Kategorie
Non-nordic

Grażyna Plebanek – Bokserka

Intymne, wyzwalające pisanie. To proza w idealnej harmonii z kobiecością. Oswajająca życie bezpiecznym kokonem podniecających fraz. Smakowicie pieści wyobraźnię. Mówi o uwalnianiu się, wychodzeniu ze skorupy schematów, wyzwalaniu własnej zmysłowości.

To jedna z nielicznych pisarek piszących o seksie a wśród nich najlepiej pisząca o seksualności kobiet. Potrafi się literacko kochać, pięknie, podniecająco. Pokazuje intymność pysznie rozpisaną, spełnioną, maksymalnie nasyconą rozkoszą. Pisze prozę, w której ludzie lubią seks, wiedzą, jak się nim cieszyć. Seks, który oznacza fascynację ciałem, doznaniami. Upajanie się byciem ze sobą. Ta powieść to nowa ars amandi, sztuka kochania kobiety spełnionej.

Do tej pory spotykałam takie postaci jak Lu wyłącznie w literaturze skandynawskiej. Wewnętrznie mocne, w silnej równowadze pomiędzy własnymi potrzebami a odpowiadaniem na zewnętrzne oczekiwania. Kobiety, które doszły do tego punktu własnej kobiecości, z którego świadomie zmierzają ku sobie wiadomego celu. Chce się za nimi pędzić. Chce się im towarzyszyć. Chciałoby się mieć takie przyjaciółki. Taka jest Lu.

Trzydziestoletnia Emilia Rankiewicz pracuje w dyplomacji. Dostaje propozycję możliwości wyjazdu na placówkę do Kopenhagi, co oznacza dla niej szansę awansu. Ma za sobą długi, pięcioletni związek. Coś ją jednak w nim uwiera. Mogłaby zgodzić się na bezpieczny scenariusz z jakiegoś jednak powodu nie odnajduje się w jego schemacie. Jej kochanek zostaje przeniesiony do Brukseli. Decyduje się za nim pojechać. W nowym miejscu wpada w rutynę nudnej administracyjnej roboty, to zdecydowanie degradacja w jej karierze zawodowej. Poznajemy kulisy pracy w dyplomacji, poruszamy się korytarzami zamkniętymi przed oczami publiczności.

Grażyna Plebanek („Przystupa„) od 2005 mieszka w Brukseli, zna to miasto, jego zaułki, ulice, odmienność dzielnic. Porusza się tu ze swobodą mieszkańca, czuje puls miejsca. Przenosi do powieści jego charakter.  To wielokulturowy tygiel, w którym mieszają się losy przypadkowych mieszkańców. Świetnie widać to na stale zmieniającym się spisie lokatorów w kamienicy, w której Emilia wynajmie mieszkanie. Przypadek sprawi, że zaczepiona na ulicy przez chłopaka, który próbuje wyrwać jej torebkę, traci poczucie bezpieczeństwa, żeby je odzyskać postanawia zapisać się na kick-boxing. To tam zyska przydomek Lu. Jej sparing partnerem zostaje Sprite, Belgijka, z którą Lu bardzo się zaprzyjaźni. Treningi zmieniają harmonogram jej życia. Zaczynają też oddziaływać na nie. Lu nie tylko staje się coraz silniejsza i pewniejsza siebie na ringu. Prostuje się też w życiu, „jej ciało się otworzyło, nauczyło się atakować, bronić, szukać swoich granic, przełamywać ociężałość; dojrzało do głębokiego związku z innym ciałem”.

Fundamenty swojego kobiecego świata zbudowała w Szwecji. Tam u Duni, przyjaciółki jej matki poznała „dom kobiet”. Pełen ciepłego wsparcia, zrozumienia. Nauczyła się tam języka kobiecej przyjaźni i niezależności. Dewizą Lu będzie „nic za wszelką cenę”. Stawia granice, ustala warunki i pilnuje ich przestrzegania. To kobieta, która nigdy nie utknie w toksycznym związku. Kobieta, która nie da sobie narzucić czyjegoś zdania. Wie, co dla niej jest dobre, wie kim jest i potrafi szanować swoje potrzeby. Grażyna Plebanek mieszkała pięć lat w Szwecji i przeniknęła surowością Północy, jej chropowatością w kontaktach z drugim człowiekiem, mentalnością, której wyznacznikiem jest dyskrecja, nienachalność i ogromna przestrzeń wolności osobistej. Układa w nią życie Lu, która podąża tropem własnej niezależności, tworząc osobną mapę doświadczeń. Ma w sobie tę cechę, za którą pokochałam ludzi Północy: potrafi żyć tak, żeby nie ranić innych ani siebie. Pozwala sobie na bycie sobą.

