Kategorie
Kino nordyckie

Film Sons of Denmark o duńskim rasizmie zwycięzcą OFF Camera

Film „Sons of Denmark” o duńskim rasizmie i radykalnym obliczu Danii zwycięzcą 12. Międzynarodowego Festiwalu Kina Niezależnego Mastercard Off Camera. Reżyser to Ulaa Salim urodzony w 1987 w Danii syn irackich imigrantów. „Sons of Denmark” to jego pierwszy film pełnometrażowy, którym zachwycił krytyków filmowych i widzów. Reżyser dwa lata temu ukończył szkołę filmową a już dzisiaj wiadomo, że zmieni oblicze filmu duńskiego.

Sons of Denmark Ulaa Salim Off Camera Szkice Nordyckie blog
reż. Ulaa Salim, Sons of Denmark, OFF Camera (Szkice Nordyckie)

OFF Camera to kwintesencja kina niezależnego. To polski Sundance. To też miejsce, gdzie gromadzą się najlepsi debiutanci i autorzy drugiego filmu z całego świata. I chociaż Krakowska Nagroda Filmowa to 100 000 dol., to walka rozgrywa się o coś więcej. I nie chodzi tylko o prestiż i kolejną statuetkę na półce. To walka o widza, bo chociaż film zanim trafi do kin odbywa „a’la peregrynację festiwalową”, to finalnie chodzi o nas. Widzów.

Film Ulaa Salima miał szczęście. Nie tylko do jury, w tym roku pod przewodnictwem Allana Starskiego, laureata Oscara za scenografię do „Listy Schindlera”. Jurorami byli także: Anna B. Sheppard – z trzema nominacjami do Oscara na koncie, reżyser teatralny i filmowy Roger Michell oraz Ellen Kuras – autorka zdjęć i reżyserka filmowa. Ale to szczęście związane raczej z timingiem.

PRAWDZIWE OBLICZE DANII

Chociaż Ulaa Salim pracował nad scenariuszem do „Sons of Denmark” 6 lat, a pracę zaczął jeszcze przed dostaniem się do szkoły filmowej. Gdy poprosił o uwagi do tekstu, mówiono mu, że opisana historia jest zbyt brutalna i odbiega od rzeczywistości. Sześć lat później powiedziano mu, że historia jest zbyt prawdziwa i powinien sobie dać z nią spokój. Ale 32-letni świeżo upieczony absolwent filmówki ma pewną cechę, która tak bardzo jest potrzebna w branży filmowej, zwłaszcza w kinie niezależnym. To determinacja.

Znając twarde zasady rynku, wzorem wielu twórców, którzy cenią sobie niezależność, założył razem z kolegą ze studiów własną firmę producencką. Daniel Mühlendorph (ur. 1986), z którym współtworzy Hyæne Film zawodu uczył się w New York Film Academy i w Den Danske Filmskola. Jego talent doceniano wielokrotnie nominując go do Nagrody Roberta. To najważniejsza duńska nagroda filmowa przyznawana od 1984 przez branżę filmową, nazywana duńskim Oscarem i jest dowodem uznania środowiska filmowego. Ale Daniel Mühlendorph zdobył też praktyczne doświadczenia pomocne w pracy producenta jako współtwórca festiwalu muzycznego Wonderfestiwall na Bornholmie. Praca nad „Sons of Denmark” była ich kolejnym wspólnym projektem filmowym, bo wcześniej nakręcili razem film krótkometrażowy „Exil”.

DUŃSKI FILM ZBIERA NAGRODY

Duński reżyser z irackimi korzeniami dał się od razu poznać jako twórca, który wpisze się w nową falę nordyckiego kina, niezależnego i jednocześnie pretendującego o uznania masowego widza. „Our Fathers’ Sons” Salima wygrał Talent Award i Audience Award podczas Odense Film Festival 2015 oraz Special Mention podczas Cyprus Short Film Fest. Jego film dyplomowy „Land of our Fathers” to zdobywca Special Mention w Haugesund’s Next Generation, był też nominowany do Nagrody Roberta 2018 w kategorii najlepszego filmu krótkometrażowego. Film opowiada o Hassanie, który wraca do ojczystej Jordanii po wielu latach życia w Danii.

W „Sons of Denmark” wierzyło nie tylko dwoje trzydziestolatków po szkole filmowej. Wsparcie finansowe na jego realizację wyłożył New Danish Screen – Danish Film Institute. To prestiżowy program trampolina dla młodych duńskich twórców. W ramach New Danish Screen powstały takie produkcje jak duński kandydat do Oscara „Winni” czy „Uwodziciel”, którego można było zobaczyć podczas zeszłorocznej edycji OFF Camera.

