Kategorie
Non-nordic

Dorota Wodecka – Polonez na polu minowym

E-mail wysłany trzy lata temu przez Eustachego Rylskiego do premiera, wrócił do niego bez odpowiedzi. Opisał w nim bolączki polskiej polityki. Dla Doroty Wodeckiej brak odpowiedzi stał się pretekstem do postawienia pytań piętnastu polskim pisarzom i pisarkom. Czym jest dla nich polskość, ojczyzna, tożsamość narodowa? Gdzie spotykają się wady z atutami polskości? Którędy zmierza patriotyzm?

Rozmowy zostały uporządkowane, poczynając od autorów najstarszych a kończąc na najmłodszym pokoleniu. Zmieniają się plenery czasowe, inaczej dojrzewa w nich polskość. Bywa, że jest marginesem bycia, czasem staje się świadectwem obecności. Zatrzymani na temacie oddalają się od jego utartych, obiegowych znaczeń, zbliżając się do fenomenu polskości. Doskonale widać, jak zmienia się poczucie tożsamości, wspólnoty w zależności od wieku, od miejsca urodzenia. Jak dobitnie determinuje okoliczność narodzin, dorastania, dojrzewania i indywidualnych wyborów. Jak zmienia się perspektywa wspólnoty na jednostkowe współodczuwanie siebie, jak z myślenia zbiorowego przechodzimy na analizowanie siebie, własnych potrzeb, indywidualnego uwikłania w ojczyznę, w polskość w bycie Polakiem. Na końcu w bycie sobą.

Szczególnie interesujące jest obserwowanie rozwarstwiania się pokoleniowego i zmieniania w jego obrębie perspektywy patrzenia na siebie i definiowania siebie w obrębie polskości. Jak odmiennie się ją rozumie, jeśli jest wyborem emigranckiej ucieczki, jeśli jest konsumowaniem sukcesu gospodarczego, jeśli jest życiem w okolicznościach prawa do wyboru. Uderzający jest ciężar słów, które w starszym pokoleniu niosą w sobie ładunek odpowiedzialności, szacunku, potrzeby bronienia wartości. Gdy przemawiają starsi, więcej w ich tekstach jest opowiadających treść obrazów, wyjaśniających historii. W pokoleniu najmłodszych przeważa ekspresja emocji, artykulacja własnej złości, zmienia się język, który staje się narzędzie do wyrażania siebie.

Pokolenie Hanny Krall to pokolenie pamięci. Zbiorowej i tej osobistej. To czas gestów i symboli. Czas mroczny z pełną gotowością dostrzegania w nim piękna. To czas wspólnoty, często wspólnoty milczenia, przemilczania. Mówienia półsłówkami, zaszyfrowywania rzeczywistości, ubierania jej w słowny kaftan bezpieczeństwa. Czas odchodzenia. Pokolenie skazane na walkę, na poświęcenie. Odważne w byciu sobą. Czy dzisiaj jesteśmy w stanie to docenić? Mam wątpliwości, czy szybka konsumpcja idzie w parze z zadumą.

Hanna Krall przeżyła wojnę w piwnicach domów okupowanej Warszawy. Urodzony rok później Marian Pilot we wsi Siedlikowo. Dzieciństwo tego pokolenia to „sielskość pastwiska i koszmar cmentarza.” To czas strachu przed aresztowaniem ojca członka AK. To czas powrotu z przymusowych Niemiec Polaków i przymusowego wyjazdu Niemców do Vaterlandu. To pamięć awansu społecznego wiejskiego chłopaka, żyjącego w poczuciu wdzięczności dla władzy ludowej. Pamięć gwary, którą zastępuje „szaropolski” znany z radia i telewizji. To tożsamość ojcowizny. To przynależność ziemi. Pamięć pańszczyzny i rozpaczliwa walka o byt, która dla wiedźmy Doroty z Siedlikowa w 1612 zakończy się spaleniem na stosie w Kaliszu. To budowanie wspólnoty samoregulującej się siłą autorytetu ich członków, które wojna, rewolucje nadwyrężyły, a często zupełnie zniszczyły. I odradzanie się tych mateczników stojących na straży tożsamości lokalnej.

Urodzony 8 lat później Eustachy Rylski powie, że „człowiek nie jest raz na zawsze ustalony”. Z jego opowieści wyłania się pokolenie dylematu, które odrzuca przynależność, broni prawa do wolnego wyboru. Ucieka przed zamykaniem się w definicjach, wyzwalając się z opresji paradygmatu. Gdzieś pomiędzy laicką potrzebą godnej śmierci, prawa do samostanowienia i religijną potrzebą wspólnoty duchowej. Pokolenie dyskutujące problemy Kościoła i słabość państwa wobec hierarchów kościelnych. Rozumiejące patriotyzm, jako „przywiązanie do polskości, do polskich pejzaży, zwyczajów, języka, do tradycji, na przykład ziemiańskiej.”

Gdy Eustachy Rylski ma 11 lat na świat przychodzi Magdalena Tulli („Włoskie szpilki„, „Szum„). Mówi, że nie jest przywiązana do miejsca. Pisze z nadzieją na znalezienie porozumienia z innymi tą drogą. Szukając w ten sposób wspólnoty duchowej, która wyziera zza aspołecznej natury samotniczki. Pokolenie zawiedzionego zaufania. Nadmiaru czasu, który można wykorzystać twórczo, ciekawie, z pasją. Lub na bezproduktywnym oglądaniu nieba. Uciekające od miejsc egzekwujących posłuszeństwo. Przyglądające się uważnie tłumowi, kostiumom, które go stabilizują. Pokolenie poniżenia, jako środka komunikowania się z innymi, z ciągłym pragnieniem wyjątkowości, które naraża na kolejne rany.

