Lubię spotkania, które prowadzi dr Anna Marchewka, bo wiem, że wysłucham mądrej rozmowy. Wiem też, że zaprosi mnie na literacką wycieczkę szczególnego rodzaju szlakiem wątków, zaskakujących puent, wybornych przemyśleń. Lubię tego rodzaju literackie nieoczywistości, po których krawędziach porusza się dr Marchewka.
De Revolutionibus. Books & Cafe, ul. Bracka 14, Kraków
Lubię też De Revolutionibus. Books & Cafe, które ma odwagę i ambicję promować dobrą literaturę. No i koniec końców lubię fakt, że i prowadząca spotkanie i samo miejsce przyciąga zawsze szczególną widownię. Spotykam dr Annę Pekaniec, młodą badaczkę literatury, której książka „Czy w tej autobiografii jest kobieta” dokonuje ważnego przełomu dopisując pionierski rozdział w niezbadanej dotąd części historii dokumentu osobistego i Jacka Błacha, w latach 2008-2013 asystenta nieodżałowanego prof. Henryka Markiewicza, autora kultowego wywiadu z Krzysztofem Kieślowskim, który przeprowadził w wieku zaledwie 15 lat i twórcy razem z Agnieszką Kosińską i Kamilem Kasperkiem tomu „Czesław Miłosz. Bibliografia druków zwartych”. Spotykamy się 12 maja, więc tuż przed Festiwalem Miłosza. Dr Anna Marchewka pokazuje nam, zredagowany przez nią, pachnący jeszcze farbą drukarską i ciepły egzemplarz festiwalowej publikacji „Almanach Miłosz Festival”. I właśnie tak powinny wyglądać publikacje towarzyszące festiwalom: wybrzmiewające różnorodnym a przez to pełnym głosem eseistyczne teksty, wybór wierszy i odważna oprawa graficzna. A podkreślę, że dr Anna Marchewka zaprosiła przy tworzeniu tej publikacji 13 autorek i 13 autorów, osiągając parytet udowodniła, że wszechstronność wypowiedzi przekłada się wybitnie dobrze na merytorykę całości.
Od lewej: dr Anna Pekaniec, dr Anna Marchewka, Jacek Błach
De Revolutionibus nagrywa filmiki o spotkaniu. Robię zdjęcia, śmiejemy się głośno i mówię do Ani Pekaniec, Jacka i Ani Marchewki, żeby nie zwracali na mnie uwagi i dodaję głośno „mnie tu nie ma”, na co pan usiłujący filmować ripostuje „ale ja tu jestem” i wówczas uświadamiam sobie, że zachowujemy się jak bandyci w świątyni książki.
Agnieszka Drotkiewicz podczas nagrania w De Revolutionibus
Anna Marchewka niedawno miała premierę swojej książki „Ślady nieobecności. Poszukiwanie Ireny Szelburg” (Dodo Editor 2014) i De Revolutionibus prosi o jej wypowiedź.
Dr Anna Marchewka podczas nagrania w De Revolutionibus
I zaczynamy spotkanie. Anna Marchewka powie, że jej ukochana książka Agnieszki Drotkiewicz to debiutancki „Paris London Dachau” (Lampa i Iskra Boża, 2004), którą Drotkiewicz wydała w wieku 22 lat, jeszcze jako studentka. Szybki, błyskotliwy debiut a chwilę potem w 2009 publikacja „Teraz” w prestiżowej serii Archipelagi W.A.B. i nominacja do „Paszportów Polityki”. Agnieszka Drotkiewicz jest też autorką wywiadu rzeki z Dorotą Masłowską „Dusza światowa” (Wydawnictwo Literackie 2013). Po drodze wyda też „Daleko od Wichrowych wzgórz”, antologię tekstów krytycznych o czytaniu wraz z dramatem swojego autorstwa. Książka jest pokłosiem spotkań literackich w Teatrze Dramatycznym w sezonie 2009/2010, których kuratorką była właśnie Agnieszka Drotkiewicz. Agnieszka Drotkiewicz na koncie ma 10 książek, a najnowszą wydało Wydawnictwo Czarne, od początku powstania wysublimowany glejt jakości.
