Nazwie siebie razwiedką polskiej fantastyki miejskiej. Z wykształcenia dziennikarz, z magisterką z historii prasy. Powie, że można go nazwać varsavianistą, poniekąd historykiem miejskim, bo pisał o historii prasy warszawskiej w 1916 – 1939. 23 lata temu przeczyta „Zabawy literackie” prof. Henryka Markiewicza. Zaczyna wówczas, jako dziennikarz swoją pracę zawodową i jednocześnie tworzy pismo literackie „Lampa”. Od tego czasu będzie zafascynowany szkicami Markiewicza na temat bocznych dróg polskiej literatury. Jego idolem jest Piotr Wojciechowski, to pisarz, który kiedyś powie mu: „Tylko fikcja jest prawdą”.
Pierwszy tekst o fantastyce związanej z Warszawą napisał 10 lat temu i opublikował wiosną 2004 w drugim numerze miesięcznika „Lampa”. Potem napisze „Fantastyczną Warszawę”. A potem wpadnie na pomysł atlasu fantastyki całej Polski. Narodowe Centrum Kultury weźmie na siebie rolę jego wydawcy. Gdy zacznie pracę nad atlasem, okaże się, że z Krakowa dałoby się zrobić osobną książkę. Zbierze sto źródeł, opracuje a NCK zaopatrzy w bardzo ładną szatę graficzną, świetną redakcję, w sugestie recenzji wewnętrznych i zrobi z tego książkę: „Fantastyczny Kraków”. Przy pisaniu „Fantastycznej Warszawy” dysponował dwustoma tekstami. Gdyby dzisiaj pisał tę książkę doszłoby do niej 15 rzeczy, które przeoczył i ok. 20 – 30, które w przeciągu ostatnich lat doszło. Jeśli chodzi o literaturę fantastyczną wykorzystującą motyw Krakowa, nie było już tak łatwo. Kilka lat temu rozpoczynając pracę nad tą książką Paweł Dunin-Wąsowicz oceniał teksty na 20 – 30 sztuk godnych uwagi. Tyle w każdym razie trzy lata temu wie o Krakowie w fantastyce. Rok temu, kiedy robi „Fantastyczny Kraków” okazuje się, że takich tekstów jest prawie sto.
Co znaczy fantastyczność? Przy „Fantastycznej Warszawie” miał tego typu definicję, że fantastyczność jest w tym momencie, kiedy miasto jest osadzone w innej historii albo, jeżeli w historii nam znanej pojawiają się wyraźnie zmieniające się elementy tego miasta. Fantastyczność Krakowa to rzeczy fantastyczne, które się dzieją w Krakowie albo fantastyczna historia Krakowa, albo nastąpiły fantastyczne odmiany Krakowa.
Zainteresowanie przedsięwzięciem rośnie, bo kolejne miasta zgłaszają chęć opowiedzenia o ich miastach w fantastyce. Takie ambicje już zgłosił Wrocław, który w 2016 roku ma się stać Europejską Stolicą Kultury. Jak jednak podkreśla Paweł Dunin-Wąsowicz pomysłodawca i autor kolejnych tomów, to nie będzie łatwe, bo trzeba najpierw znaleźć germanistę, który zrobi kwerendę w fantastyce niemieckiej Wrocławia. W jednych miastach władze próbują wspierać powstawanie literatury miast. Są też takie miasta, które autorzy cały czas opisują, jak Wit Szostak, Łukasz Orbitowski, Sławomir Shuty, Jewgienij T. Olejniczak, którzy cały czas robią literaturę związaną z Krakowem.
Miejska fantastyka w Polsce jest jak sądzi ściśle związana z potencjałem kulturowym miast. Ma go Warszawa, jako stolica, Kraków, jako stolica duchowa a na następnych miejscach są Poznań, Wrocław i Zakopane z Tatrami. Poza tym jest masa białych plam. Co do przedwojennej fantastyki miejskiej, to ona dotyczy właściwie wyłącznie Warszawy i Krakowa; wszelkie inne miasta, oprócz Zakopanego z Tatrami, występują praktycznie tylko, jako miejsca walk w fantastyce militarnej bliskiego zasięgu chronologicznego. Grodno, Wilno, Lwów pojawiają się incydentalnie. W powojennej fantastyce pojawia się często Lwów, ale 10 -15 razy rzadziej niż Kraków. Wilno prawie w ogóle.
