michaela Morysa-Twarowskiego jest zmienianie głównonurtowej perspektywy i rzucanie nowego światła na utrwalone już interpretowanie faktów. Zaskakujące o tyle, że nie są to kontrowersyjne tezy, które mają przyciągnąć czytelników, a poparte studiami świeże spojrzenie. Wystarczy przeanalizować bogatą bibliografię i precyzję wyjaśnień w przypisach. Polsce potrzebni są autorzy potrafiący wyjść poza martyrologiczną narrację, mówiący nowym językiem o starych sprawach. Odważni, ale też rzetelni tłumacze przeszłości. Tacy, którzy nie boją się głośno myśleć. Czy wśród mieszkańców bawarskiego miasteczka Schnaittenbach znajdują się potomkowie wojów Bolesława wziętych do niewoli w sierpniu 1003 roku? – pyta w jednym miejscu Michael Morys-Twarowski i wyjaśnia w innym: „Dostępu do Czech strzegła Miriquidui, co znaczyło Czarna Puszcza. Był to górzysty, ponury las o nazwie niczym z powieści J.R.R. Tolkiena. Zbieżność jest nieprzypadkowa, bo Miriquidui w języku angielskim zmieniło się w Mirkwood i w takiej wersji trafiło do uniwersum „Władcy Pierścieni (w polskim tłumaczeniach jako Mroczna Puszcza). W prawdziwej Czarnej Puszczy – w przeciwieństwie do Tolkienowskiej – nie było czarnych wiewiórek ani czarnych motyli, czekali za to wojowie Bolesława Chrobrego”. Takie pisanie nie tylko zaspokaja głód wiedzy, ale też pobudza ciekawość i wyobraźnię. W tym sensie wybierając taki styl Michael Morys-Twarowski pozostawia po sobie coś więcej niż wyjątkowy tekst popularnonaukowy. Wychowuje sobie czytelników, pokazując jaką frajdą jest zabawa historią.

„Narodziny potęgi. Wszystkie podboje Bolesława Chrobrego” nie są biografią pierwszego króla Polski, tylko jak tytuł wskazuje wycieczką po jego podbojach. 16 rozdziałów prowadzi nas od zdobycia Gniezna, przez podbój Krakowa, do historii, w której Bolesław Chrobry zasiada na tronie Karola Wielkiego. Chapeau bas dla autora za ogranie tego elementu historii! Widzimy Bolesława Chrobrego, gdy zdobywa Miśnię, Czechy, grabi Głomaczów, po raz drugi zajmuje Budziszyn, pokonuje Madziarów, niszczy Liubuszę, zabija Pieczyngów, walczy z imperatorem, zdobywa Kijów, spotyka i rzuca na kolana wikingów i podbija Prusy.

Zamiast typowego dla pisania o historii skupiania się na szczegółowych, niemal dziennych datach, Michael Morys-Twarowski umiejscawia nas w czasie. Jeśli pada data, to wówczas, gdy staje się to wyraźnie niezbędne. Ważniejsze dla tego autora jest pokazywanie nam co działo się wcześniej, jak wydarzenia wpływały na rozwój wypadków. To pisanie zachęcające do myślenia, wyciągania wniosków i szukania powiązań pomiędzy poszczególnymi wydarzeniami, decyzjami politycznymi. Czytając „Narodziny potęgi. Wszystkie podboje Bolesława Chrobrego” można nie tylko podglądnąć trudną sztukę tworzenia polityki, ale też się jej nauczyć, zwłaszcza tego, jak przedstawiać przegraną jako pozorne zwycięstwo, jak sprawnie rozwiązywać nierozwiązalne sprawy, jak układać się z zacietrzewionym wrogiem, jak wyciągać dla siebie zyski z kłótni i walk innych.

Świetnie, potoczyście napisana książka. Bardzo dobrze ugruntowana wiedzą. Może Skandynawowie mają króla kryminału. My za to mamy króla literatury popularnonaukowej. Bardzo chciałabym, żeby autor pokusił się o rozszerzenie rozdziału o wikingach do rozmiarów książki. Są źródła, jest sporo materiału, opracowań. Są też czytelnicy, którzy czekają na taką książkę.

Recenzja książki: „Narodziny potęgi. Wszystkie podboje Bolesława Chrobrego”, Michael Morys-Twarowski, Ciekawostki Historyczne.PL, Kraków 2017. Projekt okładki: Mariusz Banachowicz. Ilustracja na pierwszej stronie okładki: Kamil Piotr Jadczak. Opiekun serii: Kamil Janicki. Opirka redakcyjna: Natalia Gawron. Wybór ilustracji: Natalia Gawron. Konsultacja merytoryczna: Maksymilian Sas. Opracowanie map: Tomasz Babnis. Projekty map: Adam Pietrzyk. Opracowanie ilustracji: Katarzyna Leja. Adiustacja: Aleksandra Ptasznik. Korekta: Grażyna Rompel, Agnieszka Mańko. Indeks: Tomasz Babnis. Łamanie: Katarzyna Leja. ISBN 978-83-240-4230-2. Seria wydawnicza Ciekawostki Historyczne.PL. Wydanie I. Stron: 331. Cena: 39,90 zł.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję: