Kategorie
Non-nordic

Mariusz Szczygieł – 100/XX Antologia polskiego reportażu – Krakowska premiera

Zanim Mariusz Szczygieł zabierze się za przygotowywanie antologii bardzo dużo czyta, o reportażach i same teksty reporterskie. Ma w końcu przygotować wstępy, które najlepiej będą opisywać swoje czasy i będą czymś w rodzaju historii reportażu. Przemyci w nich wiele ciekawostek, cytaty tekstów, które nie zmieszczą się w antologii a w niektórych przypadkach całe reportaże, jeśli były krótkie, np. Iłłakowiczówny. Da żywy obraz autorów, którzy chwilę potem przemawiają własnym głosem. Wyszukuje takie historie o reporterach, które wydobyłyby ich charakterystyczny rys. Już tytułem wstępu sygnalizuje to, co dla danej osoby było wyjątkowe a niekiedy jest radą jak pisać reportaż. O Zbigniewie Święchu powie – pisać dla króla. W jednej recenzji wyczyta, że Ewa Owsiany pisze ciepło o piekle i idąc tym tropem czyta jej teksty. Nawet twórców sprzed lat przedstawi w sposób absolutnie współczesny, co w efekcie daje nowoczesny wstęp do czegoś odległego w czasie. Sprawi to, że na tle innych antologii ta będzie miała zupełnie inną poetykę.

Mariusz Szczygieł („Láska nebeská„, „Gottland„) nie byłby reporterem, gdyby nie Krzysztof Kąkolewski. Miał 11 lat, kiedy zobaczył w księgarni jego książkę „Baśnie udokumentowane”. Myślał, że to są bajki, więc zajrzał do niej. A okazało się, że to są baśnie, ale dla dorosłych. Książka go oczarowała. Kąkolewski to dla Szczygła autor, który nawet o najbardziej banalnych rzeczach pisał tak, że wciągało, jak najlepszy kryminał. Zaraził się od niego pisaniem. Gdy miał szesnaście lat, pierwszym reporterem, którego spotkał w życiu, osobiście był Marek Rymuszko. Przyjechał na szkolenie współpracowników „Na przełaj” i opowiadał, czym się zajmuje reporter. Jego książkę przeczyta w wieku 23 lat.

Powie, że cenzura bardzo pomogła polskiemu reportażowi. Bez Zgody Urzędu Kontroli Publikacji i Widowisk, nie można było wydrukować nawet metki do majtek. W stanie wojennym każda maszyna do pisania była rejestrowana, więc nie można było mieć w domu maszyny do pisania, o której nie wiedziałoby państwo. Cenzura zmuszała do takiego pisania, żeby napisać prawdę a jednocześnie dostać zgodę cenzora na publikację i móc sobie jednocześnie potem spojrzeć w oczy. Wielu autorów nauczyło się, jak nazywa to Małgorzata Szejnert („Wyspa klucz„) „mylić pogonie” i pisać między wierszami. Kiedyś Mariusz Szczygieł miał napisać dla Szwedów tekst o reportażu i miał problem, żeby wytłumaczyć im, co to znaczy pisać między wierszami, bo w Szwecji takie zawoalowane pisanie nie funkcjonuje. Świetnie to widać w reportażu o tresowaniu tygrysów w cyrku Barbary Łopieńskiej, z roku 1977, napisanym rok po tym, jak do konstytucji polskiej wpisano przyjaźń polsko – radziecką po wieczne czasy.

Na wieść, że Szczygieł tworzy antologię, reportażyści przygotowywali swoje ulubione teksty, sądząc, że właśnie te mu zasugerują do książki. Wiedząc, że jego wybór może się spotkać z oporem przygotował sobie wstęp, dzięki któremu przekonywał nieprzekonanych, że to wybrany przez niego reportaż powinien znaleźć się w antologii. Dzwoniąc prosi, żeby dana osoba wyobraziła sobie, że ma dwanaście córek i proponuje mu wysoką blondynkę a on woli niską brunetkę. Po czym, dalej tłumaczy, że nie kocha blondynki, więc dlaczego ma brać z nią ślub. Potem przyzna się, że to był jego trik, który u wszystkich się sprawdzał. Miał też inny w zanadrzu. Ewa Berberyusz nie wiedziała jeszcze, czy znajdzie się w antologii, ale zaplanowała sobie, jaki tekst zaproponuje ewentualnie do zbioru. Dzwoniąc do niej, Szczygieł udaje, że robi to bardzo niechętnie, wyjaśniając, że za każdym razem, gdy kontaktuje się z autorem, okazuje się, że ten ma już gotowy tekst do antologii i nie chce go w ogóle słuchać a on przecież dobiera swoje ukochane reportaże. Po takim wstępie nie mogła z nim dyskutować.

