Kategorie
Literatura nordycka

Cena wody w Finistere – Bodil Malmsten

Zauważyłam, że sporą popularnością cieszą się książki autobiograficzne o kobietach, którzy gdzieś w drugiej połowie swojego życia pakują manatki i wywracają wszystko do góry nogami, odnajdując na końcu nową pasję, nowych przyjaciół, czasem wielką miłość. „Cena wody w Finistère” mieści się w tym gatunku. Znudzona życiem w Szwecji pisarka postanawia kupić dom w Bretanii. Zaprzyjaźnia się tam z madame C. i monsieur Le R., żeby opisać swoje zmagania z francuską ziemią i powolną walką o ogród marzeń. Właściwie na tym można by zakończyć pisanie o tej książce, gdyby nie małe coś.

Książka pozwala rozsmakować się w zimnej Norrlandii, gdzie:

„nie ma furtek, nie są potrzebne, zimno odgradza aż zanadto, a szron opasuje domy drutem kolczastym”.

To świat dzieciństwa pisarki, jednocześnie mgliste wspomnienie surowej Północy, które przeplata się z wyraźnym wyobcowaniem Sztokholmu. Bohaterka wpada z prowincjonalnego, sennego, zakopanego w nieustającym śniegu wiejskiego miasteczka wprost w szpony wielkiego miasta, które odbiera jej tożsamość, odmawia prawa do bycia stamtąd, karze za północny śmieszny dla sztokholmczyków akcent. Wreszcie nie pozwala godnie żyć, bo:

„Sztokholm należy do najdroższych i najgłębiej podzielonych miast świata – radź sobie albo giń”.

Wydawać by się mogło, że ta zahartowana norrlandzka kobieta, która potrafi wytrzymać „brutalne światło lata” i „bestialską ciemność zimy” pokonana zamknięty na obcych  Sztokholm. Niestety daje za wygraną i ucieka do Francji, gdzie oddaje się pasji, jakiej w mroźnej Szwecji nigdy nie mogła dać upustu.

Bodil Malmsten podchodzi do tej książki ambicjonalnie, bo daje upust niewiarygodnej wprost jak na szwedzki temperament złości na system. Od lat zachwalany szwedzki model wydaje się być jedynym słusznym i tę wiarę pielęgnuje się w kolejnych pokoleniach. Niestety gdzieś pod powierzchnią wiary kotłuje się rosnące rozczarowanie. Malmsten łączy, więc romans niczym „Po słońcem Toskanii” z trylogią Stiega Larssona (Więcej o nim w: Stieg Larsson. Mężczyzna, który odszedł zbyt szybko – Barry Forshaw, Kontynuacja Millennium – bojkot, przeciek i awantura). Delikatnie odpowiadając zapotrzebowaniu na literaturę rozliczeniową z systemem. Daje ją w łagodnej wersji zbuntowanej pani, która z perspektywy romansu z miłośnikiem ogrodu ucieka w dywagacje o trudnym wielkomiejskim życiu Szwecji. Nie dziwi mnie, więc popularność tej książki, która żadnego z tematów nie podejmuje na tyle serio, żeby dzielić. Raczej w subtelny sposób, jakby szeptem w kuluarach mówi to, co odważył się niemal wykrzyczeć Larsson i czym rozkochała w sobie Frances Mayes.

Bodil Malmsten, Cena wody w Finistère, przełożył Jan Rost, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2007. Tytuł oryginału: Priset på vatten i Finistère, 2001.