Jeżeli jeszcze miałam jakieś wątpliwości, co do posiadania dzieci, to ta książka je rozwiała. Macierzyństwo to koszmar dla wariatek o żelaznych nerwach. Płód to zwierze rozszarpujące wnętrzności noszącej je kobiety. To co rozgrywa się w czasie ciąży przypomina walkę na śmierć i życie, w której kobieta zajeżdżana jest do krańców wytrzymałości. Dziecko po urodzeniu przypomina skrzyżowanie potworka z potworkiem o egoistycznych potrzebach, instynktownych odruchach drapieżnika, który zabija wszystko, co się dookoła rusza.
Doris Lessing („Odpowiednie małżeństwo„, „Martha Quest„, „Dwie kobiety„, „Podróż Bena„) pokazuje macierzyństwo, którego nigdy nie pokazują kolorowe czasopisma, pełne roześmianych, pucołowatych, różowych niemowlaków. Tutaj mamy dziecko z rozwijającym się instynktem zabijania, dominowania, niszczenia. Niegdyś szczęśliwa rodzina powoli traci spokój, który rujnuje dorastający dzieciak, zdolny ukręcić kark ulubionemu zwierzakowi. Rodzeństwo w jego towarzystwie czuje się, jakby siedziało na bombie z zapalonym lontem. Gdy ojciec decyduje się oddać chłopca do zakładu rodzina odzyskuje spokój, który traci matka, gotowa poświęcić siebie, szczęście rodziny, żeby tylko odzyskać swoje dziecko. Zadziwiający jest instynkt macierzyński, który sprawia, że kocha, czy też pragnie odzyskać dziecko, które przez nikogo nie jest traktowane nawet jak człowiek. Zadziwiająca jest siła, która sprawia, że potworka o lodowatym spojrzeniu, nie wahającego się rzucić z morderczym zamiarem na własnego brata, matka broni, toleruje, żywi.
To świetnie napisana książka pokazująca smutną i ciemną stronę macierzyństwa.
Doris Lessing, Piąte dziecko., Wydawnictwo Marba Crown LTD., Warszawa 1992, przekład Zofia Kierszys. Tytuł oryginału: The Fifth Child, 1988.