Kategorie
Literatura nordycka

Weź mnie za rękę – Tove Alsterdal, czyli ciekawa kobieta, ale nudna pisarka

We wrześniu 1864 Alfred Nobel wysadza w powietrze swojego brata Emila i pół Södermalm. Władze Sztokholmu naciskają, żeby naukowiec eksperymentował w bezpiecznej odległości od miasta, a zwłaszcza ludzi, więc Nobel przenosi się do Vinterviken, uroczej zatoczki położonej nad jeziorem Mälar. Mija trochę lat, a Sztokholm z biegiem czasu rozrasta się otaczając gospodarstwo, o którym po śmierci Nobla wszyscy zapominają. Za wyjątkiem czterdziestoletniej wówczas Tove Alsterdal, która wiosną 2000 kupuje od miasta dawne laboratorium Alfreda Nobla, w którym naukowiec przeprowadzał eksperymenty z detonacją środków wybuchowych i gdzie ostatecznie udało mu się odkryć dynamit. Szwedka Tove Alsterdal jest wówczas redaktorką książek Lizy Marklund, której seria z dziennikarką Anniką Bengtzon zdążyła już podbić świat, a nawet dotrzeć do Polski. Dziewczyny poznały się na początku lat 80. XX w. na kursie dziennikarskim w Kalix folkhögskola (uniwersytet ludowy). I od tamtej pory przyjaźnią się, ale są też dla siebie nawzajem pierwszymi recenzentkami swoich tekstów. Tove Alsterdal głównie zajmuje się wówczas pisaniem dla teatru i opery, ma na swoim koncie teksty piosenek, pisze też scenariusze seriali telewizyjnych i sztuki teatralne. To właśnie ogromne doświadczenie teatralne skłania Alsterdal do kupna gospodarstwa po Noblu, gdzie postanawia prowadzić własny kabaret. Dom się ewidentnie sypie i wymaga ogromnych nakładów renowacyjnych. Ale problemy budowlane nie będą największym kłopotem późniejszej powieściopisarki. Prawdziwe inferno zgotuje jej sąsiad. A kulisy konfliktu wykorzysta Liza Marklund w szóstej części cyklu o Annice Bengtzon „Testament Nobla”, (Nobels testamente, 2006), która za znaleźne od ogromnej kwoty nielegalnych pieniędzy kupuje willę położoną na Djursholm przy Vinterviksvägen (Porównaj z: Djursholm szwedzka wylęgarnia przywódców). Do książki trafi sporo perypetii z sąsiadami, łącznie z niektórymi ich wypowiedziami.

Tove Alsterdal urodziła się w domu stworzonym dla dziewczynek, z silną, odważną postacią matki na pierwszym planie. Elsa Bolin, mama Tove jest autorką pierwszego szwedzkiego opracowania o przemocy wobec kobiet „Kampen mot kvinnomisshandel”. Liza Marklund wspomina na łamach popołudniówki „Expressen”, w dniu śmierci Elsy Bolin, że czytała tę książkę podczas polarnego lata 1985 w Luleå na Torsvägen. Jej dwuletnia córeczka spała w łóżeczku obok, a Liza czuła, że właśnie nadchodzi nowa era w Szwecji, w której pozycja kobiet została przedstawiona w zupełnie nowej, jakże prowokującej i jednocześnie trafnej odsłonie. Nikt w połowie lat 80. XX wieku nie śmiał krytykować oficjalnie mężczyzn za przemoc wobec kobiet. Taka retoryka była nie do pomyślenia, a opór przed nią odczuwalny w postaci „nienawiści, gróźb i prześladowań”. Dom Elsy, to dom drobnych rolników z Tornedalen. Elsa kończy studia i zostaje pracownikiem socjalnym, wkrótce awansując na zastępcę dyrektora w Järfälla. Potem zostaje przewodniczącą kvinnojouren Stina w Järfälla, to jedna z pierwszych tego typu organizacji pozarządowych zajmujących się pomocą kobietom narażonym na przemoc domową. Ale to dopiero początek jej zaangażowania, bo m.in. z jej inicjatywy zostanie powołany ROKS (Riksorganisationen för kvinnojouren i Sverige), ogólnoszwedzka organizacja zrzeszająca wszystkie podmioty zajmujące się przemocą wobec kobiet. Później Elsa znajdzie się w jej zarządzie.

