Kategorie
Non-nordic

Toulouse-Lautrec – Henri Perruchot

Werniksował płótno spermą, jego ostatnie słowa to „stary głupiec” wypowiedziane do ojca, uczył się malarstwa z van Gogh’iem i Gauguin’em, przyjaźnił z Jane Avril, był stałym bywalcem właśnie otwartego Moulin-Rouge, czyli świetnie czytająca się biografia Toulouse-Lautreca.

Arystokratyczne korzenie i przodkowie, którzy brali udział w pierwszej wyprawie krzyżowej, zdobywali Konstantynopol, rodzina rządząca sporym kawałkiem Francji. Ojciec chłopca to ekscentryk, żeby nie powiedzieć dziwak, oddający się bez ograniczeń pasji życia ponad ograniczeniami norm i zasad. Tę rodzinę stać na wszelką ekscentryczność. Mężczyzna czeka niecierpliwie, aż chłopiec dorośnie do wieku, w którym mogliby się wspólnie oddawać jego największej pasji – polowaniom. Tymczasem chłopca dopada dziwna choroba, która świetnego jeźdźca zmusza do poruszania się o lasce. Chłopiec z trudem rośnie, ale postanawia zawsze z poczuciem humoru walczyć z chorobą. Szukając dla siebie zajęcia znajduje go w malarstwie i to kolejny przykład przypadku, który był początkiem narodzin legendy malarstwa. Lautrec to też przykład tytana pracy, który umierając w wieku zaledwie trzydziestu siedmiu lat pozostawia po sobie setki dzieł.

Żyje w takim tempie, które niejednego by szybko zabiło. Oddaje się w takim samym natężeniu pracy twórczej, rozpuście w domach publicznych i pijaństwu. Odda hołd mistrzyniom płatnej sztuki kochania zatrzymując je w ramach historii malarstwa. Inspiracji szuka w podłych okolicach dworca Saint-Lazare, placu Opery, które stają się dla niego tym, czym Tahiti dla Gauguin’a. Pragnie malować prostytutki w burdelach, tak jak inni malują je w domach, mówiąc, że są takie same, niczym się nie różnią. Musi, więc spotkać się z ostracyzmem, niezrozumieniem i odrzuceniem. Niezłomny dalej rozwija swój styl, mówiąc, że nikt nie ma prawa wyrzucić nikogo poza nawias. W gronie jego znajomych są Gauguin, van Gogh, tancerka Jane Avril, La Glu modelka, która pozowała Manetowi do „Olimpii”. Jest stałym bywalcem właśnie otwartego Moulin-Rouge, których bohaterki upamiętnia w swoich szkicach. Ma nieprzeciętny „dar analizy” i „charakterystyczną ostrość środków wyrazu”. „No, Lautrec – widać, że malarz z pana” – powie Degas, mistrz niezwykle ceniony przez Lautreca. W przeciwieństwie do van Gogha, który sprzeda za życia tylko jedną pracę, Lautrec zaczyna żyć ze sztuki. Robi między innymi ilustracje programów teatralnych, menu w restauracjach, dostaje zamówienia na afisze. Paryż z tego okresu terroryzują wybuchy bomb anarchistów, Villant dokonuje zamachu w samym Pałacu Burbońskim, za co zostanie zgilotynowany. Lautrec w coraz bardziej wyrafinowany sposób oddaje się pijaństwu, miesza alkohole i zaprasza na cocktaile własnego pomysłu. Wchodzi w nową fazę, pod wpływem Tristiana Bernarda redaktora naczelnego „Dziennika Welocypedystów”, który wprowadza go w środowisko wielkich sportowców i wydarzeń sportowych. Wysportowane ciała, ruch, szybkość urzekają Lautreca i pozostaną uwiecznione w kolejnych dziełach. Dunlop wynajduje oponę i zaczyna się złota era cyklistów. O kobietach poruszających się rowerami mówi się cyclewomen – „trzecia płeć”. Szukając kolejnych inspiracji Lautrec wyjeżdża do Madrytu, miasta w którym „nawet policjanci bawią się w stręczycieli”. Bez większego zachwytu wraca do Francji. Spotka młodego Marcela Prousta po jego debiucie, na razie nieodkrytego. Jego pijaństwo kończy się w końcu atakiem delirium tremens. Rodzina postanawia oddać go do zamkniętego zakładu w Saint-James. Lautrec dalej bez wytchnienia tworzy, żeby udowodnić, że nie zwariował. Wychodzi, ale to już koniec, nie tylko wielkiego artysty, ale też człowieka. Niemal całe życie żył w cieniu choroby, która zrobiła z niego małego człowieczka, z trudem powstrzymującego nieustający ślinotok, poruszającego się o lasce, który zapomnienia szukał w alkoholu, zrozumienia w objęciach prostytutek. Dając upust tej pasji życia stworzył nieprzeciętny styl.

Henri Perruchot („Gauguin„, „Manet„), Toulouse-Lautrec, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1960. Przełożyła Krystyna Dolatowska. Tytuł oryginału: La vie de Toulouse-Lautrec (1958).