Kategorie
Non-nordic

Z innego świata, czyli dwie książki i trzech mężczyzn

„Z innego świata” ma dwa silne zwroty akcji, każdy za sprawą książki. To książka stała się też zalążkiem scenariusza tego filmu, chociaż od pierwowzoru literackiego dzieli go przestrzeń wypełniona po brzegi filmową wyobraźnią reżyserki Nicole Garcia, zaledwie inspirującej się „Bólem kamieni” Mileny Agus. Są reżyserzy, dla których literatura czy książka sama w sobie staje się filmowym bohaterem, nadającym rytm filmowi. Idealnie w tym bryluje Richard Linklater. Dla innych książka musi być chociaż tłem korytarzy, którymi przemieszczają się postaci filmowe, co świetnie widać u Woody Allena. „Z innego świata” pod wieloma względami marnuje potencjał i pierwowzoru literackiego i książki – postaci drugiego planu.

W skrócie film opowiada o młodej kobiecie wychowanej na francuskiej prowincji. Trwa wojna indochińska, w Europie też się kotłuje; do Francji przyjeżdżają uchodźcy hiszpańscy. Dziewczyna zakochuje się w nauczycielu z lokalnej szkoły, który najwyraźniej nie odwzajemnia jej uczuć. Gabrielle, w tej roli Marion Cotillard, która dała się chyba najmocniej zapamiętać w „Niczego nie żałuję – Edith Piaf”, nie akceptuje kobiecości, jaką prezentuje jej matka i w przeciwieństwie do starszej pani jest nadpobudliwa i ekspresyjna w swoich emocjach. Powściągliwość i opanowanie to ostatnie cechy tej żyjącej na własnych zasadach młodej kobiety.

Najwyraźniej ani mężczyzn, ani książek Gabrielle nie wybiera sobie sama, chociaż książki i mężczyźni idą u niej w parze. Nauczyciel, w którym się podkochuje jest dla niej przewodnikiem literackim, dzięki któremu otwiera się przed nią świat literatury. Ale to nie jest czytanie dla pasji czytania. Książka w tym nieudanym związku ma być pomostem w dotarciu i zbliżeniu się do ukochanego. Dziewczyna szuka w otrzymywanych książkach ukrytych wskazówek, chciałaby, żeby te rekomendacje do czegoś prowadziły. Tymczasem nauczyciel wypełnia jedynie swoją rolę i z poczucia, czy to obowiązku, czy po prostu roli, jaką pełni, próbuje odpowiedzieć na czytelnicze potrzeby dziewczyny. Trudno rozgryźć ich ekranową relację, bo sceny między Gabrielle i nauczycielem nie wyjaśniają całego kontekstu ich związku. Możemy się jedynie domyślać, że nauczyciel podsuwa jej książkę z wątkiem miłosnym, nie jako wskazówkę co do swoich zamiarów, ale raczej odpowiedź na potrzeby czytelniczek w wieku Gabrielle.

Nie zdradzę filmowych perypetii Gabrielle, ale gdy na ekranie pojawia się druga książka jest już zupełnie inną osobą. Wciąż jednak literatura jest tylko pretekstem i wciąż sposobem na poznanie mężczyzny. Dobrym, bo porucznik André Sauvage pożyczy jej, jeśli dobrze odszyfrowałam „Rozważania o szczęściu” francuskiego filozofa Émile Auguste Chartiera. Po raz kolejny dziewczyna zdaje się na gust poznanego mężczyzny. Jej literackie „wybory” mogą być metaforą inicjacji, wchodzenia w kobiecość, której etapem jest fascynacja, zakochanie, a czasem jak widzimy w filmie, uczucia na granicy szaleństwa. Pierwiastek erotyczny, który łączy w „Z innego świata” książki, mężczyzn i kobietę a finał tej filmowej opowieści raczej by skłaniał do wniosku, że to nieudane połączenie.

Co do samego filmu oceniam go surowiej niż jury nominujące obraz Nicole Garcia do Złotej Palmy, której nie przyznałabym za dłużyzny i brak konsekwencji. Autorka „Z innego świata” nie potrafiła wyważyć w udanych proporcjach artystycznej strony filmu, ani nie znalazła odpowiednich środków do  jego opowiedzenia. Piękne, plastyczne obrazy, którymi czaruje w pierwszej części mogłabym odczytać, jako metaforę młodości, niewinności i idealistycznego nastawienia Gabrielle – marzycielki, szukającej wielkiej namiętności i tej fazy w jej życiu, gdzie wszystko jest dziewiczo piękne. Szczególnie warto zwrócić uwagę na scenę, gdy dziewczyna chowa się w mroku pomieszczenia, staje u wylotu drzwi i wówczas światło pięknie oddaje kontur jej sylwetki. Można też uznać, że większy realizm pod koniec odpowiada dojrzałości kobiety, która staje się w końcu żoną, wie, czego chce. Ubóstwo środków artystycznych w finalnych scenach mogłoby współbrzmieć z rozczarowaniem Gabrielle małżeństwem. I chociaż nie brakuje tutaj pięknych ujęć i pola do interpretacji, to jednak obraz w całości uznaję za dużo mniej udany niż wynikałoby to z uznania krytyków i po ludzku miejscami wyjątkowo nudny. Marion Cotillard robi co może, żeby uratować film, ale scenariusz nie dał jej szans na rozwinięcie się w tej roli. I gdyby tak na koniec jeszcze raz wrócić do książek, to wypadałoby podkreślić, że to, co naprawdę potrzebuje film, to świetnie napisany scenariusz, a potem pomysł na jego realizację. Zazwyczaj reżyserzy występujący w roli scenarzystów lub współscenarzystów naprawdę potrafią zrobić dobrze filmowi, tu jednak słabością okazał się i reżyser, i nie do końca przemyślany scenariusz. No i trzeci mężczyzna, w którego naprawdę trudno uwierzyć.

W Łodzi Z innego świata możecie zobaczyć w Kinie Charlie na Piotrkowskiej 203/205.