Doniesieniom o Pilchu od pewnego czasu towarzyszył strach, bo każdy, z tych, którzy na bieżąco śledzili jego walkę z parkinsonem zastanawiali się, czy jeszcze coś powie. Dosłownie. Pisarz w kwietniu 2014 zdecydował się na zabieg chirurgiczny na mózgu. Niegroźne i przejściowe skutki interwencji miały trwać kilka dni, a ciągnęły się rok. Dla pisarza, który nie może ani mówić, ani pisać to koniec. Gdy w maju tego roku Katarzyna Kubisiowska rozmawiała z nim na łamach „Gazety Wyborczej” Pilch był w takim stanie, że nie mógł sobie sam zapiąć koszuli. Lekarze dają nadzieję na poprawę i pielęgnuje ją w sobie Jerzy Pilch, chociaż powie, że jako kibic Cracovii nie powinien.
Czytelnik nawykły do obecności w literaturze prozy Augusta Strindberga niewątpliwie przeszedł trening mizoginizmu, co bardzo pomaga w odróżnianiu zajadłości od ironii. I w zależności od szkła, jakie przyłożymy do „Zuzy albo czasu oddalenia” przeniesiemy się w zupełnie odmienne wewnętrzne stany napięcia. Jerzego Pilcha można albo kochać, albo nienawidzić. Nie widzę miejsca na uczucia poślednie.
Podobno każdy pisarz jest autorem jednej i tej samej książki, którą nieustannie przepisuje. I jeśli czasem mamy co do tego wątpliwości, to nie w przypadku Pilcha, który krąży wokół tych samych tematów, wątków. Na ile literacko wpisuje w nie siebie, gdzie przebiega granica zmyślenia, a gdzie prawda układa się w wyrafinowany portret literacki, to ostatecznie może rozstrzygnąć pisarz lub osoba, która odnajdzie się w jego prozie. Narrator „Zuzy albo czasu oddalenia” powie, że „ciekawe życie jest zbiorem ciekawych opowieści”, czasem „opowieści pełnych wdzięku i zarazem swoistej wulgarności, czaru i pornograficznej niewinności i zepsucia”. Pisanie o sobie jest niebezpieczne i to ryzyko umniejsza udawanie, że jest inaczej. Pilch pisze w „Zuza albo czas oddalenia” o pisarzu, który powie o sobie: „mam sześćdziesiąt sześć lat, trzy małżeństwa i masę przygód za sobą, kobiety były zawsze moją pasją i moim szaleństwem, celem życia. Żyłem dla zwierzęcego, a może boskiego daru dotyku”. Starszy pan zakochuje się w prostytutce, „w pochopnej dwudziestolatce. Przez pochopność należy rozumieć zgodę na wykonywanie działań elementarnych za pieniądze, ergo kurestwo”.
„Zuza albo czas oddalenia” to romans na miarę XXI wieku. Związek kobiety z prawie pięćdziesiąt lat od niej starszym mężczyzną może się zdarzyć jedynie z prostytutką i wyłącznie za pieniądze. Przynajmniej w tej części świata, która nie organizuje małżeństw aranżowanych. Narrator podkreśla, żeby strzec się przed zacnością jego pióra i ironicznymi skłonnościami jego mowy ojczystej. A zatem prosi o cięty komentarz i nieczytanie na kolanach. Idąc tym tropem dostaję rzecz zgoła tragiczną. Oto starszawy pan, u kresu życiowych sił marzy o miłości, a szuka jej, sowicie płacąc za chędożenie. Bo myli miłość z pożądaniem. Pilch nie ma wątpliwości, że takie związki są skazane na kłamstwo i udawanie. „Kasa wyzwala w niej takie pokłady gerontofilii, że maluczko brakuje, bym uwierzył może nie w miłość prawdziwą, ale w czystość układu”, czytamy w „Zuzie albo czasie oddalenia”. Co potwierdza, że wszystko współcześnie jest na sprzedaż, również fingowane emocje. Od „Spisu cudzołożnic. Proza podróżna” zastanawiałam się, dlaczego Pilch wkłada tyle wysiłku w portretowanie kobiet tępych, malowanych i odpustowo przaśnych. A on właściwie od początku tworzy portret takiego mężczyzny, który w klinczu hormonalnych nacisków, utożsamia kopulację z życiem, zamieniając się w utracjusza szukającego nieustannie rozpustnych pociech. To nie kobieta jest żałosna w jego prozie, a mężczyzna. Bezwolne zwierzę na tropie kolejnej uciechy. „Podymajcie sobie jeszcze koledzy! Kopulacja to nie jest byle co!”, zachęci narrator „Zuzy albo czasu oddalenia”.
Księga Eklezjastesa mówi, że „jest czas obłapiania, i czas oddalenia się od obłapiania”. W rozmowie z Katarzyną Kubisiowską Jerzy Pilch doda, że „dziś złudzenie, że jest się młodym, trwa do sześćdziesiątki”. Granica wyboru pomiędzy dobrze uposażoną przez naturę i podrasowaną przez chirurgię plastyczną Zuzę albo jednak czasem oddalenia, przesuwa się. Gorzka jest literatura Jerzego Pilcha, nie zostawiając złudzeń co do natury męskiej. Czy jej sukces wśród kobiet bierze się stąd, że czytając go mogą bezkarnie pośmiać się nad mizerną kondycją rodzaju męskiego?
