„Wędrówka Nabu” Jarosława Mikołajewskiego (ur. 1960) to literackie amor vacui. Kompaktowa historia zamknięta w językowym minimalizmie i przejmujących obrazach, których dopełnieniem są ilustracje Joanny Rusinek, z równie oszczędną kreską. Mamy mądrą książkę, dedykowaną dzieciom do wspólnego czytania z rodzicami, którą najpełniej podsumuje słowo: piękna.
Wydawnictwo Austeria mogłoby zasiadać w radzie Festiwalu Pięknej Książki, którego pierwsza edycja miała miejsce w połowie czerwca w Rzeszowie. Definiując tam piękno książki nieustannie przypominano, że mieści się w tym słowie i zawartość, i opracowanie graficzne. Jak ważny dla czytelników jest wygląd książek niech świadczy fakt, że autor projektów okładek w Karakterze Przemek Dębowski jest dużo bardziej rozpoznawalny, niż większość pisarzy tego wydawnictwa. Do moich faworytów, oprócz wymienionego Dębowskiego, należą Maciej Jędrysik, znany z omawianej na blogu „Literatury od kuchni”, Marianna Sztyma, autorka trzech najładniejszych okładek książek Agnieszki Drotkiewicz i Anna Ostoya, która tak nieoczekiwane okładki projektowała niegdyś dla Korporacji Ha!art. Do tej czwórki dołączam Joannę Rusinek.
Umowność przekazu kreski Joanny Rusinek porusza te obszary wyobraźni, które najlepiej odpowiadają kreatywności. Surowy rysunek, z którego usunięto wszystkie niepotrzebne drobiazgi, wyjątkowo mocno działa. Zafundowanie dziecku takiej lekcji sztuki, wprowadzenie go w estetyczny minimalizm może zaowocować pokoleniem, które zastąpi obecny przesyt, jaki kreuje często współczesny design. Ilustracje Joanny Rusinek funkcjonują miejscami jak suwerenna historia. Można „Wędrówkę Nabu” czytać też jak picturebooka, bo same ilustracje opowiadają historię ucieczki Nabu równie dobrze jak tekst. Jakby wizja Rusinek przełożona na kreskę nabierała znamion totalnej niezależności. Mamy tekst opowiedziany przez Jarosława Mikołajewskiego i jego dopełnienie, a czasem uzupełnienie w wizji artystki. Rusinek pomaga dzieciom zrozumieć, co się dzieje w opowiadanej historii, jednocześnie współodczuwa ją razem z nimi, pracując mocno z emocjami nasyceniem koloru, temperaturą ilustracji, którą przenika mrok, gdy rodzinę Nabu ogarnia smutek, żeby uderzyć wesołą świeżością odbudowanych domostw, gdy nastrój zmienia się na pozytywny. Gdy wioska Nabu płonie, wraz z nią unosi się w potężnych płomieniach książka.
Znamienna dla „Wędrówki Nabu” jest praca na wrażeniach. Wybrzmiewający z książki strach, ponury nastrój i smutek nasila się. Kreska gęstnieje, a postaci ludzkie niemal znikają pod naporem ciężaru wydarzeń. To właśnie faktura samej kreski najmocniej tutaj pracuje. Kolor staje się ostrożniejszym jej towarzyszem. Można to przetłumaczyć na życie dziewczynki, w którym kotłują się trudne emocje, jest równie gęsto od wydarzeń, ale nie przynoszą odmiany jej losu. Kolor pozostaje więc stonowany, pracując więcej jego odcieniami. Ale obaj twórcy dają czytelnikowi czas na wytchnienie. Nakładające się na siebie naprzemiennie emocje negatywne i pozytywne, kontrastują nieustannie to, co się dzieje. Przypominając, że jest gdzieś piękny świat, do którego zmierza Nabu. Że jest nadzieja i miejsce wolne od tych wszystkich kłębiących się, niepokojących rzeczy. Fantastycznie tutaj rozwija się postać Nabu, która maleje pod naporem napierających na nią wydarzeń. Jej samotność musi poruszać. Jednocześnie przez cały czas Nabu nie opuszcza dobry nastrój. To wesoła, otwarta dziewczynka. Taka sama jak dziecko czytające historię o niej. W ten sam sposób, jak każde inne dziecko, dziwi się, temu co się dzieje. Zadaje pewnie te same pytania, które właśnie kotłują się w głowie małego czytelnika. Dziewczynka nie rozumie oczekiwań dorosłych, których spotyka po drodze. Wszystkich tych żołnierzy, policjantów i celników. Odpychające postaci mundurowych przytłaczają bezradną Nabu. Czytelnik wspólnie z nią będzie chciał pojąć, co się dzieje.
