Kategorie
Non-nordic

Pisarze – nienawistnicy i potencjalni zabójcy?

Michał Witkowski nienawidzi zlewozmywaków, lewatywy, Niemców, Berlina i Banhof Ost. Sylwia Chutnik nienawidzi, gdy mówi się o niej „celebrytka”. Grażyna Plebanek („Przystupa„, „Bokserka„) nienawidzi słowa „kawka”. Zygmunt Miłoszewski („Gniew„, „Bezcenny„, „Jak zawsze„,  nienawidzi skórzanych kurtek i tego, że w Polsce łatwo szufladkuje się ludzi. Stig Larsson nienawidzi buraków. Vladimir Nabokov muzyki w tle. Thomas Bernhard ojczystej Austrii i kiszonej kapusty. Susan Sontag oprócz niemieckiego jedzenia nienawidzi kotów, wąsów, parasoli i mycia włosów. Dorota Masłowska nienawidzi literatury zaangażowanej. Jonathan Franzen prowadzi nieustanną kampanię nienawiści wobec Twittera, e-booków, internetu i wszystkich uzależnionych od prądu technologii informacyjnych. Andrzej Stasiuk nienawidzi wracać do starych książek i nie lubi pisać scenariuszy. Łukasz Orbitowski nienawidzi wszystkich swoich książek i swoich felietonów. Największym nienawistnikiem wydaje się być jednak Krzysztof Varga, który nienawidzi seriali dziejących się w szpitalach, nie cierpi „Dr House’a”, w sposób kliniczny nie znosi lekarzy. Nie lubi też ludzi sukcesu, jako postaci literackich i postów pisanych pod tekstami na portalach typu Gazeta.pl czy Onet.pl. Varga nie cierpi też, kiedy ktoś jest anonimowym ch… i pisze na jego temat coś obrzydliwego. Nie lubi Sándora Máraia jako prozaika, Kim Ki Duka, który wydaje mu się strasznie pretensjonalny i nadęty, filmów Tarantino, które dla niego są pustą grą z konwencją. Czy to tylko wrażenie, czy pisarze rzeczywiście są największą grupą nienawistników? No i skąd w nich tyle agresji?

Nienawiść i miłość, radość i cierpienie, nadzieja i zwątpienie. Namiętności są pożywką dla literatury. Teodor Szacki kocha i nienawidzi Warszawy.  Gdyby Helena nie zakochała się w Parysie nie doszłoby do wojny trojańskiej. Uczucie, które skłóciło dwa narody doprowadziło do nienawiści, która zebrała krwawe żniwa. Nienawiść Kapuletich i Montekich stała na przeszkodzie związku innej pary. Romeo nie wypiłby trucizny, Julia nie zabiłaby się, a Szekspir nie stałby się współczesnym, choć pośmiertnym królem popkultury, która kocha jego historię nienawiści dwóch włoskich rodzin. Pisarze uwielbiają motyw nienawiści, a niektórzy zasłynęli pisaniem o niej. „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” Stiega Larssona to druzgocący przykład eksploatowania motywu nienawiści, do którego wraca też u nas Zygmunt Miłoszewski w „Gniewie„.

„Miłość i nienawiść są dwoma obliczami tego samego” twierdzi Witold Gombrowicz, ale „nienawiść i zemsta nie mogą być rodzicielkami miłości” dodaje Mieczysław Jastrun. Co więcej „prawdziwa nienawiść to dar, którego człowiek uczy się latami” wtrąca się Zafón. Dr House zwykł mówić, że „nieprawdą jest, że od miłości jest blisko do nienawiści. Rozdziela je chiński mur z wartownikami co 5 metrów”, a Wisława Szymborska ripostuje, że nienawiść „ma bystre oczy snajpera”.

Pisarze kochają, jak widać nienawidzić, a dodatkowo nienawidzą pisać. „Nienawidzę pisać” – mówi Katarzyna Bonda w rozmowie w Jedynce Polskiego Radia. Nienawidzi pisać Szczepan Twardoch i dodaje, że pisanie to męczarnia. Najbardziej wymagającym elementem procesu twórczego jest pisanie i dlatego, jak tłumaczy, nienawidzi go Olga Lipińska. Leopold Tyrmand też nienawidził pisania i związanej z nią mordęgi samodyscypliny. Żeby było zabawniej 60% uczestników jednego z ostatnich badań „The Guardian” na pytanie o pracę marzeń, odpowiada – pisarz.

