Dla filolożki po literaturoznawstwie Kraków to miasto książek a rynek pracy to kilka wydawnictw, z czego większość na stronach nie ma ofert pracy lub informację z prośbą o ich nienadsyłanie. Można, zatem umrzeć z głodu karmiąc się swoją miłością do literatury. Hasło „krakowska żałoba” moim zdaniem świetnie pasuje do stanu ducha ludzi literatury, dla których nie ma pracy w zawodzie – w Mieście Literatury UNESCO.
Dlaczego rodowita krakowianka pisze prześmiewczą powieść o mieście, które przecież wszyscy, za wyjątkiem warszawiaków, kochają? Prowokacja? Chęć powiedzenia prawdy? Magdalena Lankosz w „Wysokich Obcasach”, że Piątkowska „pokazuje jak naprawdę wyglądała Polska w czasach, do których z taką nostalgią (podszytą ignorancją) dziś wracamy.”
Kraków ma historię, którą można świetnie grać w literaturze. Można też mieć miasto z dużo uboższą historią i zrobić z niego świetną literaturę; patrz Kiruna u Åsy Larsson („Aż gniew twój minie„), Sosnowiec u Zbigniewa Białasa. Można też jak Marek Krajewski („Festung Breslau„) z Wrocławiem, na nowo rozpisywać karty gatunku. Myślę, że niedługo niejedno miasto doczeka się swojej Carrie Bradshaw, która niby pisze o city, a tak naprawdę o jego mieszkańcach.
W skrócie, historia opowiedziana w „Krakowskiej żałobie” to historia dwóch mieszkańców Krakowa, małżeństwa Urszuli i Maurycego Opiłków. Zaraz na samym początku Maurycy umiera a żona dowiaduje się o czymś, za co postanawia pośmiertnie zemścić się setnie na mężu. Znalezienia źródła zemsty trzeba szukać nieco wcześniej, stąd cofamy się do początku historii Maurycego Opiłki, chłopaka urodzonego na wsi przed pierwszą wojną światową, prawdopodobnie efektu współżycia służącej z pewnym krakowskim profesorem. Maurycy zostaje oddany przez matkę na nauki do krakowskiego zakładu fryzjerskiego, gdzie nauczy się nie tylko zawodu, ale na jego zapleczu rozwinie jeden z najlepszych lombardów, współpracując z paserami i ratując od finansowej ruiny trzon krakowskiej śmietanki towarzyskiej. W ten sprytny sposób Piątkowska oprowadza nas i szlakiem krakowskich salonów, i przestępczego Podgórza. Co więcej wyposażając Opiłkę w kompleks niższości wiejskiego chłopaka aspirującego na wielkomiejskie salony, dając mu talent do zaskarbiania sobie sympatii u innych i podręcznik dobrego wychowania. Dzięki jego towarzyskiemu wszędobylstwu poznamy, całą podmiejsko-miejską galerię postaci. Każda z nich jest okazją do tworzenia mini-portretów społeczno-obyczajowych. Ciotka żony Maurycego, uboga, lecz stwarzająca pozory zamożności brzydka stara panna, pogodzona z faktem, że brak urody zaprzepaścił jej szansę na zamążpójście; mistrz fryzjerstwa, u którego Maurycy uczy się zawodu to cwany rzemieślnik i jednocześnie poczciwy człowiek; Jahulec – superzłodziej, przystojniak, zdobywca alkow i człowiek wielkiego serca. Jedne postaci wymykają się schematom, uciekają przed szufladkowaniem, zaskakują, inne genialnie wpisują się w klasową topografię Krakowa reprezentując kolejne warstwy społeczne miasta.
Monika Piątkowska odważnie podnosi z zapomnienia społeczno-obyczajowe historie, wysmakowane dykteryjki, towarzyskie skandale, które nabierają ostrości w beletrystycznych wtrętach i fabularyzowanych opowieściach. Trzon tych historii to świadectwo emancypacji kobiet, ponad roczne zaloty Maurycego, platoniczna miłość ciotki Urszuli, niespełnione ambicje edukacyjne kobiet – tymi motywami autorka kupiła mnie od początku. Piątkowska opowiada historię miasta i jego mieszkańców, nie całą, bo tego się nie da, ale opowiada, że w historii Krakowa jest wiele szaf z pochowanymi trupami, że jej chlubni mieszkańcy mieli też nieoficjalne życiorysy, w których jest wiele ukrywanych przed opinią publiczną faktów. Z ironią wypowiada się o zapatrzonych w swoich znanych przodków, krakowianach, którzy skupiają się na podkreślaniu historii swoich korzeni, spijając śmietankę z dorobku rodziny, sobą niczego nie reprezentując.
Kupuję poczucie humoru w tej książce, bawi mnie jej styl narracji, wolę ukrytą kpinę od zarzutu wypowiedzianego wprost. Podoba mi się, że mogłabym przerobić tę książkę na spacerownik po Krakowie. Niedawno na Podgórzu odżył rynek za sprawą Targu Pietruszkowego promującego ekologiczne i regionalne wyroby podkrakowskich gospodarstw. Dostałam zaproszenie na sobotni targ i właśnie wtedy czytałam fragment w „Krakowskiej żałobie” o pierwszym spotkaniu Urszuli z Maurycym, na podgórskim rynku, gdzie sprzedawano „konie, drób, gołębie pocztowe, pijawki, lepy na muchy, drewniane zabawki, kłódki, łańcuchy, szmuglowane z Prus papierosy, bimber.” Idąc do pracy mijam teatr Bagatela, który uwielbia Maurycy, a Piątkowska robi świetny wtręt pisząc o legendzie, która mówiła, że będzie pierwszym w mieście teatrem w stylu paryskim. Dowiaduję się, że w roku, gdy paliła się Bagatela zaczęto produkować filmy dźwiękowe. Na mojej codziennej trasie praca-dom jest Stary Teatr, gdzie Maurycy podziwia Artura Rubinsteina. W Teatrze Słowackiego (wówczas Miejskim) Maurycy zobaczy ostatnie przedstawienie Juliusza Osterwy, jego aktora i dyrektora, tuż przed przenosinami do Warszawy. Na kolacjach bywa w restauracji Drobnera, przy Placu Szczepańskim. W swoim tangu uwodzicielskim, chcąc pozyskać przychylność podstarzałej ciotki Urszuli, zaprasza obie panie na spektakle, odrzuca jednak wystawione na nowo „Wesele” Stanisława Wyspiańskiego, bo przeraził się myśli, iż „ciotka mogłaby je kojarzyć z towarzyskim skandalem, jakie wywołało w dniu premiery, i że być może ów narodowy dramat mógłby być dla niej tym, czym był dla pierwszych widzów: niezrozumiałą historyjką o zgubieniu trąbki.” Na prośbę Urszuli, Maurycy idzie z nią do kina na horror „Powrót Frankensteina” z Borisem Karloffem. Wspomina się w książce też występ Jana Kiepury na dziedzińcu wawelskim przed dwunastotysięczną publicznością. Dowiemy się, że w roku, w którym Kraków po raz pierwszy przekroczył magiczną liczbę pół miliona mieszkańców, miasto otrzymało stację telewizyjną.
To bardzo udany debiut powieściowy, a pośmiertna zemsta żony na mężu to prawdziwy majstersztyk. Każdej kobiecie życzę takiej fantazji w mszczeniu się na mężczyznach.
Monika Piątkowska, Krakowska żałoba., Wydawnictwo W.A.B., Warszawa, 2006.