Kategorie
Non-nordic

Nagle pukanie do drzwi – Etgar Keret

Gdy Etgar Keret śmieje się w „Nagle pukanie do drzwi” to jest to śmiech ekspansywny. Kolonizuje pamięć w szczególny sposób, zmieniając jej strukturę, przekształcając. To śmiech przez absurd. I nagle to, co wydawało się zabawne, staje się smutne. Melancholia mierzy się na łokcie z beztroską. Sens z bezsensem. W tym świecie kontrastów, na próżno szukać prostej drogi; niemal jak w życiu, w którym sen odciska piętno na jawie.


Jeśli 38 opowiadań mieści się na 257 stronach, to znaczy, że skrótowość w nie wpisana walczy o uwagę czytelnika własną miarą. U Etgara Kereta jest nią sytuacja, minidramat, nagły zwrot, błyskotliwa puenta. No i niepowtarzalne poczucie humoru. Język szuka szybkiego przejścia do sedna. Rzeczywistość w takiej formule jest nieco szorstka, z czasem staje się przewidywalna w swojej nieprzewidywalności a miejscami zawodzi. To nierówny zbiór; mieszają się tutaj błyskotliwe perełki z tekstami gorszych lotów. Można odnieść wrażenie, że tam, gdzie Kereta zawodzi wyobraźnia, męki twórcze rozładowują się w pełnych napięcia seksualnego scenach.

Podczas tegorocznego Festiwalu Conrada, Etgara Kereta słuchali ludzie wypełniając po brzegi dwie łączone sale i dodatkowo pomieszczenie Centrum Festiwalowego, gdzie na monitorze można było oglądać relację. Ludzie wypełniali korytarze, rozsiedli się wszędzie tam, gdzie można było usłyszeć, chociaż odrobinę rozmowy z nim. Podczas Festiwalu obsługiwałam wywiady z Keretem, przyglądając się mu zza kulis, mogę potwierdzić, że to niezwykle sympatyczny, miły i ciepły człowiek. Znajdzie czas dla każdego czytelnika a autografy, które wpisuje to minikomiksy, doskonale korespondujące z tekstem w książce. Kupienie jego książki po spotkaniach autorskich graniczyło z cudem; mnie się udało, ekipie WOK już nie. Taki efekt Kereta w mikroskali Krakowa.

Zastanawiam się nad fenomenem Etgara Kereta. Przecież nie pisze łatwych fabularnie książek a stoją za nim tłumy czytelników. A może to właśnie krótkie formy wpisują się tak doskonale w nasze szybkie czasy? W „Nagle pukanie do drzwi” objawi się, jako pisarz mierzący się z weną twórczą; pisarz przegranych, niepoprawnych optymistów. Dalej romantyków. Jego bohaterowie spotykają się w niewłaściwych chwilach, tracą życiowe szanse, źle stają na schodku i lądują w szpitalu w gipsie, spotykają się zbyt późno lub w niewłaściwym momencie życia. Czasem jednak pech, który ich dosięga odmienia na lepsze ich życie. Człowiek, na którego spadnie samobójca, wykaraska się z nawiązką z nieszczęścia. Opowiada Keret historię przypadku, który dzieli życie na swoisty repertuar absurdów. Mężczyzna, który wymyśla grę „Stój, policja”, zostanie poturbowany przez funkcjonariuszy, nie sprosta wymogom własnej gry, udowadniając, że są sytuacje, gdzie przestrzeń manewru jest minimalna; gdzie nie ma szans na alternatywne rozwiązanie. Hemoroid urasta do takich rozmiarów, że to on zaczyna cierpieć na człowieka. Brak wyjścia, ostateczność, konieczność pogodzenia się z losem ciąży nad tymi opowiadaniami. Gerszon po przyjeździe do Nowego Jorku zobaczy kamyczki ułożone w literę „G”, jakby „jakiś znak, żeby nie czuł się tak bardzo samotny i niechciany w tym niedobrym mieście”. Keret ma niecodzienną umiejętność wynoszenia nieszczęścia do granic absurdu, zmieniając optykę ze smutnej w niezdrowo pogodną. Trzydziestodwuletnia kobieta ginie w zamachu terrorystycznym a patologowie z Abu Kabir wykryją w jej ciele dziesiątki guzów. Gdyby nie zginęła teraz, rak uśmierciłby ją pewnie za miesiąc, góra dwa. Morderca będzie wegetarianinem, który adoptuje chłopca, „czuły morderca”, podsumuje pisarz. Myliłby się jednak ten, kto sądzi, że są przygnębiające. I chociaż smutek, przegrana, zły los wpisany jest w życie bohaterów tej książki, to Keret swoim literackim gestem zachęca nas do śmiechu. Dlaczego?, pytam miejscami skonfundowana. A gdzie indziej zastanawiam się, czy wypada się śmiać. Bo czy śmieszne jest to, że młody reżyser szuka Araba, który marzy o pokoju? Czy powinnam się śmiać? I uśmiecham się, zastanawiając się, czy to nie jest niepoprawne politycznie.