Od lewej: Agnieszka Drotkiewicz, dr Anna Marchewka
Anna Marchewka zapyta, czy dla Agnieszki Drotkiewicz rozmawianie z ludźmi i pisanie tekstów czysto prozatorskich to są dwie różne sprawy. Agnieszka Drotkiewicz odpowie, że różnica pomiędzy pracą nad powieścią a pracą nad rozmową jest dla niej wyłącznie różnicą techniki i dynamiki pracy. Pracę nad wywiadem rozpoczyna poszukiwaniem tematu, szukaniem ciekawostek, szukaniem rozmówcy, potem przychodzi metodyczne przygotowywanie się, które poprzedza samo spotkanie, niejako kulminacja pracy kończącej się żmudnym procesem spisywania rozmowy i jej redakcją. Michel Houellebecq, przypomni Agnieszka Drotkiewicz, w „Mapie i terytorium” powiedział, że praca pisarza jest podobna do pracy komisarza policji, ponieważ cały czas robi się notatki, które finalnie często okazują się zupełnie nieprzydatne, ale w pewnym sensie utrzymują naszą głowę w formie i w ciągłej gotowości. Pisanie powieści to, powie Agnieszka Drotkiewicz, pisanie notatek, zainteresowanie, podniecenie, których sinusoida się zmienia, zastanawianie się nad sensem, tego, co się napisało. To są kulisy, czy kuchnia pisania, ale gdyby odciąć się od spraw technicznych, to sam akt pisania rozmowy i powieści jest tym samym, to dwie komplementarne poetyki, bo każdy komunikat, który wypuszczamy w świat jest głosem w rozmowie o kulturze. Ewa Kuryluk, artystka sztuk wizualnych i zarazem pisarka i eseistka w katalogu towarzyszącym jednej z jej wystaw wyznała, że opisuje to, czego nie potrafi namalować i maluje to, czego nie potrafi opisać. Agnieszka Drotkiewicz podkreśli, że w takim wymiarze dla niej rozmawianie i pisanie powieści jest właśnie uzupełniające się.
Od lewej: Agnieszka Drotkiewicz, Anna Marchewka
Na pytanie, czy przedstawia się jako pisarka, czy raczej pisarka i dziennikarka Agnieszka Drotkiewicz powie, że nie za bardzo czuje się dziennikarką i zaryzykowałaby stwierdzenie, że jej wywiady to raczej rozmowy eseistyczne. Katarzyna Nowak podczas rozmowy w Dwójce powie, że dla niej „Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie”, to książka o ciszy, co pokazuje punkt ciężkości, który jest osią rozmów. To nie dociekanie jakiś obyczajowych sensacji, tylko raczej pozostawienie wolnej przestrzeni dla rozmowy o ważnych, mądrych, poruszających sprawach, wydarzeniach. Anna Marchewka przyzna, że ona z kolei czyta „Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie”, jako kontynuację „Nieszporów”. Jako książkę, w której pisarka dobiera sobie większą grupę rozmówców i naprowadza na różne tropy, misternie skonstruowane w mocno nasyconych „Nieszporach”, wymagających uważności, a często i powrotów, pozwalających odczytać wszystkie ukryte i podstępne niuanse. Anna Marchewka doda też, że czytała „Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie” jak książkę o odzyskaniu ciała, które jest zmysłowe, jest częścią nas, a nie przedmiotem podporządkowanym, tresowanym, zamęczanym. Co przejawia się w wyciąganiu różnych smaków, dotyków, atmosfery zmysłowości i pokazywaniu tego, co można wygrać dzięki ferii barw, dźwięków, doznań, zapachów. Według niej Agnieszka Drotkiewicz pokazuje, że najważniejsze doznania to te najmniej efektowne, co sugeruje już tytuł „Piano rysuje sufit”, sygnalizujący, że to co najcichsze może być najbardziej dojmujące.