Ulaa Salim i Daniel Mühlendorph wiedzieli, że zrobili film nie tylko aktualny, potrzebny, ale też trzymający poziom, który łączy twist artystyczny ze sztuką montażu, która każdym kadrem wbija widza w fotel. Zaraz po ukończeniu szkoły filmowej oboje pracowali nad sukcesem swojego filmu. Pokazali go w konkursie twórców z Północy Nordic Talents 2017. Zrobił wówczas ogromne wrażenie i został wybrany przez nordicfilmandtvnews.com jako „Talent to Watch”.

ŚWIETNY MIĘDZYNARODOWY START SONS OF DENMARK

Nie można było sobie wymarzyć lepszego startu międzynarodowego dla „Sons of Denmark” niż zaprezentowanie się podczas 48. Rotterdam International Film Festival. To tam przyjeżdżają dystrybutorzy z całego świata wypatrując nowych gwiazd kina niezależnego. Film znalazł się wśród 5 najlepiej ocenionych filmów przez tamtejszą widownię. Co od razu przełożyło się na propozycje kupna praw do dystrybucji.

Ulaa Salim odwołał się w swoim filmie do lęków, które targają współczesnym światem. Zrobił film jednak na przekór powszechnej retoryce. Uderza w tony, którym Szwed Stieg Larsson zawdzięczał swoich największych wrogów. Już wówczas pisząc słynną trylogię Larsson przestrzegał przed świetnie zorganizowaną, coraz bardziej się radykalizującą skrajną prawicą. Całe życie rozpracowywał te środowiska i zmarł w trakcie pracy nad kolejnym tematem o szwedzkich rasistach. Duński reżyser idąc tym tropem rozwija wątek i pokazuje mechanizmy pracy wywiadowczej, środki operacyjne i taktykę służb mundurowych, które zajmują się terroryzmem. To tło dla historii, dzięki któremu łatwiej zrozumieć sedno filmu, który mówi, że naszym największym problemem jest żerowanie na strachu i podsycanie nienawiści do grup narodowych, religijnych.

Fabuła filmu zawiązuje się tuż po wybuchu bombowym w samym centrum Kopenhagi. Trwa kampania wyborcza i tragedię wykorzystuje jeden z populistycznych polityków do nakręcenia spirali nienawiści pod adresem imigrantów. Przywódca partii Martin Nordahl – w tej roli wyśmienity i znany z zupełnie innego, bo raczej komediowego repertuaru Rasmus Bjerg – liczy na stanowisko premiera. W swoim programie powtarza postulaty, które od lat wybrzmiewają w przemówieniach duńskiej prawicy.

DANIA A POLITYKA MIGRACYJNA

Filmowa rzeczywistość to odpowiedź reżysera na to, co stało się w Danii w ciągu ostatnich lat. Bo sporo zmieniło się w polityce uchodźczej odkąd w 1933 Bertolt Brecht otrzymał azyl polityczny w Danii, w której przebywał przez 6 lat aż do 1939. To w Danii przed nazizmem schronił się też Walter Benjamin. Dania była jednym z pierwszych krajów, które podpisały konwencję ONZ regulującą politykę uchodźczą. Obecnie Królestwo Danii dalece odeszło od swoich ideałów i ma najbardziej restrykcyjne, surowe i kontrowersyjne prawo migracyjne.

To w Danii pojawił się pomysł odbierania uchodźcom kosztowności i przeznaczania ich na ich utrzymanie. Rząd duński wykupił w libańskiej prasie ogłoszenia reklamowe, z których jasno wynikało, że imigranci są źle widziani w Danii. Inger Støjberg duńska minister ds. integracji i imigracji zdecydowanie sprzeciwiała się przyjmowaniu uchodźców w liczbie określonej przez UE. Wymyśliła też prawo, które nakazywało każdemu imigrantowi uścisnąć rękę urzędnikowi imigracyjnemu, co w przypadku muzułmanek jest nie do pomyślenia. To Duńczycy wpadli na pomysł zsyłania niechcianych imigrantów z przeszłością kryminalną na wyspę Lindholm, która wcześniej była miejscem izolacji chorych zwierząt. Otwarta niechęć władz Danii pod adresem uchodźców przyniosła rezultaty. W 2017 o azyl ubiegało się jedynie 3 220 osób, podczas gdy w 2015, u szczytu kryzysu uchodźczego aż 20 935.

