To mocny tekst. Charyzmatyczna, drapieżna, gęsta emocjonalnie proza. Dawno nie miałam w ręce czegoś tak uderzającego, bliskiego człowieka. Zeruya Shalev należy do tych pisarek, które doceniają krytycy i uwielbiają czytelnicy. Urodziła się w 1959 r. w kibucu Kinneret, który zakładał jej dziadek. Ojciec jest krytykiem literackim publikującym m.in. w izraelskiej gazecie Haaretz. Przeżyła w 2004 r. atak palestyńskiego terrorysty, który odpalił bombę w autobusie przejeżdżającym przez skrzyżowanie, które mijała. Zginęło wówczas 11 osób a sześćdziesiąt zostało rannych, w tym Shalev.
Mimo nieudanego debiutu powieściowego odniosła międzynarodowy sukces. Niezrażona początkową porażką pisze, chociaż pod presją czasu, z wiszącą groźbą zwolnienia z pracy i po dwóch latach przerwy po niepowodzeniu jej pierwszej powieści. Przed zwolnieniem ratuje ją ciąża, więc wykorzystuje maksymalnie urlop macierzyński na pisanie; książkę kończy osiem miesięcy po urodzeniu dziecka.
Ma 38 lat, gdy ukazuje się „Życie miłosne” (1997), które otwiera trylogię, na którą składa się „Mąż i żona” (2000) i zamykająca ją „Po rozstaniu” (2005). Powieść okazuje się sukcesem; do tej pory została przetłumaczona na ponad dwadzieścia języków i doczekała się adaptacji filmowej w reżyserii Marii Schrader, Shalev zagrała tu epizodyczną rolę. Shalev została nagrodzona nagrodą izraelskiego związku artystów ACUM (trzy razy), Golden Book Prize przyznawaną przez stowarzyszenie izraelskich wydawców, francuską Prix Fémina, Amphi Award.
W wywiadzie z Agnieszką Zagner dla „Polityki” mówi, że czasem trzeba znaleźć się na dnie, żeby stać się wolnym, że interesują ją granice emocjonalne ludzi, sprzeczności uczuć, wybory, stany emocjonalne. W innym wywiadzie, z Anną Sidoruk dla „Onetu” powie, że jej książki są o tym, że nie ma złej pory, żeby coś naprawić w swoim życiu.
„Życie miłosne” zaczyna się tam, gdzie kończy się wiara w powodzenie związku, w szczęście. Gdzie rozwijają się kiełkujące zarodki zwątpienia, niedosytu emocjonalnego. To smutne i przygnębiające spotkanie, w którym rządzi iluzja; iluzja szczęścia, którą sami podtrzymujemy, niechętnie przyznając się do porażki. Bohaterki Shalev to kobiety, które ryzykują namiastkę szczęścia, którą dostały od losu, żeby spróbować sięgnąć po więcej. To ryzykantki, podążające własną drogą, która wyściełana jest mieszanką instynktu i racjonalnego przemyślenia.
Ja’ara młoda mężatka z pięcioletnim stażem małżeńskim, uniwersytecką karierą, właśnie przeżywa pierwsze znudzenie małżeństwem i pierwszy kryzys. Co zrobić? Urodzić dziecko i oddać się życiu domowemu czy rzucić się w wir kariery uniwersyteckiej? Dla niej każda z decyzji wiąże się z poświęceniem, z ryzykiem niepowodzenia na drugim planie. Shalev pokazuje kobietę w kulminacyjnym momencie, samotną w swojej decyzji, żyjącą na emocjonalnej krawędzi ze swoim mężem, którego spotyka co wieczór w domu, w łóżku, ale coraz rzadziej czuje się integralną częścią tego związku.
Shalev dopełnia swoją twórczością literackiej emancypacji kobiet. To, czego nie pokazano w literaturze o kobietach, opisze Shalev. I zrobi to szalenie odważnie. Pozwala im być, działać, ryzykować. Gdy Ja’ara spotyka dużo starszego od siebie Ariego, przyjaciela jej ojca, szybko uwikła się w emocjonalno-erotyczną grę, której rozgrywającym jest on, rozpisujący scenariusz ich romansu na destrukcyjne akty. Shalev pokazuje, że dla kobiety seks wciąż jest obarczony piętnem grzechu i opresji. Kobieta może inicjować grę erotyczną, ale wyjdzie z niej przegrana. O ile Arie i jego koledzy nie mają żadnego problemu, żeby korzystać z okazji do seksu, jest on dla nich rodzajem relaksu, środkiem do rozładowania napięcia. O tyle Ja’ara miota się, bo szuka miłości poprzez seks a, jak widać, tak mogą kochać wyłącznie mężczyźni. Gdy Arie zamyka ją na klucz w pokoju mieszkania, w którym przebywają jego goście, ukrywając ją przed nimi, symbolicznie zamyka kobietę w swoim życiu. Tak zrobił też Joni, mąż Ja’ary, który spełnił się w roli męża, ma swoją karierę i nie wnosi żadnych pretensji do ich wspólnego życia. To nie on przeżywa kryzys, tylko Ja’ara zamknięta w jego wersji szczęścia.
Czy zatem kobieta musi zawsze coś poświęcać, żeby być szczęśliwą? Shalev pokazuje, jak kobieta potrafi się zaspokajać namiastkami: szczęścia, seksu, miłości, ponieważ wchodzi w grę, jaką jest życie na warunkach mężczyzn. Poświęca własne potrzeby, żeby zdobyć i być z mężczyzną. A prędzej, czy później staje się nieszczęśliwa. Ja’ara albo jest ze swoim mężem Jonim, od którego coraz bardziej oddala się uczuciowo, albo z Ariem, o którego walczy na zasadach, które z góry ustawiają ją na pozycji przegranej. Wewnętrznie wie, co jest dla niej dobre i gdyby szła tym tropem nie miotałaby się w życiu. Niezaspokojona lub zaspokojona częściowo, skazywała siebie na pozory. Dopiero trudny, wyczerpujący emocjonalnie erotyczny związek z Ariem, który pozbawił ją przecież resztek szacunku do siebie, otwiera jej oczy. Czy Ja’ara dostanie od Shalev szansę na uratowanie siebie w tym skomplikowanym erotyczno-uczuciowym tyglu? Czy zrozumie, jak żyć, żeby przeżyć życie w zgodzie z sobą samą? Cudownie było się tego dowiedzieć.
Zeruya Shalev, Życie miłosne, Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2008. Przełożyła: Agnieszka Jawor-Polak. Tagi. Recenzja 120. Współczesna pisarka izraelska. Agnieszka Zagner, Anna Sidoruk