Kategorie
Non-nordic

O Annie Iwaszkiewicz, która nie chciała księcia

Sięgając po biografię szukam prawdy a otrzymuję jakąś jej wersję. Czy da się stworzyć totalny portret bohatera opowieści biograficznej? Liczne nieudane próby zbliżają nas każdorazowo do niejasnego wrażenia, że znowu daliśmy się komuś zwieść. Małgorzata I. Niemczyńska w książce „Mrożek. Striptiz neurotyka” przedstawia bohatera swojego tekstu poprzez ludzi, którzy odegrali w jego życiu ważną rolę i tych, dla których on był ważny. Filtruje portret pisarza w wielu odsłonach zwierzeń a na koniec przecież podpisuje się pod wszystkim własnym nazwiskiem. Angelika Kuźniak powie, że pisząc „Papuszę” zrobi wszystko, żeby pozostać niezauważoną w książce. „Moja narracja jest, ale słabo zaznaczona”. Obie nie mają racji sądząc, że udaje im się oderwać od opowieści, pozostać w jej cieniu, bo w rzeczywistości to ich wersje Mrożka i Papuszy.


Jakie intencje miał Radosław Romaniuk oddając nam w ręce portrety czterech żon czterech pisarzy: Nadieżdy Mandelsztam, Anny Iwaszkiewicz, Marii Kasprowicz i Zofii Tołstoj? „One. Kobiety, które kochały pisarzy” to kolejna próba zmierzenia się z portretem doskonałym. Radosław Romaniuk wyda „One” po raz pierwszy w 2005 roku a teraz po raz kolejny. Portret Anny zmieni i uzupełni dzięki informacjom zebranym podczas prac nad „Dziennikami”Jarosława Iwaszkiewicza. Dodajmy, że w 2012 ukazał się I tom „Inne życie. Biografia Jarosława Iwaszkiewicza” autorstwa Radosława Romaniuka, bardzo dobrze przyjęty przez krytyków. Przepisując historię Anny Iwaszkiewicz, Romaniuk mierzy się ponownie z materią, powracając do zamkniętego kiedyś rozdziału i zapraszając nas jeszcze raz do czytania go na nowo.

Szkoła raczej milczy o Annie Iwaszkiewicz, skłaniając się do rozpamiętywania Jarosława. Zabierając się do czytania szkicu jej poświęconego zastanawiam się, kogo z niego wyczytam. Historia Anny jest tak atrakcyjna, że gdybyśmy żyli w Stanach Zjednoczonych byłaby pewnie mnożona w kolejnych wielkich produkcjach hollywoodzkich. Jest tu wszystko to, co lubi komercyjne kino: córka milionera, matka, która zakochuje się w pianiście i opuszcza dla kochanka rodzinę, romans z księciem, potajemne zaręczyny, rozstanie, powrót, biedny poeta, wielka miłość, okraszona licznymi romansami, życiem w trójkącie i otwartym związkiem, dodaje odpowiednią dawkę pikanterii, którą podsycają towarzyskie powiązania Anny z najgłośniejszymi nazwiskami jej czasów. Gdyby Woody Allen zamienił Manhattan na Kraków i Central Park na Planty, ewentualnie Błonia, to pewnie ograłby historię Anny i być może mielibyśmy „O północy w Stawisku” zamiast „Midnight in Paris”.

Radosław Romaniuk snuje swoją historię o Annie wydobywając ją konsekwentnie z cienia męża. A właściwie z cienia mężczyzn, począwszy od bardzo charyzmatycznego ojca, przez księcia Krzysztofa Radziwiłła na Jarosławie Iwaszkiewiczu kończąc. Wyłania się z tego opisu osoba, konsekwentnie idąca własnym tropem; począwszy od zainteresowań literackich, artystycznych, na towarzyskich kończąc. Anna samodzielnie dobiera sobie partnerów, wyszukując w kręgach towarzyskich osoby, które mogłyby uświetnić jej wieczory swoim towarzystwem. Tak właśnie wybierze Jarosława. Przyzwyczajona do niezależności, również finansowej, ma to, czego często brakuje nowobogackim: doskonały gust i zamiłowanie do samorozwoju. Wczytując się w kolejne akapity, mogłabym posądzić Radosława Romaniuka o jakiś rodzaj wręcz fascynacji swoją bohaterką. Jego opis Nadieżdy Mandelsztam pozbawiony był tego czegoś, co tak wyraźnie odczuwalne jest tutaj.

Historia Anny Iwaszkiewicz jest pełna literackiego mięsa, autor jednak nie rzuca się na nie, zachowując się jak na literaturoznawcę po doktoracie przystało; wyciągając esencję ze źródeł, pakując wszystko z dżentelmeńską finezją w garnitur niedomówień. Nie pociągnie, więc mocniej tematu i zostawia nas na granicy pomiędzy ciekawością nie przechodząc na stronę wścibstwa. Odcina się tym samym od pisania w stylu Artura Domosławskiego w „Kapuściński non – fiction„, nie rozwinie, zatem ani wątku homoseksualizmu Jarosława Iwaszkiewicza, pozostawi niewiadomą, co do biseksualizmu Anny. Opowie jednak więcej o jej nadmiernej religijności, o aborcji, czy o chorobie psychicznej. Pamiętam rozmowę Magdaleny Grzebałkowskiej tuż po premierze „Beksińscy. Portret podwójny„. Powie wówczas, że badając źródła dotarła do bardzo prywatnych, miejscami intymnych szczegółów, opisze tylko te, które wyjaśniają bohaterów jej biografii, to samo robi Romaniuk.

Poznajemy, więc Annę Lilpop, dziewczynę nietuzinkową, której przyszło żyć w ciekawych czasach. Odrzuca intratne zamążpójście i arystokratyczne salony, wychodząc za Jarosława Iwaszkiewicza biednego poetę, uciekiniera z Ukrainy. Wybiera towarzystwo Ziemiańskiej, gruboskórnego Lechonia, dowcip Tuwima, romans ze Słonimskim od nudnej rutyny arystokratycznych kręgów. I chociaż mało, kto daje ich związkowi szansę, to wspólnie przeżyją 57 lat w małżeństwie; zostawiając za sobą drugą wojnę światową, dyplomatyczne wojaże, profity w komunistycznej Polsce, układając życie w pewnego rodzaju zobowiązanie do bycia razem i swobody bycia osobno.

Czy udaje się Radosławowi Romaniukowi uchwycić postać Anny Iwaszkiewicz w ramy opisu na tyle ciekawego, żeby kończąc ten szkic sięgnąć po więcej? Ja mam ogromny niedosyt i chęć dowiedzenia się więcej. Myślę, że mocną stroną tego zapisu jest jego korespondencyjny skrót; rzecz jest na tyle długa, żeby rozbuchać zainteresowanie i na tyle krótka, żeby opuścić czytelnika tam, gdzie powinien się już zapuszczać na własną rękę. To zdecydowanie tekst zapoznawczy, w pigułce; ujęcie gwarantujące rozrywkę dopuszczalną w granicach szkicu biograficznego, z szaleństwem w ryzach faktu. Romaniuk potrafi opowiadać i chociaż nie grzeszy podglądactwem i trzyma się mocno w pionie poważnej biografistyki, to pisze z wyczuwalnym zafascynowaniem do swojej bohaterki.

Recenzja rozdziału książki „One. Kobiety, które kochały pisarzy”, Radosław Romaniuk, Wilk&Król Oficyna Wydawnicza, Warszawa 2014. Premiera książki planowana jest na 1 grudnia 2014.