W 1380 umiera król Haakon VI Magnusson, a tron norweski dziedziczy jego syn Olov, który jest jednocześnie królem Danii. Dochodzi do unii personalnej, która w latach 1397 – 1523 zostaje rozszerzona o Szwecję, tzw. unia kalmarska, która daje początek, temu co Henryk Ibsen określi „czterystoma latami nocy”. Szwecja wystąpi z unii w 1523. Norwegia coraz bardziej uzależniona od Danii sprowadzona zostaje do duńskiej prowincji. Koniec wojen napoleońskich oznacza problemy dla krajów sprzymierzonych z cesarzem Francuzów. Po 1814 roszady na mapie Europy zmieniają granice państw. Dania traci Norwegię, która zostaje przekazana Szwecji jako rekompensata za utraconą na rzecz Rosji Finlandię. „Królestwo Norwegii będzie wolną, suwerenną, niepodzielną i samorządną monarchią zjednoczoną ze Szwecją osobą panującego Króla”, na papierze wygląda to świetnie. W rzeczywistości Norwedzy czują, że coraz bardziej Szwecja pokazuje im ich miejsce. „Starszy brat” dba o swoje interesy kosztem tego młodszego. Jest początek wieku, poczucie niesprawiedliwości i upokorzenia wśród Norwegów narasta. Czy wreszcie zawalczą o siebie? W tym momencie zaczyna się „Droga na Północ. Antologia norweskiej literatury faktu” pod redakcją Pawła Urbanika. Rzecz fenomenalnie wypełniająca ogromną lukę wiedzy o Norwegii dwudziestowiecznej. W liczbach wygląda tak: 1,630 kg, 6,5 cm grubości, 661 stron, 596 nazwisk.
Gdyby spróbować przejść się po współczesnej Norwegii na podstawie dostępnej literatury non-fiction i beletrystyki, wycieczka byłaby krótka, chociaż ciekawa: reportaże Ilony Wiśniewskiej (Białe. Zimna wyspa Spitsbergen) i Åsne Seierstad (Jeden z nas. Opowieść o Norwegii), powieści Larsa Saabye Christensena (Półbrat) czy Karla Ove Knausgårda, książki o Dagny Juel-Przybyszewskiej (Ewa K. Kossak Dagny Przybyszewska, J. D. Landis Dagny. Życie i śmierć), trochę prozy podróżniczej, trochę kryminałów. Niedosyt wiedzy o Norwegii sygnalizuje ogromne zainteresowanie literaturą z tego północnego kraju. Ale już poznawanie jego historii wymaga samozaparcia; brakowało, aż do teraz, publikacji poświęconej w całości Norwegii najnowszej. Polakowi pracującemu na Uniwersytecie w Oslo zawdzięczamy to, co Polsce dał Mariusz Szczygieł: ANTOLOGIĘ. W tej norweskiej wychodzimy poza reportaż sięgając dodatkowo po dokumenty osobiste: fragmenty listów, dzienników. Głos wybrzmiewający jest jeszcze mocniejszy, bo oto mówią dziennikarze, politycy, historycy, aktywiści społeczni, pisarze. Ludzie znani i nieznani. Na skrzyżowaniu ich wypowiedzi widać Norwegię w wielowymiarowej odsłonie, kipiącą życiem, na wyciągnięcie ręki, w samym środku wydarzeń. Spróbuję odtworzyć tę atmosferę skupiając się na pierwszym z sześciu rozdziałów: „Nowe państwo. 1900-1905”.
