Susan Sontag nie miała wątpliwości, że żyjemy w czasach estetyzacji wojny, którą na potrzeby odbiorcy pozoruje się do możliwie najskuteczniejszych przekazów. Nieudane zdjęcia dokumentalne potrafiono na potrzeby kroniki filmowej powtórzyć w zainscenizowanych plenerach, zwłoki ofiar ułożyć w niemal instalację artystyczną, zdjęcia powtarzać do osiągnięcia pożądanego efektu. Widok cudzego cierpienia wraz z pojawieniem się mediów stał się „dietą horrorów”, na której przeciętny odbiorca spędza kilka godzin dziennie. Sontag w swojej książce stwierdziła, że „bycie widzem nieszczęść nawiedzających inne kraje jest jednym z najbardziej charakterystycznych przeżyć współczesności”. Inna Amerykanka, Jodi Williams, laureatka Pokojowej Nagrody Nobla z 1997 stwierdziła, że ma dość przedstawiania historii poprzez opisywanie wojen i bitw. Jak w świetle tych argumentów ustosunkować się i ocenić „Belfast. 99 ścian pokoju”?
Aleksandra Łojek przyjechała do Belfastu przez przypadek. Była w trakcie doktoratu, który pisała na socjologii UJ, skończyło jej się roczne stypendium w Londynie, po którym postanowiła przedłużyć swój pobyt na Wyspach. Jej początki w Wielkiej Brytanii, o których wspomina zaledwie w kilku zdaniach bardzo przypominają perypetie opisywane przez innego emigranta Jacka Wąsowicza w „Przystanku Londyn„, gdzie: pisze dla polonijnych pism, przez chwilę będzie redaktor naczelną nowego magazynu dla Polaków, przez dwa lata prowadziła polskojęzyczną audycję, w końcu zatrudniła się w organizacji polonijnej, w której zajmuje się mediacją międzykulturową i pomaga rozwiązywać konflikty.
Około 10 lat pobytu w Belfaście sytuuje Aleksandrę Łojek w gronie reportażystów ożywczego dla gatunku typu. To ludzie z obcymi korzeniami wrośnięci w nowe miejsce. Perspektywa cudzoziemca zmagającego się z codziennością przynosi zupełnie inne doświadczenia od reporterów podróżujących po świecie, skazanych na inną skalę emocji i zdarzeń. To dlatego książki Ilony Wiśniewskiej o Spitsbergenie, Grażyny Obrąpalskiej o Kostaryce, Jacka Wąsowicza o Londynie, Tiziana Terzaniego o Azji są wyraźnie odmienne choćby od tych Andrzeja Muszyńskiego (Południe, Cyklon) mierzącego się z zastaną rzeczywistością na szybko, zachłannie, bez szans na wyłapanie z miejsca niezbędnych niuansów do jego pełnego zrozumienia.
Zauważalne jest też stosowanie niekiedy nieco odmiennych stylistyk narracyjnych. Przy deficycie doświadczeń i informacji autorzy częściej uciekają w fikcjonalność, artystyczny sztafaż a ich reportażom bliżej do literatury pięknej. Nie znamy jeszcze listy książek zgłoszonych do 7. edycji Nagrody im. Ryszarda Kapuścińskiego za reportaż literacki 2015 roku, stąd trudno ocenić szanse Aleksandry Łojek. Reporterka nie pozwala swoim bohaterom przemawiać w taki sposób jak to robi Swietłana Aleksijewicz, ale właśnie perspektywa człowieka, mieszkańca posłuży tutaj za opis miejsca. A opis miejsca posłuży wyjaśnieniu historii w przestrzeni czasu. Dla Aleksandry Łojek ważna jest Irlandia Północna współczesna, stąd jakiekolwiek, nieliczne, ale bardzo ważne dygresje historyczne robione są z ogromnym wyczuciem tematu, doskonale dopełniając ogląd sytuacji.
Aleksandra Łojek musiała się pojawić na łamach swojej książki, a to z tego powodu, że jej obecność w Belfaście jest też szczególna. Niektórzy reportażyści, jak na przykład Angelika Kuźniak (Papusza) ukrywają siebie, nie ujawniając się w tekście lub robiąc to bardzo dyskretnie. „Belfast. 99 ścianpokoju” jest jednak też historią imigrantki, a Łojek dopowiada sobą mierzenie się z materią miasta w równie pożądany sposób, jak niedawno Anna Marchewka opowiadając o śladach nieobecności Ewy Szelburg-Zarembiny. To właśnie ich docieranie do miejsc, ludzi, pamięci lub niepamięci tworzy subtelny i bardzo ważny komentarz do całości, bez którego wydźwięk treści byłby dużo uboższy.