Grażyna Plebanek pisze po polsku, ale jej powieść jest europejska. Nie dziwi mnie sukces jej „Nielegalnych związków”, które doczekały się publikacji w USA i na bardzo trudnym rynku brytyjskim, w ogóle niezainteresowanym literaturą polską. A trzeba dodać, że w Anglii zaledwie 3% literatury to książki tłumaczone na angielski. Plebanek to dzisiaj eksportowa polska pisarka, i nie dziwi mnie też, że jako jedyna reprezentowała Polskę podczas zeszłorocznego Międzynarodowego Festiwalu Pisarzy w Toronto, w którym brali udział m.in. Margaret Atwood, Salman Rushdie, czy Stephen King. W Lu jest swoboda przemieszczania się pomiędzy państwami, lekkość wnikania w obce języki, pewność poruszania się w międzynarodowym środowisku. Pracuje w dyplomacji, wraz z kolejnymi praktykami, kontraktami zmienia kraje i nie robi jej większej różnicy, czy jest w Warszawie, Sztokholmie, czy Brukseli. To proza pozbawiona kompleksów i ciężaru „polskości”, która jest tu wyswobodzona, otwarta, wielokulturowa. Lu to nowe pokolenie, Europejka, urodzona w Polsce, częściowo wychowująca się w Szwecji, potem pracująca w Belgii. Nie da się jej sformatować, bo wymyka się porównaniom. Szufladkują ją mężczyźni. Dla Barta jest śliczna, dla Michała skrupulatna, dla Diallo wspaniałą kochanką.

Pozwala Plebanek swoim kobietom romansować, czerpać radość z seksu, kochać się, żyć zmysłowo. Ograniczają je o ironio ich kochankowie, mężowie, dla których kobiecość realizowana na równi z męskością jest zagrożeniem ich hegemonii. Zamykają, więc swoje kobiety w klatkach stereotypów, w hermetycznym języku, którym podważają ich poczucie wartości, wyznaczają im granice wolności, stygmatyzują. Rita, sąsiadka Lu w brukselskim mieszkaniu, co chwilę kocha się z innym mężczyzną, Bart skrytykuje to, że szuka nie wiadomo czego, a Lu pomyśli, że Rita „spełnia się w różnorodności”. Lu patrząc na siebie oczami kolejnych mężczyzn zaczyna dostrzegać siebie, coraz świadomiej. Kobiecość. Związki. Kim jest tak naprawdę dla swoich mężczyzn? Czy istnieje miłość na całe życie? Co to znaczy i w czyich oczach jest idealną kobietą? Gdy patrzy na nią dziesięć lat starszy Bart, jej trener Ricky, dwudziestoczteroletni Diallo czy Cheick?

Wielokrotnie Lu wzbrania się przed takim wciskaniem jej w schemat. Chce dla swojego mężczyzny być po prostu sobą – Lu a nie jakąś abstrakcyjną kobietą. Nie chce być podsumowywana uogólniającymi stwierdzeniami, bo jest tą konkretną kobietą a nie nieokreśloną masą. Mężczyźni jednak lepiej wiedzą, co czują wszystkie kobiety, jakie są wszystkie kobiety, czego wszystkim kobietom brakuje. Według Barta drobnomieszczańskiego rozpieszczania drogimi prezentami, seksowną bielizną, biżuterią. Według Michała wizją małżeństwa i szczęścia rodzinnego. Według Cheicka zmysłowym seksem. Nie dostrzegają jej – Lu, tylko wizję kobiecości, w którą ubierają ją codziennymi oczekiwaniami.

Lu dostała jednak w młodości kapitał w szwedzkim domu Duni. Podsłuchując rozmów dorosłych kobiet, wchłaniała w siebie ich niezależność, szacunek do innych kobiet i fascynację mężczyznami. Lu zostawia daleko w tyle kobiety definiujące swoją kobiecość wyłącznie w związku za wszelką cenę. Kobiety rywalizujące z innymi kobietami. Związek w przypadku Lu musi oznaczać komfort, bezpieczeństwo i przyjemność. W relacjach z kobietami szuka przyjaźni. Mężczyzn pięknie kocha. Nikt wcześniej tak wielowymiarowo nie dał wyrazu dla uwielbienia miłości fizycznej, fascynacji zmysłowej, radości z seksu i przyjemności bycia blisko siebie. Ze smakiem, fantastycznym językiem i tak niesamowicie podniecająco.

Takie pisanie to nowość w Polsce. Tak jak intymność uwolniona od ciężaru grzechu, poświęcenia, czy wulgarności. To mądra historia o stawaniu się sobą. Opowiada o nowej kobiecości próbującej się ze światem na własnych warunkach. Wyzwolonej i wyzwalającej.Po przeczytaniu tej powieści chce się być kobietą. Spełnioną, kochaną. I chce się kochać.

Grażyna Plebanek, Bokserka, Grupa Wydawnicza Foksal, 2014. Wydanie I. Seria z Miotłą. Redakcja: Anna Mirkowska. Korekta: Małgorzata Kluska, Hanna Szamalin. Projekt okładki i stron tytułowych: Katarzyna Borkowska. Stron 347.