Kategorie
Non-nordic

Lost and Found. Opowiadania – Zadie Smith

Opowiadania Zadie Smith są kryształowo czyste. Pierwsze wrażenie, to że w nieśpiesznej narracji, z zamysłem okrojonej do najniezbędniejszej sekwencji wydarzeń można zatrzymać chwytający za gardło fragment rzeczywistości. Autorka zdradza w posłowiu specyficzną architekturę pisania, na którą przeniosła całe swoje gadulstwo, rozpasanie powieściowe, żeby przekuć je w drobinkę, ledwie skrawek literackiego świata, którego dynamika, przestrzeń literacka jest tak inna niż w jej poprzednich książkach.

W posłowiu Zadie Smith napisała o luksusie pisania opowiadań dla Amerykanów, którzy pielęgnują w sobie ten gatunek z niezrozumianym dla reszty świata zapałem i zainteresowaniem. Nie mogę powiedzieć, żeby to był w Polsce ten rodzaj pisania, za którym podążają rzesze czytelników. Raczej opowiadanie funkcjonuje na obrzeżach czytelniczych zainteresowań, jako coś przed konkretnym debiutem. Niesłusznie. Zadie Smith nie z własnej woli, ale jednak sięga po opowiadanie. Czy słusznie i czy z takim samym powodzeniem jak w przypadku jej powieści?

Tło zdarzeń u Smith przesuwa się w rejony zarezerwowane do tej pory dla Edwarda Hoppera. Scena otwierająca opowiadanie „Martho, Martho”, od razu przywołuje obrazy Hoppera. Pam mogłaby się zgubić na chwilę w Office at Night (1940). Zamyka Zadie Smith swoich bohaterów w wąskiej czasoprzestrzeni, którą wyznacza fragment klatki schodowej, pomieszczenie biurowe, pokój, łazienka, bar, kawiarnia. W najmniej wyeksponowanym miejscu siedzi on lub ona i czuć chłód miejsca, wyobcowanie tych postaci. Kobiety samotnie oglądającej stare zdjęcie, pary, nie wiadomo, czy zakochanych, czy tylko przyjaciół, dziewczyny zatrzymującej się przed wielkim murem. Swojego rodzaju niedopasowanie i cisnące się tym samym coraz silniej pytanie: w jakim celu oni tutaj przyszli? Dokąd pójdą? Kim są?

Podobnie jak u Hoppera oszczędna forma, niemal pusta przestrzeń, z pozoru nieistotne szczegóły budują wrażenie niedopasowania, samotności, niezrozumienia. Niepokojąca cisza brzmi złowrogo. Zadie Smith równie oszczędnie jak Hopper używa pewnych szczegółów. Szukamy rozjaśniających literacką zagadkę tropów, jakiś podpowiedzi. Uwagę przykuwają uciskające stopę buty, „guziki przy żakiecie przypominające zardzewiały bilon”, jaskrawoczerwony kolor płaszcza, bielizna, która posłuży za strój kąpielowy, nieporadność mężczyzny, który nie potrafi pływać, mokre buty Hanwella, paszport Fatou, który odbierają jej pracodawcy, sztuczne perły Marthy. Wyczytujemy los bohaterów z drobiazgów, z pozoru nieistotnych zdarzeń. Zostajemy z wrażeniem, że staliśmy się przez przypadek świadkiem pewnej sytuacji. Uwikłani na tej samej zasadzie, jak przechodnie mijający rozmawiającą parę ludzi. Niewiele więcej się o nich dowiadujemy, niż z wyszarpanych fragmentów rozmowy. Nie ułatwia Zadie Smith niczego swoim czytelnikom. Raczej stawia im wyzwanie.

I jest to ten rodzaj wyzwania, który przypomina natręctwo. Sceny z „Lost and Found” jak od rozbłysku lampy w aparacie fotograficznym wstrząsają swoim zimnym światłem, żeby po chwili szoku pogrążyć się w półmroku. Nieustannie, uparcie powracają i nie dają spokoju. To przejmująco niepokojące opowiadania. Ten rodzaj pisania przypomina też kino z lat czterdziestych, z wąskimi planami, gdzie uwagę widza skupiał dźwięk uderzeń obcasów o bruk, trzask odpalanej zapałki, czy oddech zaciągającego się głęboko palacza. Wszystko będzie ważne, najdrobniejszy ruch, gest głową, pytanie, odpowiedź.

Co robi w Massachusetts Martha, Angielka z korzeniami nigeryjskimi? Dlaczego Hanwell zostawił córki w Londynie? Dlaczego żona Clive’a Blacka jest w Timbuktu? Kim jest hinduska rodzina Derawalów? Jak się potoczą losy Fatou dziewczyny z Wybrzeża Kości Słoniowej? Czy Andrew Okonkwo, Nigeryjczyk, „strażnik gdzieś w śródmieściu, w dzielnicy banków i biur” pomoże dziewczynie?