Jak podkreśli Mariusz Szczygieł, to jego autorska antologia, więc są w niej jego ukochane tekst. Czasem z pozoru nieoczywistych autorów, jak Reymonta, Żeromskiego, Konopnickiej, autorki, jak się okazuje znakomitych reportaży obyczajowych i z podróży. Ewa Owsiany doda, że pierwsze opowiadania Konopnickiej są majstersztykiem reportażu. Wspaniała według niej jest „Panna Florentyna”, super wspaniałe „Miłosierdzie gminy”, gdzie Konopnicka objawia swój talent, prawdziwego rasowego reportera, pisząc krwisty, pełen pasji tekst. Znajdzie się też w antologii reporter, który nie lubi Mariusza Szczygła, do tego stopnia, że już dźwięk jego nazwiska robi na nim złe wrażenie. Znajdą się też reportaże osób, które z powodu rozbieżności poglądów, nigdy by się w życiu nie spotkały, np. tekst Jerzego Urbana. Do antologii wejdzie nieznany tekst Ryszarda Kapuścińskiego, który otworzył mu drogę na świat, bo przez niego wysłano go w świat, żeby więcej nie pisał o Polsce. Znajdą się też reporterzy mimo woli, np. Stefan Bryła, inżynier, architekt, konstruktor, który podczas pobytu w Ameryce zebrał notatki o amerykańskich miastach a przy okazji przywiózł wiele obserwacji, np. o tym, jak tam funkcjonują apteki. Znajdzie się nauczyciel Tadeusz Staniewski z Wrześni, który zebrał opinie mieszkańców na temat dzieci w Wrześni, dzięki czemu mamy wspaniały reportaż historyczny z 1922.Tadeusz Dębicki pływał na statku „Lwów” jako uczeń i jednocześnie notował życie codzienne podczas rejsu i z pewnością nie miał świadomości, że pisze reportaż antykolonialny. W niektórych przypadkach Szczygieł podejmuje bardzo szybko decyzję. Od razu wie, że chce mieć „Nieuchwytną siłę” Marka Rymuszki i jego małżonki Anny Ostrzyckiej, tekst o sławnej Joasi Gajewskiej z Sosnowca, w której obecności przemieszczały się przedmioty. Głównie, dlatego, że takie tematy były pomijane w innych antologiach. Mariuszowi Szczygłowi udaje się odtworzyć obraz XX wieku, obraz Polaków, polskiej rzeczywistości a przede wszystkim polskiej kultury. W tej antologii nie ma reportaży, bo tak wypadało, podsumuje spotkanie w Księgarni pod Globusem Magdalena Miśka – Jackowska.

Sam proces tworzenia antologii rozpoczął się zbieraniem propozycji tekstów od Rady Programowej, która pomiędzy Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem 2012 przesyłała swoje typy. Było ich 350. A Mariusz Szczygieł wraz ze swoją współpracownicą Julianną Jonek dodali kolejne 350 tekstów. Czyta te teksty na zmianę z Jonek, o dwadzieścia lat młodszą od Szczygła, co było ważne z powodów warsztatowych, bo nawzajem przekonywali się do poszczególnych reportaży. W tym samym czasie Szczygieł czyta też czasopisma publikujące reportaże, wyszukuje ze starych recenzji ciekawe tropy, np. Ryszard Wójcik napisał w jednej z nich, że Konrad Turowski to jest Nikifor polskiego reportażu. Czytanie i wybieranie tekstów trwało do połowy czerwca 2013. Na początku lipca Szczygieł zaczyna pisać wstępy, dużo korzystając z archiwów, czytelni i pisze je do końca października. Zajmował się wyłącznie antologią i napisał w tym czasie jeden reportaż, na co mógł sobie pozwolić, bo odszedł z „Gazety Wyborczej” na urlop bezpłatny. Przez pół roku płaciło mu Ministerstwo Kultury, zakładając, że tyle czasu wystarczy na napisanie antologii.

We wtorek Mariusz Szczygieł poszedł do księgarni sieciowej, to był pierwszy dzień sprzedaży antologii i na półkach stały całe jej stosy. Poszedł tam ponownie w sobotę, bo jak żartując zaznaczył, lubi podglądać, jak idzie sprzedaż książki. Szuka antologii, niestety jej nie ma. Sądząc, że może przeniesiono ją na inne piętro, pyta młodą sprzedawczynię, gdzie ją może znaleźć. I słyszy, że sprzedała się cała, co on ze zdziwieniem komentuje, że to przecież bardzo droga książka. Sprzedawczyni z zapałem wyjaśnia „Po pierwsze jest bardzo ładnie wydana, twarda oprawa, dużo koloru, jest gruba, ma 1 800 stron, ponad 3 kilogramy a poza tym, proszę pana, Szczygieł napisał 100 szkiców o każdym autorze, więc musi być droga”.

„Sztuką jest pozostać w swoich proporcjach” ten cytat z Witkacego jest mottem życiowym Mariusza Szczygła.

Krakowska premiera antologii polskiego reportażu 100/XX pod redakcją Mariusza Szczygła. 12 marca 2014 r. Księgarnia pod Globusem, ul. Długa 1, Kraków. Goście: Ewa Owsiany, Zbigniew Święch, Marek Rymuszko, Mariusz Szczygieł. Prowadzenie spotkania: Magdalena Miśka – Jackowska, dziennikarka RMF Classic.