„Wędrówka Nabu” to odważne przedsięwzięcie literackie, bardzo aktualne, nie stroniące od trudnego tematu. Gdy mowa o uchodźcach ciężko o neutralne stanowisko. Jarosław Mikołajewski dedykuje swoją książkę również dorosłym, którzy będą ją czytać dzieciom. Są w finalnej scenie, w tłumie anonimowych twarzy. Czy łatwo będzie znaleźć czytelników dla takiej książki? Czy rodzice będą chcieli podjąć się dyskusji z dziećmi na tak niełatwy temat? Mała Nabu ucieka ze swojej wioski, która nieustannie jest palona. Ucieka sama, bo rodzice nie chcą do niej dołączyć. Wręcz zakazują dziewczynce opuszczenia wioski. Chcą ją po raz kolejny odbudować. Dla dziecka świat jest jednak jednym wielkim placem zabaw. I tak widzi otaczającą przestrzeń Nabu. Pragnie domu, którego ciągle nie ma, beztroski, radości, a nie życia kątem u tych, którzy ocaleli z pożogi. Zamiast tkwić w nieustannie niszczonej wiosce woli udać się w drogę ku rozległym i pięknym przestrzeniom. Przeżyje gehennę, która towarzyszyła wszystkim ryzykującym niebezpieczną podróż w pontonach, na skleconych, kruchych i nietrwałych tratwach. Po drodze spotka ją to, z czym muszą walczyć uchodźcy.
Jak wytłumaczyć dziecku nieistniejące granice? Przeszkody administracyjne? Niewidoczne zakazy, które zatrzymują ludzi, odbierając im prawo ucieczki? Przedostania się do bezpiecznej części świata? Może pokazując niewidoczne ściany, od których odbija się Nabu, wybrzmiewające w tle „stój”, wzmocnione sugestywnym obrazem wielkich żołnierskich butów, niemal miażdżących postać mikroskopijnej dziewczynki. To książka do nieustannego zatrzymywania się i pochylania nad każdym obrazem, zdaniem, wydarzeniem. Okazja do mądrej i długiej rozmowy z dzieckiem, które nie rozumie przecież reguł rządzących światem dorosłych. „Wędrówka Nabu” językiem wyobraźni dziecka tłumaczy sytuacje, w jakiej znaleźli się uchodźcy. Odwołując się do emocji: empatii, smutku, strachu buduje napięcie wokół nich i uczy zrozumieć przeżycia innych. Ta lekcja tolerancji i współodczuwania przydałaby się niejednemu dorosłemu, który jak ci książkowi stoją nad małą Nabu, dzieląc się na dwa walczące ze sobą obozy, pokazują dziewczynce, gdzie jej miejsce. Czy mała Nabu będzie mogła żyć bezpiecznie?
Recenzja: Wędrówka Nabu, Jarosław Mikołajewski, Wydawnictwo Austeria, Kraków 2016. Ilustracje: Joanna Rusinek. Korekta: Anna Pawlikowska. Opracowanie graficzne: Michał Pawłowski. Stron: 54. ISBN 978-83-7866-058-3.
O książce porozmawiam 30 czerwca (czwartek), 21:00 – 22:00 w Radiu Kraków w audycji Barbary Gawryluk „Koło Kultury”, gdzie razem z Pauliną Małochleb i Michałem Sowińskim wystąpimy w roli jurorów książki miesiąca. Jedną z trzech nominowanych książek jest „Wędrówka Nabu” Jarosława Mikołajewskiego.
Buycoffee.to
Jestem wdzięczna, że doceniasz moją pracę włożoną w napisanie tego artykułu stawiając mi wirtualną kawę.
LH.pl
Jestem wdzięczna, że kupujesz usługi u polskiego dostawcy hostingu: https://www.lh.pl z moim partnerskim kodem rabatowym: LH-20-57100, bo otrzymasz obniżony koszt hostingu w pierwszym roku o 20% a ja prowizję od LH.pl tak długo jak jesteś ich klientem / klientką.