Jeden z czytelników Dn.se pyta publicznie skąd u pisarzy tyle nienawiści i skoro tak nienawidzą pisać, to dlaczego nie zmienią zawodu. No właśnie, dlaczego? Odpowiadając mu Jenny Lindh powie, że pasja i determinacja zwycięża nad mękami tworzenia i nienawiścią do pisania. Podejrzewa też, że ten spadek entuzjazmu do samego aktu pisania może mieć coś wspólnego z wpisaną w nie rutyną. Hunter S. Thompson nazywał pisanie „najbardziej znienawidzoną formą pracy”, a szukając źródła frustracji związanej z taką pracą podejrzewał, że ma to coś wspólnego z seksem, który jest przyjemny, jeśli się go uprawia amatorsko. „Stare dziwki nie chichoczą zbyt często”, zwykł mawiać.

Może ta artykułowana stale nienawiść to rodzaj kokieterii pisarzy otoczonych nimbem wyjątkowych, natchnionych, ocierających się o niedany wielu talent tworzenia. Gdyby na prawo i lewo mówili jakimi są wyjątkowymi szczęściarzami, to może my czytelnicy zamiast ich adorować, zaczęlibyśmy ich sami nienawidzić? Jenny Lindh podejrzewa wręcz, że gdyby Knausgård zamiast „Mojej walki” napisał „Moją radość”, pewnie nie znalazłby tyle samo czytelników. Nie lubimy, gdy ludzie przechwalają się swoimi sukcesami. Uwielbiamy za to historie trudnych początków, karier mimo przeszkód. I pewnie to sprawia, że tak wielu twórców podrasowuje sobie życiorys, żeby wypadł na tyle dramatycznie, żeby ich sukces był łatwiejszy do zaakceptowania, przez tych, którym nie był dany.

Jedna sprawa to jednak kokietowanie nas mękami tworzenia, a inna to artykułowanie swojej nienawiści. Skąd u pisarzy tyle agresji? Nierozwiązanym dylematem jest kwestia tego, czy agresja jest wrodzonym, instynktownym, czy wyuczonym popędem. Thomas Hobbes twierdził, że człowiek z natury jest barbarzyńcą, a jego agresję hamują narzucone przez prawo represje i porządek społeczny. Jan Jakub Rousseau uważał, że ludzie z istoty swej są łagodni, życzliwi i radośni, a tym co tłumi ich dobrotliwą naturę i wywołuje agresję jest cywilizacja. Zygmunt Freud rozwijając myśl Hobbesa mówił, że ludzie przychodzą na świat wyposażeni w dwie siły instynktowne: instynkt życia (eros) i instynkt śmierci (tanatos). Tanatos może być również skierowany do wewnątrz i wówczas odzwierciedla się w aktach samoagresji, w skrajnych przypadkach doprowadzając do samobójstwa. Co też jest rzeczą znaną i częstą wśród pisarzy, którzy równie chętnie doprowadzają swoich bohaterów do śmierci samobójczej, co sami się zabijają. Patrz m.in.: Madame Bovary, Panna Julia, Jenny, Anna Karenina, Teresa Raquin, Mathea, ale też Sylvia Plath, Virginia Woolf, Ernest Hemingway, Włodzimierz Majakowski, Jerzy Kosiński, Karin Boye, Stig Dagerman („Niemiecka jesień„), Hjalmar Gullberg, Edward Stachura, Tadeusz Borowski, Witkacy. Agresja artykułowana na zewnątrz przejawia się wrogością, tendencjami niszczycielskimi i morderczymi. Freud uważał, że agresywna energia musi znaleźć swoje ujście. Obrazuje to „teoria hydrauliczna”; wykorzystując analogię zbiornika, który eksploduje pod naporem wody, podobnie agresja, jeśli nie znajdzie ujścia, doprowadza do wybuchu. Według twórcy psychoanalizy powinniśmy tak kierować instynktem agresji, żeby przekształcać go w akceptowane i pożyteczne formy zachowania. Na przykład pisać książki?