Agnieszka Drotkiewicz, Anna Marchewka
Agnieszka Drotkiewicz zgodziła się z rozpoznaniem Anny Marchewki i dodała, że „Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie” można by sprzedawać w zestawie z „Nieszporami”. Dodała też, że zależało jej, żeby ta książka była esencją wystarczającą do zabarwienia setki karafek wody. Praca przy „Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie” wymagała od niej sporej kondensacji stojącej na granicy języka poetyckiego. Przyzna, że rzeczywiście książka rozwija dużo wątków pojawiających się w niewielkich obrazach, np. rola sztuki w życiu człowieka, sztuka jako komunikacja. O tym opowiada bardzo ciekawie jeden z jej rozmówców Anatol Gotfryd, najsławniejszy dentysta Berlina Zachodniego, który wspólnie z żoną założył gabinet dentystyczny w 1962 roku, kilka lat po emigracji z Polski. Urodził się w Jabłonowie, dzisiejszej Ukrainie, a wojnę przetrwał dzięki pomocy ludzi. Był świetnym dentystą, ale miał potrzebę drugiego, alternatywnego świata. Tym światem, jak opowiada Agnieszka Drotkiewicz, byli dla niego artyści, z którymi i się przyjaźnił, i których leczył. W jego książce przyjęć, wśród pacjentów można znaleźć takie nazwiska, jak Kapuściński, Herbert, Rebecca Horn, Samuel Beckett. I jak doda śmiejąc się Agnieszka Drotkiewicz, Anatol Gotfryd stwierdził, że najgorsze problemy z zębami mają pisarze.
Agnieszka Drotkiewicz, Anna Marchewka
Agnieszka Drotkiewicz podkreśli, że w „Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie” najbardziej odeszła od rozmów o literaturze. Niemal od debiutu w lutym 2004 zajmowała się w jakiś sposób literaturą, bo w kilka miesięcy po ukazaniu się jej pierwszej powieści już w październiku tego samego roku robiły wspólnie z Anną Dziewit wywiady z Kasią Nosowską, Jerzym Pilchem i Sławomirem Shutym. Przez pierwsze lata po debiucie rozmawiała wyłącznie z pisarzami lub autorami tekstów, jak na przykład Kasia Nosowska. Po części dlatego, że robiła te wywiady do „Lampy” a miały to być rozmowy z twórcami, co Paweł Dunin-Wąsowicz („Fantastyczny Kraków„) definiował wyłącznie, jako osoby piszące. Agnieszka Drotkiewicz powie, że ważną dla niej rozmową w „Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie” była ta o operze. Opera, jak powiedziała, jest dla niej przestrzenią, w której można doświadczyć baśni rozumianej w sposób psychoanalityczny. Chociaż uważa, że akurat te rozmowy powinny zostać nagrane ze względu na ekspresję, z jaką jej rozmówcy udzielali odpowiedzi.
Agnieszka Drotkiewicz, Anna Marchewka
Anna Marchewka powie, że w trzech pierwszych powieściach Agnieszki Drotkiewicz ciało było jakąś przeszkodą, zawadą, czymś co upokarza wręcz, natomiast w „Nieszporach” następuje nowy rodzaj otwarcia a rozmowa z Jackiem Paszkowskim w „Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie”, nauczycielem metody Feldenkraisa zatytułowana „Odkrywać mapę ciała” pokazuje, że język jest i mięśniem i narządem, który tworzy język literacki. Ta metoda pomaga nie tylko osobom, które mają problemy ze stanami bólowymi, ale integruje człowieka z jego ciałem, które trzeba poczuć, żeby praca z nim przyniosła efekty. Marek Krajewski, Joanna Bator, Dorota Masłowska biegają, Łukasz Orbitowski chodzi na siłownię, Grażyna Plebanek („Przystupa„, „Bokserka„) boksuje, a Agnieszka Drotkiewicz pływa. Jacek Paszkowski zauważył coś odnośnie muzyków, że sporo z nich jest bardzo zaniedbana, a tymczasem ciało może być narzędziem pozwalającym nam efektywniej zrealizować pewne cele. Ale to, co Agnieszce Drotkiewicz najbardziej podoba się w metodzie Feldenkreisa to powracanie do swojego wnętrza, dotarcie, jak doda Anna Marchewka do zapisanej w ciele pamięci, co umożliwia odbycie podróży do własnego wnętrza poprzez, prozaicznie, pamięć mięśni.