Rok po Magdalenie Tulli urodzi się Janusz Rudnicki. Pokolenie emigranckiego resentymentu polskiej zupy, kiełbasy. Samku polskości zjedzonej. Uciekinierzy rodzinni, polujący poza domem na przyjemności i rozkosze. Pokolenie emigracji wygodnej, konsumujące wolność słowa w obrębie niemieckiego tabu. Pokolenie literatury ducha i ciała. Kontestatorów ciała, nieobliczalnych w słowie.

Równolatkiem Janusza Rudnickiego jest Jan Jakub Kolski. Pokolenie kłócące się o polskość w czasach, gdy ordery za udział w wojnie polsko-bolszewickiej są zaprzeczeniem patriotyzmu. Z wypracowanym patriotyzmem „wyrozumiałej ojczyzny, która nie domaga się zebrań, machania chorągiewkami i wydawania zbiorowych okrzyków.” Nieoceniające cudzych wyborów, dające kredyt zrozumienia innym. Żyjące w poczuciu niedocenienia, poza marginesem mainstreamu, deprecjonujące się.

Gdy Jan Jakub Kolski kończy 4 lata na świat przychodzi Andrzej Stasiuk. Kontemplator poranków, romansujący z geografią i przestrzenią. Pokolenie „produkcji i dystrybucji uczuć” żyjące w horrorze moralnym, w katolickim karnawale. Wyniesieni z nicości przez Sybir, hitleryzm i komunizm.

8 lat po Stasiuku urodzi się Joanna Bator („Najbardziej gorący transfer literacki„, „Japoński wachlarz„). Rytuałem i dyscypliną broni się przed rozmemłaniem, nihilizmem.  Z pięknych rzeczy buduje swoją niszę, do której uwielbia się wycofać. Pokolenie „rosnącej bezsilności, rozpaczy”, wtłoczone w cudze mieszkania, przedmioty, szukające zrozumienia i wyjaśnienia dla tego, co było kiedyś i co jest teraz. Wyalienowane przez nadmiar miłości.

Rówieśnikiem Joanny Bator jest Krzysztof Varga. Wrażliwiec estetyczny, szukający najlepszych metafor opisujących rzeczywistość. Porządkujący ją w wysublimowany sposób. Pokolenie eksploatujące motyw dumy narodowej. Zwycięscy beneficjenci zmian po 89 roku.

W tym samym roku, co Bator i Varga urodzi się Igor Ostachowicz. Odzyskuje prawdę z półprawd, z zastanych twierdzeń, z uprzedzeń. Pokolenie, które chce rozmawiać o wszystkich nieprzegadanych, nieprzepracowanych tematach.

Cztery lata później urodzi się Wojciech Kuczok. Oddziela wiarę w Boga od wiary w Kościół. Krytykuje bombastyczność symboli religijnych w przestrzeni publicznej. Szukający w niej dystansu. Pokolenie, które powoli zaczyna się redefiniować pomiędzy pojęciem Polaka a Europejczyka. Pacyfiści skłonni umrzeć za macierzyznę. Uczestnicy dyskursu odmienności, różnorodności, przeciwnicy terroru look’u,  „wyglądactwa”.

Równolatkiem Kuczoka jest Mariusz Sieniewicz. Odgradzający się od klasyki życia, która „udupia” kobiety: „dom, rodzina, wychowywanie dzieci, poświęcenie.” Pisze literaturę fe
ministyczną, żeby pokazać, jak nie wchodzić w schemat patriarchalny. „Wymyślił kurs samoobrony językowej dla kobiet, by spróbowały przestać bać się agresywnego języka facetów.”

Dwa lata młodszy jest Tomasz Piątek. Pokolenie nieustannego wyścigu szczurów, w którym ginął najlepsi. Pokolenie wyniszczające się w nałogach.

Dwa lata później urodzi się Ignacy Karpowicz. Coraz bardziej zawierzający w pisaniu intuicjom. Pokolenie rolników a nie chłopów, wybierające wieś do zamieszkania. Rozpraszający się w mieście.

Trzy lata później urodzi się Szczepan Twardoch. „Ma w dupie, co się dzieje na świecie, bo najpierw chciałby raczej zrozumieć, co się dzieje w nim samym.” Uważa, że powieść niczemu nie służy, przeciwnie wszystko służy powieści.

Przysłuchując się tym rozmowom, zastanawiam się, jak ja współtworzę moje pokolenie? Czym jest dla mnie Polska? Czy więcej jest we mnie patriotyzmu lokalnego, czy tego narodowego? Czy bycie Polką mnie uwiera, czy napędza? Czy chcę tu żyć, czy wolę stąd uciec? Czy czuję się współodpowiedzialna za to, jak współtworzę otaczającą mnie rzeczywistość?

Dorota Wodecka, Polonez na polu minowym., Agora SA, Warszawa 2013. Redakcja: Aneta Borowiec. Projekt okładki i opracowanie graficzne: Elżbieta Wastkowska. Korekta: Emilia Niedzielak.