Być może pisarze są szczególnym typem człowieka, ulegającym łatwo emocjom, które znajdują upust w samym akcie tworzenia. Kto wie, czy wśród pisarzy nie ma najgroźniejszych potencjalnie przestępców? Patrząc na fantazję i wyrafinowanie z jakim autorzy kryminałów, horrorów pastwią się nad swoimi ofiarami można wręcz posądzić ich o jakiś rodzaj fascynacji śmiercią, torturami i przemocą. Może, więc w interesie państwa byłoby jednak wspieranie kursów kreatywnego pisania, dofinansowywanie studiów pisarskich, jako swojego rodzaju wentyl bezpieczeństwa, środek prewencyjny, wyłapujący w porę najgroźniejszych przestępców, zamieniając ich agresję w akt twórczy? Kto wie, czy niska przestępczość w krajach skandynawskich nie jest właśnie efektem zapobiegawczych działań tamtejszych rządów, które hojną ręką wspierając swoich pisarzy, zamieniają groźnych przestępców w łagodnych twórców?

Mitu o tym, że agresja ma charakter instynktowny nie obalił, ale pokazał, że może zostać wygaszony przez wczesne doświadczenia biolog Zing Yang Kuo, który w swoim słynnym eksperymencie umieścił w jednej klatce szczura i małego kota, który nigdy nie zaatakował kolegi, a wręcz się z nim zaprzyjaźnił. W późniejszym kocim życiu przeniósł swój serdeczny stosunek do szczurów na wszystkich przedstawicieli gatunku, których nigdy nie przeganiał, nie atakował ani nie zabijał. Ireneus Eibl-Eibesfeldt w swoim eksperymencie, w którym trzymał w izolacji dorastającego szczura pokazał jednak, że agresji nie trzeba uczyć, bo jego szczur, gdy do klatki włożono kolejnego, zaatakował gościa z równą finezją, co osobniki zaprawione od małego w walce. W tym przypadku bodziec zachęcający do agresji został dostarczony z zewnątrz, gdyby go zabrakło nasz szczur nigdy nie porwałby się na akt agresji. I tak John Paul Scott sformułował swoje argumenty na poparcie tezy, że zachowanie agresywne nie ma charakteru wrodzonego, czyli odwrotnie niż u Freuda. Opinię Scotta podważył jednak słynny etiolog, zdobywca Nagrody Nobla, Konrad Lorenz, który obserwował zachowanie pielęgnic rycerskich, bardzo agresywnych rybek tropikalnych, których samce atakują inne samce ze swego gatunku, broniąc w ten sposób swojego terytorium. W naturalnych warunkach nigdy nie atakują samic ani przedstawicieli innych gatunków. Gdy z akwarium usunięto w ramach eksperymentu ich naturalnych rywali, samce zaczęły atakować samce innych gatunków, a gdy usunięto nawet ich, zaczęły atakować i zabijać samice swojego gatunku.