TOVE ALSTERDAL – PISARKA, KTÓRA NIE BOI SIĘ WYZWAŃ

Tove Alsterdal urodziła się 28 grudnia 1960 w Malmö, lata spędzała w Österlen, dorastała w Jakobsberg, mieszkała też długo na północy Szwecji. Jej ojciec pochodzi z Värmland, a mama z północnej części Szwecji graniczącej z Finlandią. Tove przeprowadzała się 27 razy. Przez 14 lat mieszkała w Luleå, gdzie urodziła się jej najstarsza córka. Potem urodziła jeszcze bliźniaki. Zostaje wychowana tak, jak nie wychowywano wówczas dziewczynek. Zaprocentuje to jej brawurą w podejmowaniu odważnych decyzji i realizacji marzeń. W jej przypadku naprawdę sprawdza się reguła: the sky’s the limit. W 2009 zadebiutuje powieścią „Kobiety na plaży”, która początkowo była scenariuszem filmowym, który nie został jednak zrealizowany, bo koszty produkcji okazały się zbyt duże, a Alsterdal nie chciała iść na kompromisy, które zaszkodziłyby historii. Temat był aktualny i zbyt wrażliwy: handel żywym towarem, szmuglowanie ludzi. Upór się opłacił. Powieść zdobyła status bestsellera w Danii, a prawa do książki zostały sprzedane do kilku krajów.

Znamienne dla twórczości Alsterdal jest, co świetnie uwypuklił Anders Wennberg na łamach „Göteborgs-Posten”, że we wszystkich jej powieściach kobiety są głównymi postaciami, pracują w kreatywnych zawodach (dziennikarki, architektka), we wszystkich pojawia się jakiś rodzaj przemocy wobec kobiet: trafficking, przestępczość zorganizowana, przestępstwa polityczne. „Weź mnie za rękę” (Låt mig ta din hand, 2014), trzecia powieść Alsterdal, która ukazała się w tym roku w Polsce pożyczyła tytuł z piosenki „Streets of London” (1969), gdzie w pewnym momencie Ralph McTell śpiewa „Let me take you by the hand” (Youtube). Książka podbiła serca Szwedów, ale też Svenska Deckarakademin (Szwedzka Akademia Kryminału) zdobywając tytuł „Najlepszej szwedzkiej powieści kryminalnej roku 2014”, a rok później okazało się, że jest też najczęściej wypożyczaną książką w bibliotece w Järfälla i w bibliotekach w Umeå. Sama autorka tuż po ogłoszeniu laureatów Svenska Deckarakademien powiedziała „Expressen”, że nie pisze typowych kryminałów,  inspiracji szuka w rzeczywistości, z której cyzeluje swoje historie. A na pytanie, co wyróżnia dobrą powieść kryminalną odpowiedziała, że „mocna historia, napięcie i zagadka, którą czytelnik rozwiązuje”.

KONIEC SZWEDZKIEGO KRYMINAŁU?