Agnieszka Drotkiewicz, Anna Marchewka
Anna Marchewka zapytała, jak pisarka dociera do swoich rozmówców. Agnieszka Drotkiewicz wyjaśnia, że interesując się pewnymi rzeczami, pewnymi tematami z czasem okazuje się, że właśnie w nich znajduje pomysł na rozmowę. Do swoich rozmówców dociera też przez innych ludzi. Czasem z kimś rozmawia o sprawach, które ją pasjonują i ci ludzie dalej ją prowadzą. Anatola Gotfryda i jego żonę Dankę powie, że „dostała w prezencie” od swojej przyjaciółki Doroty Danielewicz, do której przyjechała kiedyś do Berlina w gości i została im przedstawiona. Dance Gotfrydowej, której ogród został odznaczony przez władze Berlina, zawdzięcza z kolei rozmowę o ogrodach.
W spotkaniu wzięła udział Marianna Sztyma, ulubiona autorka ilustracji, autorka trzech najładniejszych okładek książek, jak podkreśli Agnieszka Drotkiewicz. W „Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie” podziękowała autorce ilustracji za subtelną erudycję, z jaką tłumaczy słowa na obrazy.
Marianna Sztyma
Na koniec spotkania padły bardzo ciekawe pytania od publiczności. Jeden pan zapytał Agnieszkę Drotkiewicz, czy nie miała nigdy pokusy, żeby pisać beletryzowane wywiady. Na co pisarka odpowiedziała, że zawsze wstydziła się takiej maniery, w stylu „wywiadu amerykańskiego”, w którym odtwarza się nie tylko rozmowę, ale opisuje się nieistotne szczegóły oddające np. otoczenie, w którym jest nagranie rozmowy, atmosferę, czy jakieś wydarzenia poboczne. Co publiczność zripostowała, że jeśli są prawdziwe, to jednocześnie ciekawe dla czytelnika. Agnieszka Drotkiewicz śmiejąc się opowiedziała, że najlepszy żurek jaki w życiu zjadła, to ten zrobiony przez Macieja Walczaka w Nieborowie, z którym rozmawiała w swojej książce o ogrodach. Zupę zrobił na kupionym w pobliskiej wsi zakwasie chlebowych, to było „obezwładniająco dobre”, powie. Przy jednej z książek próbowała wprowadzać takie elementy fabularne, ale ostatecznie zdecydowała się wyłącznie na słowa, bo zastanawiała się, gdzie ten dodatkowy opis powinien się zatrzymać, żeby na przykład nie stał się stronniczy. Inne pytanie dotyczyło redakcji rozmów i tego w jakim stopniu odzwierciedlają ich rzeczywisty przebieg. Agnieszka Drotkiewicz powie, że krótkie wywiady, które mają ok. 15 000 znaków, robione dla prasy najczęściej zachowują dramaturgię rozmowy, bo na ogół są konsekwencją ok. godzinnej rozmowy. Zupełnie inaczej pracowała przy redakcji tekstów, które były jej pierwszymi rozmowami; wydawało jej się wówczas, że nie może uronić ani jednego słowa z wywiadu. Potem przyszła świadomość różnicy pomiędzy językiem mówionym, a pisanym i dłuższa praca nad tekstem. Agnieszka Drotkiewicz doda wręcz, że jednym z największych okrucieństw, jakie można zrobić człowiekowi, to pokazać mu jego wypowiedź spisaną słowo do słowa, bez redakcji. Powie też, że praca nad tekstem przebiega szybciej i jest łatwiejsza, jeśli dobrze zna się rozmówcę i tak było w przypadku rozmowy rzeki z Dorotą Masłowską.
Relacja ze spotkania autorskiego z Agnieszką Drotkiewicz wokół książki „Piano rysuje sufit. Rozmowy o przygodzie”, Wydawnictwo Czarne (premiera książki 18 lutego 2015). Prowadzenie: dr Anna Marchewka.
Buycoffee.to
Jestem wdzięczna, że doceniasz moją pracę włożoną w tworzenie Szkicy Nordyckich.
LH.pl
Z moim partnerskim kodem rabatowym LH-20-57100 u polskiego dostawcy hostingu: https://www.lh.pl, otrzymasz obniżony koszt hostingu w pierwszym roku o 20% a ja prowizję tak długo jak jesteś ich klientem / klientką.