Richard Lore i Lori Schultz stwierdzili, że wszechobecna agresja w zachowaniach różnych gatunków ssaków jest potwierdzeniem doskonalenia tej cechy w toku rozwoju, podobnie jak mechanizmów hamujących agresję, jeśli jest to opłacalne. Psychologowie społeczni skłaniają się do tej koncepcji, twierdząc, że na agresję ludzi większy wpływ ma sytuacja społeczna. Niektóre plemiona, przykładowo Lepczowie z Sikkim, Pigmeje z Afryki Środkowej czy Arapesze z Nowej Gwinei, żyją w zgodzie i harmonii, a do aktów agresji dochodzi między nimi niezmiernie rzadko. Tymczasem bardziej cywilizowane społeczeństwa posługują się agresją, a często legitymizują jej użycie, np. Niemcy podczas drugiej wojny światowej, Amerykanie w Zatoce Perskiej czy Putin na Krymie. Żyjący przez setki lat z łowiectwa Irokezi, przekształcili się w dzikich i okrutnych wojowników, gdy zaczęli rywalizować o dostęp do towarów, którymi handlowali z białymi. Ich agresja miała źródło w przemianach społecznych, które wywołały nastawienie rywalizacyjne. Zastanawiając się nad agresją, z jaką koledzy po piórze traktują się nawzajem publicznie coraz bardziej utwierdzam się w przekonaniu, że fatalna sytuacja ekonomiczna pisarzy, presja związana z walką o profity, zamienia ich w bezwzględnych graczy, skaczących sobie do gardła w każdej nadarzającej się sytuacji. Atakujący Kaję Malanowską (Więcej w „Biedny jak polski pisarz„) Jakub Żulczyk, Jacek Dehnel, czy Krzysztof Varga zachowali się tak, jak zachowują się małpy człekokształtne, u których drażnienie ciała migdałowatego, obszaru, który wydaje się sprawować kontrolę nad zachowaniami agresywnymi, zależy od obecności innych małp. Jeśli w pobliżu znajduje się małpa stojąca niżej w hierarchii stada, to samiec ją zaatakuje, jeśli wyżej, to przed nią ucieknie.

Chociaż nie da się jednoznacznie zawyrokować o naturze agresji, to niewątpliwie agresywne zachowanie może być zmienne. Wiadomo, że testosteron – męski hormon płciowy powoduje nasilenie zachowań agresywnych, co potwierdza sytuacja na rynku książki, gdzie największą grupę twórców grozy, horroru i kryminału stanowią panowie i to panowie pisarze wyrzucają z siebie publicznie najwięcej żółci. Ostatnio Jacek Dehnel pod adresem Michała Witkowskiego, który podczas Fashion Week w Łodzi wystąpił w wojskowej furażerce z symbolem SS. Paradowanie z emblematem niemieckiej organizacji nazistowskiej jest nie na miejscu, a szczególnie niesmacznie wypada w przeddzień rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim.  Jacek Dehnel mógłby jednak subtelniej wyrazić swoje zniesmaczenie, bez uciekania się do słów: „kompletny, szkodliwy, nadęty idiota”. W końcu jest pisarzem, więc chyba jest w stanie wykazywać się również na co dzień większą kulturą słowa.

Nie bez znaczenia na występowanie zachowań agresywnych jest też pewna prawidłowość opisana w teorii frustracji-agresji, zgodnie z którą przeszkody występujące na drodze do upragnionego celu zwiększają prawdopodobieństwo reakcji agresywnej. W klasycznym eksperymencie Rogera Barkera, Tamary Dembo i Kurta Lewina pokazano dzieciom pokój wypełniony zabawkami. Jedna grupa dzieci mogła je tylko oglądać, druga od razu mogła zabrać się do beztroskiej zabawy. Dzieci z pierwszej grupy, gdy wreszcie dostały zabawki, z frustracji, której doświadczyły wcześniej, zaczęły je niszczyć, rzucać nimi o ścianę, roztrzaskiwać i deptać. Czyżby, to stąd wśród pisarzy nękanych stałymi niedogodnościami, muszącymi znosić porażki przegranej w walce o nagrody, nękanych wizją codzienności bez ubezpieczenia i przyszłości bez emerytury, walczących o niepewne zlecenia, jest tyle artykułowanej nienawiści do wszystkiego, z samym pisaniem włącznie?