Belfast, stolicę wielkości Kielc, „historia poszatkowała na strefy wpływów”, pisze Łojek, dodając, że „trzeba wiedzieć, jak i jakich”. Chaos tych wpływów oddaje sposób narracji, która jest niczym labirynt ludzkich losów oddzielonych tytułowymi 99 ścianami pokoju. Obcy, a jest nim przecież czytelnik, jest prowadzony w szczególny sposób przez autorkę, która przenosząc uwagę z jednej postaci na kolejną, oddaje trudność stojącą na przeszkodzie jakiejkolwiek próbie spójnego podsumowania konfliktu. Chłodne, typowe dla historyka omówienie nakreśla szybkim gestem sytuację: w 1921 powstaje Irlandia Północna jako prowincja Wielkiej Brytanii. Mieszkający w niej, głównie katoliccy Irlandczycy chcieli przyłączenia do Republiki Irlandii, protestanccy Brytyjczycy zabiegali o utrzymanie unii z Wielką Brytanią. W latach 1968-1998 zaognia się konflikt cywilny. Kłopoty (The Troubles) jak eufemistycznie określa się ten okres doprowadzają do śmierci ponad 3 000 osób: zastrzelonych, zabitych w czasie zamachów bombowych. Konflikt kończy porozumienie wielkopiątkowe z 1998 roku, którym grubą kreską chciano oddzielić się od przeszłości, próbując pokojowymi metodami doprowadzić do uspokojenia zwaśnionych społeczności. Świat śledzący do tamtej pory kolejne doniesienia o IRA i o walczącym z nią brytyjskim wywiadzie też został odcięty grubą ścianą milczenia, pozostając w przekonaniu, że postanowienia pokojowe rozwiązały sprawę. I w tym miejscu pojawia się Aleksandra Łojek i jej „Belfast. 99 ścian pokoju”.
Książka oddaje nerw wydarzeń, pisana na gorąco i utrzymująca narrację miejscami tu i teraz. W pewnym momencie Aleksandra Łojek opowiada, że gdy pisze swoje słowa, na jednej z ulic Belfastu rzucono właśnie w policyjny radiowóz bombę, której składową był semtex. Poznajemy polską rodzinę, nieświadomą żywego konfliktu, która kupuje dom na linii przecięcia dwóch zwaśnionych społeczności i zmuszona zostaje do zabezpieczenia go drutem kolczastym i kratami w oknach. Dowiadujemy się o imigrantach, którzy przełamują hierarchię wpływów mieszkając w jednej strefie, a bawiąc się w drugiej. Jednocześnie poznajemy iluzję pokoju, która nie daje wytchnienia od koszmaru wojny, a tym dla mieszkańców Belfastu był konflikt obu stron. Traumy, trudne do uspokojenia wyrzuty sumienia, uśpiona chęć zemsty, świadomość niesprawiedliwości dla ofiar tego konfliktu jest źródłem zapalnym dla kolejnych wybuchów. Dzielnice miasta dzielą się na europejskie centrum z życiem kulturalnym i dzielnice wykluczenia, gdzie problemy się nie skończyły, dając o sobie nieustannie znać w tym „skomplikowanym lokalnym krajobrazie niechęci i nienawiści”. Bo wojna nigdy się nie kończy, ostrzega Aleksandra Łojek, pokazując jak drzemie w kolejnych pokoleniach, utrzymywana przy życiu przez grupy interesów. Wojna to biznes, co pokazał dobitnie Nicolas Cage wcielając się w Pana życia i śmierci, a konflikt w Irlandii Północnej w ocenie niektórych jego komentatorów też jest cynicznie podtrzymywany dla zysków. Pieniądze bowiem płynął strumieniami, a zarabiają wszyscy i organizacje paramilitarne jątrzące niesnaski i organizacje próbujące je rozładowywać. Tracą jedynie zmęczeni życiem na tykającej bombie zwykli ludzie, którzy zaczynają płacić coraz bardziej wyrafinowaną cenę za nieustanny strach, który zamienia ich codzienność w piekło. Nikt nie mówi, że w Irlandii Północnej liczba samobójców od podpisania wielkopiątkowych porozumień zaczyna być równa liczbie ofiar, które zginęły w okresie Kłopotów.