W życiu narratora był seks, kopulacja i szukanie dostępu do ciała. I skłonność do uprzedmiotowiania kobiet. Spotykał partnerki na miarę swoich ograniczonych potrzeb. Te lepsze od niego porzucały go prędzej lub później. Zostaje ze wspomnieniami, pozbawionymi głębi, których ostrzejsze, wyraźniejsze ramy skupiają się głównie na analizie łóżkowych i pozałóżkowych perypetii. „Zawsze twierdziłem i nadal twierdzę, że lepsze piękno syntetyczne niż brak naturalnego. Lepsza cielesna konstrukcja niż anatomiczna zapaść”, powie narrator i doda „ja nie potrzebuję kobiety wiernej i oddanej. Ja potrzebuję niewiernej i wyuzdanej”. Był „naiwny jak sztubak, co poza seksem świata nie widzi” i zakochuje się „od pierwszego włożenia”. Bywał w kobiecie, ale nigdy z kobietą.
Czy taka proza wytrzyma próbę czasu? Sam pisarz w rozmowie z Katarzyną Kubisiowską przyznał, że chętnie napisałby ją raz jeszcze, bo książka powinna być siedmiusetstronnicową powieścią, a jest zaledwie szkicem do niej. Starszy pan wspomina swoje małżeńskie podboje, w nieco przypadkowy sposób, opowieść rozsypuje się, jak wspomnienia trzymane drżącą ręką zapominania. W te gorzkie chwile z przeszłością wplata się codzienność z Zuzą, której emocjonalne potrzeby korespondują z seksualnymi potrzebami narratora. W duecie idealnym, choć miernym dudni głucho pustka. O tyle trudno czyta się Jerzego Pilcha, że granica pomiędzy ironią, a prawdą jest u niego wąska, gdzie przebiega wiedzą wyłącznie ci, którzy są blisko niego, a tych jest niewielu. Wybrzmiewa z tej książki głos mężczyzny zakompleksionego, który erudycyjnymi popisami zagłusza pustkę w swoim życiu osobistym. Człowieka, który przegrał życie, żyjąc próżno, nie potrafiąc oddzielić pożądania od miłości. Człowieka, który podążał za głosem swojego fallusa, gubiąc się w pozorach jakie dawały mu pieniądze i krótkie chwile rozkoszy. A wszystko w pysznym głęboko ironizującym sosie rozpływa się w równej pilchowskiej frazie. Mistrz starzeje się konsekwentnie i bez niespodzianek.
Niedawno Karl Ove Knausgård (Więcej o nim w: „Karl Ove Knausgaard wywołał nordycką awanturę„) powiedział, że mężczyzna spotykając kobietę zastanawia się jak byłoby z nią w łóżku, „to niemal pierwsza rzecz, o której się myśli” (Podcast ”60 minuter”, Eric Schüldt/Expressen). To gwóźdź, który wbił do swojej literackiej trumny, bo skandynawscy komentatorzy już od kilku tygodni nie pozostawiają na nim suchej nitki. Największe tuzy literaturoznawstwa wymierzają w niego celne ciosy, punktując swoje znudzenie mężczyzną w kulturze, zafiksowanym na swoim erotyzmie. W dyskusji każdego dnia bierze udział co najmniej kilka osób, nie sposób wręcz nadążyć za tak gęstą wymianą zdań a Knausgård pokłócił się już chyba z całym nordyckim światem. Życzyłabym sobie, żeby książka Jerzego Pilcha zgotowała nam taką gorącą dyskusję: o jakości literatury, jej męskocentryczności, portrecie kobiety i mężczyzny. Ze wszystkimi skutkami takiej debaty, która objawiłaby słabość, a może przewagę, wtórność, a może przewrotność takiego pisania dzisiaj.
Korzystałam z: „Jest czas obłapania i jest czas miłości”, rozmowa Katarzyny Kubisiowskiej z Jerzym Pilchem, „Gazeta Wyborcza”, 30-31 maja 2015.
Recenzja książki Zuza albo czas oddalenia, Jerzy Pilch, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2015. Wydanie pierwsze. Opieka redakcyjna, redakcja: Anita Kasperek. Adiustacja i korekta: Justyna Chmielewska, Henryka Salawa. Opracowanie graficzne: Marek Pawłowski. Redaktor techniczny: Bożena Korbut. Stron: 129. ISBN 978-83-09-05543-4. Twarda obwoluta. Cena okładkowa: 32,90 zł.
PS Książka Zuza albo czas oddalenia Jerzego Pilcha otrzymała nominację do „Książki Miesiąca” Radia Kraków. Jury spotka się i wybierze książkę laureatkę na antenie radiowej 25 czerwca 2015 r. (czwartek) o godz. 21:00 – 22:00 w audycji Koło Kultury Radia Kraków. Wystąpię tam gościnnie w roli jurorki.
Buycoffee.to
Jestem wdzięczna, że doceniasz moją pracę włożoną w tworzenie Szkicy Nordyckich.
LH.pl
Z moim partnerskim kodem rabatowym LH-20-57100 u polskiego dostawcy hostingu: https://www.lh.pl, otrzymasz obniżony koszt hostingu w pierwszym roku o 20% a ja prowizję tak długo jak jesteś ich klientem / klientką.