Mary Harris przeprowadziła eksperyment terenowy, w którym pomocnik eksperymentatora wciskał się ludziom stojącym w kolejce przed kasą kina, restauracji czy sklepu. Zauważyła, że z mniejszą agresją reagowały na to osoby stojące dalej w kolejce, niż te tuż przed kasą. Co by tłumaczyło, dlaczego akurat ci pisarze, którzy nie doszli jeszcze do literackiego celu, ale są tak blisko jego zrealizowania, najzajadlej głoszą swoje poglądy. Patrz: Ignacy Karpowicz na temat Małgorzaty Kalicińskiej. Patrz: Żulczyk, Dehnel, Varga na temat Kai Malanowskiej. Patrz:  Dehnel na temat Michała Witkowskiego. Agresja wzrasta też, gdy doświadczamy jej niespodziewanie lub niesłusznie. Czy to dlatego pisarze wymieniani jako kandydaci do nagród literackich, gdy jednak ich nie dostają, zamieniają się w agresywnych frustratów, wyładowujących swoją złość na koleżankach i kolegach po piórze? Frustracja nie musi zawsze prowadzić do agresji, czasem ma upust w postaci właśnie złości czy irytacji. Okazuje się jednak, że o tym, jak traktujemy innych decyduje m.in. zdolność do rewanżu osoby, którą atakujemy, co mniej lub bardziej świadomie ludzie biorą pod uwagę.

Teoria społecznego uczenia się wyjaśnia, że człowiek uczy się społecznych zachowań obserwując i naśladując innych. Nie umiem powiedzieć na ile nienawiść artykułowana przez pisarzy do samego aktu pisania czy osób po piórze, to kalka zachowań, którą powielają. Faktem jest, że nie ma drugiej takiej grupy zawodowej, która publicznie mówiłaby o nienawiści do swojego zawodu. Nie znam lekarza, który w wywiadach mówiłby, że nienawidzi leczyć ludzi. Nie znam nauczyciela, który oznajmiałby publicznie, że nienawidzi uczyć dzieci. Gdybym poznała takiego lekarza, czy nauczyciela z automatu straciłabym do nich zaufanie i podejrzliwie patrzyłabym im na ręce. Bo gnębiłoby mnie nieustannie pytanie jak wyładowują swoją agresję? Handlując skórami, jak w łódzkim pogotowiu, czy upokarzając uczniów?

Wiemy, że zachowania agresywne wzrastają pod wpływem mediów i chociaż nie każdy człowiek sięga po broń pod wpływem brutalnego filmu, to udowodniono zbieżność agresywnych zachowań w rzeczywistości, w powiązaniu z agresywnymi zachowaniami pokazywanymi w środkach masowego przekazu. Co więcej stwierdzono też, że im częściej oglądamy przemoc, tym bardziej ją później tolerujemy, nie reagujemy na jej przejawy w życiu codziennym. Zauważono również, że ludzie wykazują tendencję do usprawiedliwiania swoich zachowań i jeśli zachowają się agresywnie w stosunku do jakieś osoby, starają się we własnych oczach deprecjonować jej wartość, wyjaśniając sobie samemu, że zasłużyła na to, z czym się spotkała, w skrajnym przypadku dehumanizując swoją ofiarę. W ten sposób Krzysztof Varga uderzając w blogerów literackich nazywa ich „grasującymi w internecie entuzjastami”, Ignacy Karpowicz określa Małgorzatę Kalicińską pisarką powieści o wodzie i miłości. Pisarze atakujący Malanowską uważają, że powinna szybciej, lepiej pisać, a najlepiej w bardziej dochodowych gatunkach. A Jacek Dehnel zasugeruje, co myśli o outficie Michała Witkowskiego słowami „kompletny, szkodliwy, nadęty idiota”.

Psychologowie twierdzą, że zachowaniom agresywnym przeciwdziała niezbyt surowa kara wymierzona natychmiast po akcie agresji. W profilaktyce agresji kładą ogromny nacisk na trenowanie umiejętności komunikacyjnych i uczenie się rozwiązywania problemów. A za najskuteczniejsze uznają empatię. Powtórzę, więc za Łukaszem Orbitowskim: Przestańcie nienawidzić, bo was pozabijam.

Źródła, z których korzystałam: Dn.se, www.machina.pl, www.grazynaplebanek.pl, www.polityka.pl, www.polityka.pl, www.polskieradio.pl, Wyborcza.pl, www.mos.art.pl, Orbitowski.pl, www.spidersweb.pl, www.wirtualnemedia.pl, Xiegarnia.pl, Wyborcza.pl, www.litteraturmagazinet.se, „Psychologia społeczna. Serce i umysł”, Elliot Aronson, Timothy D. Wilson, Robin M. Akert, Zysk I S-ka, Poznań 1997.