„Nagle pukanie do drzwi” tworzy swoistą relację do rzeczywistości w kryzysie, zastanawiając się nad życiem, nad deficytem spełnienia, radości, szczęścia. Przeplata się w tych opowiadaniach głos człowieka, który żyje na tykającej bombie, pod presją zagrożenia; człowieka nieustannie czujnego. Przewijające się sytuacje oddające grozę życia w kraju nieustannego konfliktu są tak niewinnie opisane, że sprawiają wrażenie takiej samej części krajobrazu, jak zieleńce, czy skrzyżowania ulic. Nieprzypadkowo. Etgar Keret to uważny obserwator. Podejmując pewne tematy, odwołuje się gorzko do codzienności. Dostrzegamy jego głos w dyskusji o kryzysie człowieka, bez względu na to, czy jest rodzicem, ojcem, matką, żoną, mężem. Współczesny człowiek stoi na rozdrożu; kłóci się w nim romantyzm z cynizmem. Niezwykłe jest opowiadanie o ludziach, którzy są w stanie widzieć tylko tych, których kochają. W innym jeden z bohaterów powie, że język jego żony to najlepsze miejsce na świecie, „gdyby był trochę szerszy i dłuższy, przeprowadziłbym się tam i zamieszkał. Turlam się po nim jak kawałek ryby w ryżu”. Inni zdradzają żony z sekretarkami, z żoną własnego brata. Po lekturze tych tekstów odrzuca ten rodzaj męskości, jaki z nich wybrzmiewa; mężczyzna, który w dziecku widzi drącego się, zasmarkanego bachora, mężczyzna zdradzający, na chłodno kalkulujący straty i zyski. Nietrudno dostrzec, że pisarz kreując swój literacki świat mówi i o kulcie młodości, o medykalizacji życia codziennego, modzie na rozgrzebywanie problemów w nieustannej psychoanalizie, o upadku moralnym. W jednym wzruszającym opowiadaniu ludzie rozmnażają się przez dzielenie się na dwie o połowę młodsze połówki a pewna osiemdziesięcioletnia staruszka, mimo społecznych nacisków nie chce się dzielić. Piękne jest opowiadanie o kłamstwach, które się materializują. Czy o dziewczynie, która odkrywa zamek błyskawiczny na podniebieniu u swojego chłopaka, dzięki czemu zaglądnie do jego wnętrza.

Szukając motywu spajającego te opowiadania w całość odnajduję cienką nić, która prowadzi mnie do wyobcowania; poczucia bezsensu w otaczającym, bezlitosnym świecie, gdzie trudno o prawdziwe uczucia, spełnienie; świata egoistycznego, w którym nawet słońce świeci wyłącznie wybranym. Etgar Keret przygląda się tym miejscom w rzeczywistości, z którymi literatura nie wie co robić. A w atmosferze surrealistycznego gestu, rzeczy niedorzeczne składają się na upiorną codzienność. Pytanie, jakie z czasem się rodzi, to gdzie minęliśmy granicę obu światów. Przekroczenie to, niewidoczne, wzmaga efekt. Zapętleni w rozwarstwionym świecie, szukamy wyjścia a bezradni tkwimy w niepewności. Co z nami robi Keret? Niemiłosiernie potrząsa. Szuka z nami, czasem na ślepo, sensu w bezsensie. Pozostawia nas jednak bez odpowiedzi. Innym razem oddaje się sile wyobraźni, niech sama dźwiga niemoc twórczą, nieznośność dnia codziennego, wszystko to, co nie mieści się nam w wyobraźni a dzieje się na co dzień.

Recenzja książki „Nagle pukanie do drzwi”, Etgar Keret, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2012. Przekład Agnieszka Maciejowska.  Redaktor prowadząca Karolina Iwaszkiewicz. Redakcja Adam Romaniuk. Korekt Beata Wójcik, Małgorzata Kuśnierz. Redakcja techniczna Anna Gajewska. Projekt okładki i stron tytułowych Marek Goebel. Stron 257.


PS „Nagle pukanie do drzwi” Etgara Kereta było pretekstem do spotkania Koła Literatury Przełomu na polonistyce UJ. Świetna dyskusja, pyszne muffinki z jabłkami w cynamonie i kruszonką. A za tydzień kolejne spotkanie. Zainteresowanych odsyłam do Facebooka.