Głód, brak pracy, perspektywa stanięcia na nogi, czasem chęć przygody porywa ok. 800 tys. Norwegów, którzy dołączą do największej fali emigracji na Północy. Przełom XIX i XX wieku dotkliwie pustoszy norweskie, chociaż też szwedzkie wsie, bo to głównie chłopi decydują się na wyjazd. W miastach nie jest lepiej, dają jedynie namiastkę stabilizacji; życie tam przypomina raczej walkę o przetrwanie. Gdy Einar Gerhardsen (1897-1987) późniejszy budowniczy socjaldemokratycznej Norwegii, powraca w swoich wspomnieniach do lat dzieciństwa, zapuszcza się w najuboższe rejony Kristianii (w 1924 zmieniono nazwę na Oslo). To w jej wschodnich, robotniczych dzielnicach dorasta późniejszy „ojciec narodu”. Czynszowe kamienice, ciasnota, wąskie podwórka, ciemne bramy i „maksymalne wykorzystanie przestrzeni” sprawia, że to miejsce na mapie miasta cieszy się złą sławą. Większość zabudowań jest stara i się rozpada, ale tak żyje się tutaj z dziada pradziada. W sklepie kolonialnym tanie towary, bo na inne mieszkańców Tøyen i Sofienberg nie stać. W dwuizbowym mieszkaniu z kuchnią, do którego nie dociera praktycznie światło, gnieździ się cała rodzina; rodzice na łóżku w jednym pokoju, ich trójka w drugim na podłodze. Rodzina zmienia mieszkania, w jednym Einar Gerhardsen wspomina wspólną ubikację w podwórzu „jedna na klatkę z ośmioma mieszkaniami, na 50-60 ludzi”. Gdy jego ojciec dostaje zatrudnienia jako brygadzista w Zarządzie Dróg Miejskich w Kristianii, zyskuje coś, co nie jest dane wszystkim: stałą pracę przez cały rok. Robotnicy wówczas dostają wypłaty w soboty, więc czasem nie ma co jeść pod koniec tygodnia, ale mały Einar sobie radzi; podkrada trochę chleba z margaryną w ciągu tygodnia i chowa na potem, w sam raz na głodne sobotnie poranki. Wigilia z mølje – zupą z wsadem rybnym lub mięsnym, z podpłomykiem moczonym w wywarze z tłuszczem i dużą ilością soli i pieprzu, wydaje się być niemal ucztą. Dzieci dostają wówczas ryż na mleku gotowany na słodko z dodatkiem cynamonu. „Potem ciastka, orzechy i dla każdego po całej pomarańczy. A dla ojca cygaro”. Nikt nie myśli o organizowaniu dzieciom czasu wolnego, a zabawa właściwie nie funkcjonuje w języku dziecka, które po prostu szwenda się po ulicach.
To nie jest najlepszy czas, żeby rozmawiać o wolnej Norwegii. 17 maja 1814 wykorzystując sytuację polityczną Norwedzy uchwalili konstytucję, proklamując tym samym niezależne królestwo, ale Szwedzi zgasili entuzjazm młodszego brata wysyłając armię. Od tamtej pory przekonanie, że Norwegia w tej unii nie jest traktowana równo zaczyna coraz bardziej dokuczać Norwegom. Ale kto ma siłę myśleć o polityce? Od 1864 trwa wielka norweska emigracja do Stanów Zjednoczonych, a przekonanie, że przetrzebia ona i tak mały naród, który traci w ten sposób swoje twarde podstawy nie opuszcza wciąż licznych patriotów. Walka o przetrwanie norweskości trwa. Trzeba ratować język, który lata unii z Danią przypłacił licznymi zapożyczeniami. Ivar Aasen, językoznawca i poeta zajmuje się badaniem dialektów. Stworzy zasady gramatyczne i słownik nowego pisanego języka norweskiego tzw. landsmål (po 1929 nynorsk) i miejskiego riksmål (po 1929 bokmål), który zawiera naleciałości duńskie. Pisarz chłopskiego pochodzenia Arne Garborg nieustannie publikuje teksty wywołujące dyskusje krytykując „pół-Rosjan znad jeziora Mälaren”, jak nazywa Szwedów. „Największy Norweg, jakiego obecnie mamy”, jak powie o Fridtjofie Nansenie (1861 – 1930), walczy o zerwanie unii ze Szwecją.