Aleksandra Łojek rozmawia ze wszystkimi: „Spotykałam ofiary republikanizmu, po to, by parę godzin później spotkać ofiary lojalizmu – i nie mówić o tym, tylko pochylić się nad jakimś zadaniem, które z kolei miało wesprzeć emocjonalnie moich rodaków”. Rozmawia z mordercami, którzy na zlecenie zabijali, z egzekutorami wymierzającymi kary, z wysłańcami przekazującymi informację o wyroku, z byłymi bojownikami IRA zajmującymi się torturowaniem ofiar. Dzisiaj morderca, który strzałem w głowę zabijał jest terapeutą ułatwiającym ofiarom tragedii i przestępstw opowiadanie o swoich doświadczeniach i uczy jak dalej żyć, zrozumieć oprawców i im wybaczyć. Mężczyzna, który miał wykonać wyrok na kobiecie, zostaje jej przyjacielem. Są politykami, radnymi, wolontariuszami. Próbują normalnie żyć, ale wciąż na granicy dwóch światów, które odgradzają w Belfaście zamykane na noc bramy ustalające granice wpływów republikanów i lojalistów.
Granice geograficzne przybierają bardziej wyrafinowaną formę granic ustalających wykluczającą hierarchię społeczną. Lojaliści w Irlandii Północnej to pracownicy urzędów, uniwersytetów, policji. Republikanie zasiedlają głównie dzielnice wysokiego bezrobocia, narkotyków, alkoholizmu. Status quo jest podtrzymywany przez pamięć o przeszłości a proces zapominania utrudnia fakt, że te same ulice zamieszkują kaci i ich ofiary. Żyjąc w rejonie nieustannie drzemiącego konfliktu narysowała Aleksandra Łojek system wypaczeń, który podtrzymuje się i rozwija w coraz okrutniejszą formę. Opisała jak nieprzejednana polityka żywi się ludzką nienawiścią; jak zmienia społeczeństwo w maszyny do zabijania, wypacza moralność i przyzwala na coraz bardziej psychopatyczne metody walki. Po obu stronach konfliktu łamano regularnie prawa człowieka; Brytyjczycy akceptowali lojalistyczne grupy morderców zabijających bawiąc się okrucieństwem. Przywódcy wyrażali zgodę na najbardziej okrutnie techniki śledcze. Umierało się za wejście do niewłaściwego pubu, za zatrzymanie na niewłaściwym końcu ulicy. Jeden z rozmówców Aleksandry Łojek powiedział, że „Irlandia Północna to jedno z niewielu miejsc w Europie, gdzie terroryzmem można zajmować się nie tylko teoretycznie”.
18 lat po podpisaniu porozumień wielkopiątkowych ludzie wciąż uczą się żyć w „normalnym” świecie pamiętając jednak o topografii miasta, w którym wciąż utrzymuje się podział, a 99 ścian pokoju to mury odgradzające ofiary i katów obu stron. A odpowiadając na postawione na początku pytanie o to jak się ustosunkować do reportażu Aleksandry Łojek, odpowiadam jak do materialnego dowodu zbrodni. Poznać, zachować w pamięci i zrobić wszystko, żeby żadnego innego miasta nie zamienić w Belfast.
Znalezione błędy: na stronie 39 podwójny cudzysłów „O””. Na stronie 85 doszło do jednego aresztu
Recenzja Belfast. 99 ścian pokoju, Aleksandra Łojek, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2015. Opieka redakcyjna: Łukasz Najder. Redakcja: Tomasz Zając. Korekty: Renata Arkuszewska / d2d.pl, Kamila Zimnicka-Warchoł / d2d.pl. Redakcja techniczna: Robert Oleś / d2d.pl. ISBN 978-83-8049-101-4. Wydanie I. 183. Książka zawiera bibliografię.
Buycoffee.to
Jestem wdzięczna, że doceniasz moją pracę włożoną w napisanie tego artykułu.
LH.pl
Z moim partnerskim kodem rabatowym LH-20-57100 u polskiego dostawcy hostingu: https://www.lh.pl, otrzymasz obniżony koszt hostingu w pierwszym roku o 20% a ja prowizję tak długo jak jesteś ich klientem / klientką.