Świetnie wykonana robota połączona z dziennikarską dociekliwością przekraczającą jednak granice intymności. Z jednej strony podziwiam demaskatorski upór Domosławskiego, jego przedkładanie prawdy ponad wszystko. Dobrze, że są ludzie potrafiący stanąć w obliczu wielkiego człowieka bez niepotrzebnego przypochlebiania się, bez powielania powtarzanych przez innych frazesów. Nie uważam żeby ta biografia zaszkodziła sławie Kapuścińskiego. Nigdy wcześniej nie widziałam takiego ruchu w jego książkach w bibliotekach. Wydaje mi się jednak, że ta książka powinna pokazać się jakieś dwa pokolenia później. W bardzo bolesny sposób uderza, bowiem w najbliższych Kapuścińskiego: w jego żonę, córkę. Nie wiem, czy umiałabym znieść świadomość, że kilkadziesiąt tysięcy osób z taką dokładnością detalu przeczyta o romansach mojego męża, nieudanej rodzinie. Podziwiam Panią Alicję Kapuścińską za siłę, z jaką jednak musiała godzić się na takie życie. Nie zazdroszczę, że teraz każdy może o jej wspólnym życiu z Kapuścińskim przeczytać niemal wszystko.
Trudno właściwie o jednoznaczną krytykę i to chyba jest siła książki Domosławskiego. Bo pokazuje trudne czasy. Chylę czoło za opisy rodzącego się i rozwijającego komunizmu. Te akapity mogłyby trafić do podręczników historii. Domosławski pokazuje, że ludzie naprawdę wierzyli w PRL, że przeżywali swoje rozczarowania i musieli nauczyć się żyć z tą porażką i beznadzieją i brakiem wiary na zmianę. Pokazuje też Kapuścińskiego, który dzięki układaniu się z właściwymi przedstawicielami władzy stał się światowej sławy mistrzem reportażu. Zagorzałego komunistę, partyjniaka, współpracownika wywiadu, kobieciarza. Człowieka, który próbuje przeżyć. Próbuje nie oszaleć w tych trudnych czasach. Gubi się. Traci kontakt z rzeczywistością. Przyznaję, że przychodzi taki moment, że czyta się kolejne akapity z narastającą niechęcią do Kapuścińskiego, którego wielkość maleje z każdym zdaniem. Ile bowiem wysiłku ten człowiek włożył, żeby żyjąc z pasją, wygodnie, zapewnić SOBIE przywilej bycia legendą reportażu. Konformista, autocenzor, który dla uznania zrobi wiele. Lubi otaczać się pochlebcami i takiż kolekcjonuje, ucinając słowa krytyki efektownym wyjściem, ucieczką, ignorancją. Krzywdzi najbliższych, łącznie z własną córką, która latami odcina się od sławnego ojca i ucieka w anonimowość.
Z żalem czytałam tę książkę, bo chciałoby się wierzyć, że za wielkimi słowami, dużymi ideami stoją wspaniali ludzie. A tutaj spotkałam człowieka, który nauczył się lawirować, układać, tworzyć kręgi przyjaciół, znajomych, którzy w najgorszych czasach i sytuacjach gwarantowali mu miękkie lądowanie. Dzięki protekcji może ogrywać rolę sławnego reportera. Można tak go podsumować. Można i inaczej. Dzisiaj często czyta się o inteligencji emocjonalnej, społecznej, która pomaga człowiekowi w dostosowaniu się do każdej sytuacji, do umiejętnego lawirowania po labiryncie życia. Można by, więc powiedzieć, że Kapuściński potrafił żyć z ludźmi, potrafił unikać konfliktów, zjednywać sobie nawet walczących ze sobą wrogów.
Artur Domosławski, Kapuściński non-fiction., świat Książki, Warszawa 2010.