A jak jest z jej powieścią? „Weź mnie za rękę” to 559 stron, na których z trudem można się doszukać napięcia. Szwedka z sukcesem buduje jego cień dopiero po dwustu stronach, czyli, jak na kryminał, o dwieście za późno. Dłużyzny i wymęczone opisy teoretycznie mają dać tło głównym wydarzeniom, uzasadnić psychologicznie bohaterów. Są jednak nielitościwą grą, na którą w czasach przesytu dobrej prozy gatunkowej, naprawdę szkoda uwagi. Wprowadzenie trzech wątków, to dobry i sprawdzony zabieg do przeplatania się i dramatyzowania fabuły. W udanym przypadku pracowałoby to doskonale nad przykuwaniem uwagi czytelnika. Nie tutaj. Przegadane, ciągnące się nudne sceny zniechęcają. Powieść usadowiona jest w dwóch planach czasowych: współczesny nam rok 2014 i lata siedemdziesiąte. To wówczas Ing-Marie Sahlin, matka dwóch córeczek Camilli i Helene zakochuje się w imigrancie chilijskiego pochodzenia i postanawia wyjechać z nim do Argentyny, żeby wesprzeć samoorganizujący się tam ruch oporu walczący z juntą prezydenta Jorgego Videli. Dzisiaj jej córki to dorosłe kobiety, na których zniknięcie matki odcisnęło się pozostawiając ślad odrzucenia i braku akceptacji. Charlie, a właściwie Camilla szwenda się bez celu po życiu, brnie w jego mroczne strony, jakby się chciała zatracić w morzu absurdu. Helene to jej przeciwieństwo, poukładana pani architekt, z sukcesami zawodowymi i udaną rodziną na koncie. Pewnego dnia ginie Charlie, jej samobójstwo wstrząsa młodszą siostrą, którą pewne okoliczności skłonią do innej od oficjalnej wersji wydarzeń. Być może Charlie została zamordowana. Tylko dlaczego?

Historia opisana przez Tove Alsterdal mogła się wydarzyć, bo pisarka wplata fikcyjne losy sióstr i ich matki w ponure lata czystek politycznych, gdy tysiące niewygodnych dla junty ludzi ginie w niewyjaśnionych nigdy okolicznościach. Jednak przeżyciom głównych postaci, brakuje pod wieloma względami znamion prawdopodobieństwa. Sposób, w jaki Alsterdal wprowadza Ing-Marie do ruchu oporu, łatwość z jaką kobieta podróżuje na fałszywym paszporcie, a potem jej zadziwiająca przenikliwość i krzepa, zaprzecza tezie pisarki, że rzekomo przekuwa rzeczywistość na powieściową historię. W tej historii jest miejscami tyle realizmu ile prawdy w opowieściach Pinokia. Dodatkowo Alsterdal słabo sobie radzi z pobocznymi postaciami, mnoży je niepotrzebnie i daje im więcej powieściowego życia, niż wymaga tego opowiedzenie całej historii. I robi to kosztem głównych postaci. Zdecydowanie za mało w tej szwedzkiej powieści jest samej Szwecji, która w minimalnym zakresie będzie miejscem akcji, a gdy sięgam po skandynawski kryminał, to głównie dla klimatu, historii, tła społeczno-obyczajowego Północy. Jeśli „Weź mnie za rękę” Tove Alsterdal jest najlepszą szwedzką powieścią kryminalną roku 2014, to być może jest to jeden z pierwszych sygnałów słabnącej kondycji tamtejszych pisarzy. Starzy umierają, a nowym brakuje talentu pionierów gatunku przecierających szlaki współczesnym autorom, którzy międzynarodową karierę robią najwyraźniej dzięki szwedzkim nazwiskom, rozchwytywanym w ciemno przez wydawców. Jak widać nazwisko to nie wszystko.

Weź mnie za rękę Tove Alsterdal

Recenzja: Weź mnie za rękę, Tove Alsterdal, Wydawnictwo Akurat, Warszawa 2016. Tytuł oryginału: Låt mig ta din hand, 2014. Przełożył: Mariusz Kalinowski. Projekt okładki: Paweł Panczakiewicz. Redakcja: Elżbieta Ptaszyńska-Sadowska. Redakcja techniczna: Karolina Bendykowska. Korekta: Marta leszyńska, Elżbieta Steglińska. ISBN 978-83-7758-645-7. Stron: 559. 

Za egzemplarz recenzencki dziękuję: Wydawnictwo Akurat.

Źródła: www.piratfirloget.se, www.expressen.se, www.dn.se, www.dast.nu, www.gw.se, www.expressen.se, www.forffaterweb.dk.

Podpisz list do Komisji Europejskiej, żeby powstrzymać przemoc wobec kobiet:

Wejdź na www.trzymamstronekobiet.pl i podpisz list do Przewodniczącej Komisji Europejskiej Ursuli von der Leyen, żeby powstrzymać przemoc wobec kobiet.