Szwedzi jednak dbają o swój interes narodowy i wciąż skracają i tak krótką smycz, na której trzymają Norwegów. Usunięcie z konstytucji tzw. „paragrafu chłopskiego”, na mocy którego 2/3 deputowanych miało być wybieranych z okręgów chłopskich, to mocny cios w norweskość, chłopi „stanowią fundament norweskiej kultury i tożsamości”, przypomina Arne Garborg i nie może wyjść z podziwu, że norwescy chłopi tak lekko pozwalają pozbawiać się praw. Ale sytuacja w kraju naprawdę robi się coraz gorsza. Dług publiczny, jak zauważa Garborg, rośnie szybciej niż naród. Emigracja trwa i pustoszy kolejne wsie. A to według Garborga oznacza, że naród się coraz bardziej poddaje. Ci jednak, w których nie umarł duch narodowy przypominają, że wolna Norwegia, to norweska Norwegia.
Ale kolejne unie coraz wyraźniej odciskają swoje piętno na Norwegii, z roku na rok coraz bardziej duńskiej, potem szwedzkiej. Czy „pół-norweska Norwegia” zdobędzie się na rewolucję? Nowy rząd ustanowiony po wyborach z 1891, z partią Venstre (Lewica) na czele, podejmuje wysiłki utworzenia niezależnej norweskiej służby konsularnej. Szwedzi jednak dbają o własne interesy i o konkurencyjność swoich towarów na rynkach międzynarodowych. To pierwszy moment, gdy wojna praktycznie wisi w powietrzu. Arne Garborg wręcz napisze „skoro dobrocią nie pomaga, to spróbujmy, jak trzeba złością”. Kolejne wybory z 1903 i kolejny rząd, tym razem Francisa Hagerupa próbuje negocjować warunki wspólnej polityki zagranicznej i dostaje „wytyczne dla wasala”, jak w środowiskach patriotycznych określi się szwedzkie warunki dotyczące działań norweskiej służby konsularnej. Król Szwecji Oskar II powinien mieć podobny przydomek jak Innocenty XI nazywany „papież nie”. Odrzuca każdą propozycję strony norweskiej.
W Norwegach nie ginie jednak duch walki. A walczą metodycznie. Fridtjof Nansen wykorzysta swoją pozycję i sławę i zadba o przychylność zagranicznych dworów dla sprawy norweskiej. Jego misja i rola wśród decydentów przypomina tę, jaką dla wolnej Polski odegrał Ignacy Jan Paderewski, przy każdej nadarzającej się okazji przypominający, że Polska walczy. Gdy Nansen wyjeżdża do Niemiec i Wielkiej Brytanii przedstawić interesy norweskie i poruszyć tamtejszą opinię publiczną, towarzyszy mu sława, której dorównać mógłby tylko Henryk Ibsen. „Jego narciarska podróż przez Grenlandię, wyprawa przez Ocean Arktyczny w kierunku Bieguna Północnego i sukcesy badawcze zapewniły mu mocną pozycję w kraju i za granicą”. Grunt został przygotowany. W Norwegii trwa debata podtrzymywana w nieustannie trwającej publicystycznej dyskusji. Chcemy „by respektowano nasz honor i nasze prawa”, napisze w jednym z artykułów sam Nansen i doda „nasza cierpliwość jest już tak wyćwiczona w zniewagach towarzyszących wiecznie powtarzanym żądaniom Szwedów, że przetrwamy kolejne”.