Fantastyka miejska Warszawy ma niechlubny początek, bo zaczęła się od satyr antyżydowskich. Dunin-Wąsowicz przywoła dwie pokazujące, co może się stać z Warszawą ogarniętą żywiołem żydowskim. Niemcewicza i jego „Rok 3333, czyli sen niesłychany” i Antoniego Skrzyneckiego piszącego pod pseudonimem „Werytus”, którego nigdy niewydaną w formie książkowej powieść przeczyta na mikrofilmach. Uważa, że warto byłoby w formie bibliofilskiej w nakładzie 100, czy 200 egzemplarzy wydać to z odpowiednim komentarzem, jako przyczynek do historii antysemityzmu w Polsce. Przy okazji pisania o Warszawie przegapił powieść Tadeusza Hollendra „Polska bez Żydów”. Dopiero później zauważył wzmiankę Józefa Hena, o tym, że jego starszy brat ją czytał w jakimś dzienniku lewicowym i dopiero później się zorientował, że istniała wersja książkowa.
Na pytanie, czy fantastyka nadąża za tym, co dzieje się w świecie, przywoła dwie książki: Bałuckiego i Lubicza. Tekst Michała Bałuckiego (zm. 1901) wydany pośmiertnie, tworzy wizję o Krakowie w 1950 roku. Bałucki napisze, że w tym Krakowie ludzie będą mówili językiem bardzo zaśmieconym obcymi słowami, będą mieli do czynienia z bardzo złym jedzeniem zatrutym chemią i tylko w pierwszorzędnych restauracjach konsumenci dostaną mikroskopy, żeby zbadać, czy to jest naprawdę prawdziwe jedzenie, będą bardzo zadłużeni jeśli chodzi o kredyty hipoteczne. I to jest proroctwo absolutnie spełnione. Jak podkreśli Dunin-Wąsowicz, to jest fantastyka społeczna absolutnie genialna. „Drugi front” został wydany w 1941 w Anglii, przez autora ukrywającego się pod pseudonimem „Tadeusz Lubicz”. Książka traktuje o tym, że Polska ma drony, czyli samoloty bezzałogowe i to jest tak samo jak u Bałuckiego rzecz absolutnie prorocza. Jest 1939, znajdujemy się na Polesiu, gdzie działa tajna fabryka dronów. To jest historia alternatywna września 1939. Jak to często w fantastyce polskiej, wszystko okazuje się snem a główny bohater umiera w niemieckim obozie koncentracyjnym. Forma snu jest bardzo częsta w dawnej fantastyce, ok. 20% jest ujęta formie snu.
Na pytanie, czy to dobry czas dla fantastyki, powie, że jesteśmy w takim momencie, jak na początku lat 90. Nie ma mediów, w których mogłyby się pojawiać nowe pomysły, nowe idee. Jest zbyt mało miejsc na fantastykę a forma publikacji w Internecie jeszcze nie dosłużyła się wagi równoważnej z publikacją papierową. Został jeden miesięcznik w postaci „Nowej Fantastyki” i jej kwartalnik „Fantastyka”, dwa lata temu zamknięto miesięcznik „Science Fiction”. Na rynku fantastycznym są dwa, trzy wydawnictwa, które niespecjalnie ryzykują i niespecjalnie też wierzy, że to co jest publikowane w mediach elektronicznych, internetowych jest na tym etapie w stanie się wybić. Być może za trzy lata te media będą miały siłę, żeby napędzać koniunkturę na fantastykę. Z drugiej strony jest paru pisarzy, którzy w papierowej formie utrzymują się. Są to pisarze albo bardzo dobrzy albo pisarze bardzo niedobrzy. Na średniaków nie ma miejsca. Tymi dobrymi są m.in.: Dukaj, Huberath, Szostak, Orbitowski.
Spotkanie autorskie z Pawłem Duninem-Wąsowiczem wokół książki „Fantastyczny Kraków” (Narodowe Centrum Kultury, Warszawa 2013). 4 marca 2014 r., Elite Księgarnia Hiszpańska, Mały Rynek 4, Kraków. Prowadzenie spotkania: Konrad Myślik.