FILM Z ŻYCIA WZIĘTY

„Sons of Denmark” pokazuje wydarzenia, które mocno bazują na rzeczywistości. Wiele wypowiedzi, które padają w filmie są wprost wzięte z życia. Martin Nordahl bryluje w telewizjach śniadaniowych, pełno go w wiadomościach. Polityk wykorzystuje tragedię związaną z atakiem bombowym do podsycenia nienawiści pod adresem imigrantów. Sam jest żonaty z Norweżką, ale to Skandynawka, jak podkreśla, a on mówi o ludziach, którzy nie pasują do duńskiej kultury, którzy mają problem z asymilacją w duńskiej rzeczywistości.

Obserwujemy Zakarię, w tej roli debiutujący w „Sons of Denmark” Mohammed Ismail Mohammed. Chłopak kończy szkołę i stoi przed trudną decyzją co dalej. Tymczasem nastroje w Danii bardzo się zaostrzają. Rośnie też liczba ataków pod adresem imigrantów. Najbardziej dotkniętą grupą są mieszkający w Danii muzułmanie. Gdy pewnego razu przed klubem, w którym spotyka się z kolegami znajdują obcięte głowy świń i pełne nienawiści hasła na ścianie, coś w chłopaku pęka.

SYNOWIE DANII

Ulaa Salim w bardzo subtelny sposób pokazuje jak zwykły nastolatek natrafiający zewsząd na przejawy rasizmu, w końcu staje się łakomym kąskiem islamskiej grupy radykałów, która rośnie w siłę w miarę narastającej pod adresem muzułmanów niechęci. Świat się coraz bardziej polaryzuje. Zwalczające się grupy: Synów Danii, którzy uważają się za jedynych prawowitych mieszkańców Danii i środowisk muzułmańskich sięgają po coraz bardziej drastyczne kroki. Wkrótce płoną zaparkowane na ulicach auta, dewastowane są sklepy. Ataki jednej strony eskalują odpowiedź drugiej. Spirala nienawiści jest coraz większa i dotyka coraz szerszego kręgu niewinnych osób. A podsycają ją wypowiedzi lidera populistycznej partii.

Policja uruchamia cały aparat śledczy do inwigilowania radykalizujących się środowisk muzułmańskich. Tymczasem obok w siłę rośnie skrajna prawica, która najwyraźniej szykuje się na zwycięstwo wyborcze. I w związku z nim przygotowuje akcję, która ma oczyścić Danię z wszelkiego ”brudu”. Ten film pokazuje twarz wielu współczesnych państw, w których język nienawiści nakręca spiralę niekontrolowanych aktów przemocy.

Salim okazał się nie tylko autorem świetnie opowiedzianej historii; ma też lekką rękę, która w angażujący sposób prowadzi kamerę, pozwalając nam odkrywać kolejne klocki skomplikowanej łamigłówki. Zaserwował też odpowiednią dawkę zaskakujących zwrotów. Potrafił też wywrzeć wpływ, na jakim mu zależało opowiadając w wywiadach o sile kinematografii.

Jeśli Ulaa Salim pracował nad swoim scenariuszem 6 lat, a udało mu się zrobić tak aktualny obraz, to efekt jego pracy zapowiada nie tylko wielki talent reżyserski. Pokazuje przede wszystkim twórcę, który genialnie wyczuwa nastroje społeczne, trzyma rękę na pulsie i wie co drzemie głęboko pod warstwami poprawności politycznej i dyplomatycznego języka. Potrafi rozszyfrowywać niepokojące zjawiska i wyjaśniać ich wybuchy. Bardzo potrzebujemy dzisiaj reżyserów zaangażowanych, reżyserów politycznych. Ale przede wszystkich niezależnych i odważnych, którzy nie boją się mówić językiem niewygodnej prawdy.

Film obejrzałam w ramach OFF Camera.

Dodatkowe źródła, z których korzystałam: http://www.nordiskfilmogtvfond.com, https://offcamera.pl, https://www.dzieje.pl, Wikipedia, WWW.europarl.europa.eu, bankier.pl

Wesprzyj mnie:

Jeśli chcesz mnie wesprzeć w tworzeniu podobnych treści, uważasz że to co robię jest wartościowe lub po prostu ciekawe, dostarcza Ci nowej wiedzy, to teraz możesz to zrobić na:

buycoffee.to/szkicenordyckie