Finezja polityczna, z jaką Norwedzy zerwali unię, to najlepszy przykład skutecznego zastosowania prawa i znajomości ludzkiej psychiki. Dzienniki odsyłające w sam środek wydarzeń, niemal dzień po dniu oddają napięcia, gęstą atmosferę i wirtuozerię, z jaką norwescy politycy znaleźli furtkę otwierającą Norwegii drogę do wolności. „Nigdy w żadnym innym kraju nie miała miejsca spokojniejsza rewolucja niż ta, przez którą teraz przechodzimy”, pisze entuzjastycznie Arne Garborg dodając „wydaje się, że Norwegia po pięciuset latach letargu wreszcie zmartwychwstała”. Fridtjof Nansen studzi nastroje rewanżu, które mogłyby wszystko zepsuć i zachęca, żeby dać Szwedom możliwość wyjścia z sytuacji z twarzą: „Zachowamy się rozsądnie, jeśli w stopniu, w jakim godność i interesy Norwegii na to pozwalają, drogą ustępstw i otwartości pomożemy Szwecji sformalizować rozwiązanie unii tak, by Naród Szwedzki nie poczuł się urażony”. Wszystkich może zadziwiać, że kraj, który właśnie odzyskał wolność, przez największe autorytety jest zachęcany do rezygnacji z targowania się o warunki tej wolności i co więcej zgadza się na zwierzchnictwo księcia duńskiego, który zostaje królem wolnej Norwegii.
Czytając pierwszy rozdział „Drogi na Północ. Antologia norweskiej literatury faktu” uderza ogromne poczucie wspólnoty, które mimo lat unijnej podległości nie zabiły ducha w tym „półdzikim kraiku”, jak o Norwegii napisze Arne Garborg. Uderza też awans społeczny, który był tam możliwy. W końcu Arne Garborg to jedno z dziewięciu dzieci rolnika, zwykły obywatel, który nigdy nie zapomniał o swoim chłopskim pochodzeniu, gdy jako znany intelektualista i pisarz zagrzewał Norwegów do walki. W Norwegii konsekwentnie walczono z analfabetyzmem na wsiach; od 1739 wprowadzono obowiązkową naukę religii i czytania; od wsi do wsi wędrowali nauczyciele, którzy zatrzymywali się w kolejnych gospodarstwach i zostawali tam przez kilka dni ucząc dzieci. Odzyskiwanie wolności przez Norwegów właściwie rozegrało się na papierze, w debacie publicystycznej i za sprawą sprawnie poprowadzonej politycznej rozgrywki. W domach czytano prasę, dodatkowo żywy był ruch związkowy i zaangażowanie polityczne. W ten sposób można wpływać na społeczeństwo, które na bieżąco było wprowadzane w kolejne fazy najbardziej pokojowej rewolucji. Spokój, kultura słowa, chociaż nie brakowało mocnych i dosadnych tekstów, a wszystko to wraz z odpowiedzialnością za kraj, do którego przywiązanie wybrzmiewa pięknie zwłaszcza w słowach Garborga, gdy marzy: „Jæren będzie w końcu wyglądać jak w moich snach: to, co się da uprawiać, będzie uprawiane, czego się nie da – pokryte lasem. Jak egipska kraina, ba jak rajski ogród zaświeci i zazieleni się dawne, ciemne od wrzosów Jæren”. I chociaż ten sam Garborg grzmiał rozzłoszczony, że „naród norweski nie jest żadnym narodem. To czterysta oddzielnych diecezji”, wbrew jego złowieszczym wróżbom Norwedzy wydali świetnych przywódców, którzy odkładając na bok osobiste interesy poprowadzili Norwegię do miejsca, które teraz zajmuje. A chyba nikt nie ma wątpliwości, że to jest jeden z najlepszych krajów do życia.
Tekst został opracowany na podstawie pierwszego rozdziału „Drogi na Północ. Antologia norweskiej literatury faktu”. Z tej książki pochodzą wszystkie cytaty i parafrazy. Droga na Północ. Antologia norweskiej literatury faktu. Wybór i komentarze: Paweł Urbanik. Opracowanie: Agnieszka Knyt. Ośrodek KARTA, Warszawa 2016. Wydanie I. ISBN 978-83-64476-47-1. Seria: Świadectwa XX Wiek. Redaktor serii: Agnieszka Knyt. Korekta: Hanna Antos. Stron: 661. Książka zawiera zdjęcia i indeks nazwisk.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję: Ośrodek KARTA.