Justyna Sobolewska podczas rozmowy z Zadie Smith w czasie warszawskiego Big Book Festivalu rozmawiała z pisarką głównie o kwestiach klasowości, rzecz literacko nie do wyczerpania biorąc pod uwagę pojawiający się swoisty rodzaj neoklasowości.  O bohaterach „Lost and Found” niewiele możemy powiedzieć, ale kwestia ich pochodzenia lub przynależności klasowej pojawia się niby przypadkiem i mimochodem. Nad tym skąd jest Martha i czy z wyższych sfer zastanawia się Pam, agentka nieruchomości. Niejasne wrażenie i nurtujące pytanie Clive’a do jakiej klasy przynależy Hanwell będzie go zajmowało dłuższą chwilę. Wreszcie historia Fatou to już osobna historia rodziny Hindusów, którzy na tyle zadomowili się w Londynie, że stać ich na służącą Afrykankę. Zmieniające się losy bohaterów pokazują finezję i perfidię fortuny, która dla wielu z nich krzywym kołem się toczy. W mgnieniu oka właściciel pięknej willi może stać się pomywaczem w barze. Dziewczyna bez wykształcenia urasta w oczach innej kobiety na absolwentkę uniwersytetu. Służąca ze strażnikiem prowadzą dyskusje filozoficzne. Zadie Smith z morza stereotypów wyciąga te, które prowadzą do najprostszych asocjacji, a potem konsekwentnie je dekonstruuje.

Zadie Smith

To kim jesteśmy jest kwestią umowną pisze Zadie Smith. Pozory i odpowiednie atrybuty prestiżu zamieniają niemal niewolniczo traktowaną Afrykankę w bywalczynię klubu na bogaczy. Mieszkania bogaczy pełne są grepsów, za pomocą których próbują udawać biednych „drewniane podłogi, poprzecierane kilimy, koce zamiast kołder i wszystko wzajemnie niedopasowane”. Akcent nas zdradza, ale już nie poza granicami kraju, gdzie możemy zagrać wybraną przez siebie rolę. Świat dzieli się na bogaczy korzystających w uprzywilejowany sposób z dostępu do rzeczywistości i biedaków, którym zostają jej strzępy. W kurorcie, w którym pracuje Fatou jest basen dla gości. Jej pozostają kąpiele w brudnym morzu na pełnej śmieci plaży. Mocno pokazuje Zadie Smith niedopasowanie tych dwóch światów, to, że można żyć obok siebie i zupełnie niczego o sobie nie wiedzieć. Tysiące takich dziewczyn jak Fatou, chłopaków takich jak Andrew pracuje w cieniu luksusowych dzielnic, prestiżowych adresów. To tam na zapleczu, za wysokimi murami rozgrywa się walka o przetrwanie, choćby za niewolniczą pensję. Egzotyczne plaże przyciągają bogatych, podstarzałych Niemców, którzy korzystają z płatnych usług miejscowych nastolatek i bogatych Europejek, w których towarzystwie kręcą się czarnoskórzy mężczyźni prostytuujący się w sezonie wakacyjnym. Pewien londyński bogacz sprowadza sobie saudyjską niewolnicę.

„Przecież w Ruandzie zginęło więcej ludzi” niż podczas Holokaustu, mówi Fatou, „i nikt o tym nie mówi”, dodaje. Zadie Smith tworzy subtelną, poruszającą mapę upokorzeń, prześladowań. Jej bohaterowie żyją na warunkach, jaki zgotował im los, próbują sobie radzić. Czasem im się udaje, jak Karze, która wysoko zajdzie, „chociaż jest młoda i czarna”.

Czy literatura, choćby tej klasy jak Zadie Smith ma siłę, żeby powalczyć o człowieka, rozerwać klasowe uprzedzenia, rozluźnić klasowe ograniczenia? Chcemy wierzyć, że tak. Człowiek jednak w swojej naturze jest okrutnym zwierzęciem zawsze polującym na słabszego. To dlatego Polki sprzątają mieszkania bogatych Szwedek, a Ukrainki apartamenty bogatych Polek. I nikogo nie interesuje, że za marne pieniądze. Kim są. Jakie mają marzenia.

PS Książka Lost and Found. Opowiadania, Zadie Smith została nominowana do „Książki Miesiąca” Radia Kraków. Jury spotka się i wybierze zwycięzcę na antenie radiowej już dzisiaj 25 czerwca 2015 r. (czwartek) o godz. 21:00 – 22:00 w audycji Koło Kultury Radia Kraków. Wystąpię tam gościnnie w roli jurora.


Recenzja książki Lost and Found. Opowiadania, Zadie Smith, Wydawnictwo Znak, Kraków 2015. Przekład: Michał Kłobukowski. Tytuł oryginału: Marta, Martha., Hanwell in Hell., The Embassy of Cambodia. Opieka redakcyjna: Anna Rucińska. Adiustacja: Jadwiga Grellowa. Korekta: Barbara Wójcik, Anna Szulczyńska. Projekt okładki: Oksana Shmygol. ISBN 978-83-240-3488-8. Stron:155. Książka zawiera posłowie autorki. Cena okładkowa: 32,90.

Buycoffee.to

Jestem wdzięczna, że doceniasz moją pracę włożoną w tworzenie Szkicy Nordyckich.

Buycoffee.to/szkicenordyckie

LH.pl

Z moim partnerskim kodem rabatowym LH-20-57100 u polskiego dostawcy hostingu: https://www.lh.pl, otrzymasz obniżony koszt hostingu w pierwszym roku o 20% a ja prowizję tak długo jak jesteś ich klientem / klientką.