Kategorie
Non-nordic

Zamiana. Opowieść o dwóch uniwersytetach – David Lodge

Jeśli książkę rozpoczyna informacja o tym, że wszystkie jej postaci i opisane sytuacje są fikcyjne, domyślamy się, że jest to asekuracyjny gest wydawcy, który w ten sposób chce uniknąć procesów o zniesławienie, naruszenie dóbr osobistych itp. Mimo takiego wstępu tej powieści, nikt nie ma wątpliwości, że David Lodge mocno odwzorowywał się i na swojej macierzystej uczelni, i na doświadczeniach ze stypendium na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Chwila poszukiwań i w internecie można znaleźć całe rozprawy krytycznoliterackie jego książek, właśnie pod kątem autentyczności postaci i miejsc. Można by się tylko zastanawiać, w jakim celu wykładowca akademicki pisze wykorzystującą wątki biograficzne powieść kampusową? Chęć utarcia nosów akademickiemu światkowi? Chęć demaskacji uniwersyteckiej hipokryzji?

 

David Lodge napisał „Zamianę. Opowieść o dwóch uniwersytetach” w 1975, w wieku czterdziestu lat. Jej akcję przenosi do 1969, właśnie wówczas wyjedzie na stypendium fundacji Harkness z wykładami do Berkeley. To wyjątkowy rok w historii uniwersytetu ogarniętego protestami, falami strajków, demonstracji. Serwowany przez niego powieściowy koktajl akademicko-małżeński nie smakowałby tak wyśmienicie, gdyby nie fakt, że postaci w powieści są tak doskonale usytuowane w pewnym konkretnym momencie w historii świata. To przecież właśnie w 1969 Kate Millet wyda „Sexual Politics”. Kilka lat przed nią, w 1963 Betty Friedan publikuje „Mistykę kobiecości”. Zaczynamy mówić o drugiej fali feminizmu. Kwestionuje się sprowadzanie ambicji kobiet do prowadzenia domu i wychowywania dzieci. Trzy lata po wydaniu książki, Friedan zakłada pierwszą w USA organizację walczącą o prawo do aborcji, równouprawnienie na rynku pracy. Gdy powieściowy Morris Zapp leci do Anglii, razem z nim na pokładzie są wyłącznie kobiety, wszystkie w drodze do liberalnej Anglii na skrobanki. W tle mamy wojnę w Wietnamie i rosnącą wewnątrz kraju, i na arenie międzynarodowej niechęć do jej kontynuowania. Wreszcie falę protestów studenckich, demonstracji społecznych, które trzęsą kampusem,. A na końcu rewolucję seksualną. Gdyby jednak Lodge poprzestał na powieści z mocnym tłem historycznym, prawdopodobnie „Zamiana. Opowieść o dwóch uniwersytetach” nie zostałaby książką roku, nie otrzymałaby Nagrody Hawthornden oraz Yorkshire za najlepszą powieść roku. Czym tak David Lodge uwiódł, że jego książkę z taką samą frajdą czytają krytycy i zwykli zjadacze literackiego chleba? 

Ta powieść ma kilka warstw. Pierwsza najbardziej oczywista to historia dwóch małżeństw: Amerykanów Morrisa i Désirée Zapp oraz Brytyjczyków Philipa i Hilary Swallow. Jeden mąż to przykładny ojciec rodziny. Drugi to playboy wykorzystujący swój urok i pozycję do rozkoszowania się życiem ponad moralnymi i etycznymi granicami, z prostymi potrzebami: „dużo ponętnych dup wokół i dość pieniędzy na cygara i alkohol, a także na utrzymanie nowoczesnego domu i dwóch samochodów”. Jedna żona idealnie wpisuje się w model kury domowej. Druga to silna emancypantka, z powodzeniem broniąca swoich potrzeb. Dzieli ich tysiące kilometrów, odmienna kultura, sposób patrzenia na świat. Żyją innymi marzeniami, do innych celów zmierzają bardzo osobnymi drogami. Na granicy tych dwóch światów u Lodge’a iskrzy tym wszystkim, do czego przyzwyczaili nas Ingmar Bergman, Woody Allen, czy choćby Yasmina Reza w „Bogu mordu”, który tak kongenialnie wyreżyserował Roman Polański w swojej „Rzezi”, stawiając odwieczne pytania o miłość, wierność, przyjaźń, odpowiedzialność w małżeństwie. Czy we współczesnym świecie, przy rosnącej długowieczności, epatowani zachętami do konsumowania bez ograniczeń codzienności, można oczekiwać monogamii, absolutnego oddania i troski o siebie nawzajem do śmierci? David Lodge przewrotnie wystawia swoich bohaterów na sytuacje i emocjonalne rozterki, które wywołają w ich życiu lawinę nieoczekiwanych decyzji i wydarzeń. O tym, że w sytuacji skrajnej zachowujemy się w nieoczywisty sposób świetnie pokazał „The Loneliest Planet” (2011) Julii Loktev, a niedawno ten sam motyw powtórzył i ciekawie ograł Szwed Ruben Östlund w „Turyście” (2014). Literatura jednak już dawno przerobiła to, co współcześnie eksploatuje film, a książka Davida Lodge’a jest tego znakomitym dowodem. 

Jak w antycznym dramacie losy bohaterów „Zamiany. Opowieści o dwóch uniwersytetach” przeplatają się do kuriozalnego finału. Romanse wywołują nieoczekiwane zwroty. Apetyt na seks rozbudza: przyzwolenie na rozwiązłość, wyjazdy służbowe, ciekawość odmiennej kultury, wreszcie nadarzające się okazje. Miłość, a właściwie pożądanie zamienia ten kwartet małżeński w ognisko skomplikowanych łóżkowo-rekreacyjnych wypadów. Ale rozterki małżeńskie to tylko jeden plan do wydarzeń. Kolejny to środowisko akademickie, w którym rozgrywa się ta historia. David Lodge śmiało i bez taryfy ulgowej wchodzi w akademickie niuanse, odkrywając scena po scenie patologię uniwersyteckiego świata. Rzecz jest o tyle ciekawa, że wysyła Morrisa jako profesora wizytującego do brytyjskiego uniwersytetu, a Philipa na wymianę do jednej z najlepszych amerykańskich uczelni. Bez żon, dodajmy, co doda pikanterii ich zagranicznym pobytom. Kontrastując ich odmienne ścieżki kariery, dochodzenie do tytułów i stanowisk, wchodzimy na grząski teren akademickich reguł. W Uniwersytecie Stanowym Euphoria liczą się publikacje i ocena studentów, w Rummidge ustawki towarzyskie i sumienność w wypełnianiu kalendarza wykładów. David Lodge z brytyjskim poczuciem humoru szyje tę historię charakterystycznym ściegiem. Bohaterowie targani namiętnościami wpadają w pułapki literackie. Zazdrość zawodowa pcha ich w nieoczekiwane rewiry. Widzimy zwykłych ludzi wystawionych na skrajne emocje, walczących o uznanie w środowisku, wykorzystujących okazje do wskoczenia na lepsze stanowisko, wykopania kogoś z szeregu. Zasady cywilizowanego świata legną w gruzach, gdy profesorowie dzielą tytuły i stanowiska. Lodge obdziera ten wyrafinowany akademicki świat z aury wyjątkowości. Ludzie wykładający na uniwersytetach są równie małostkowi, próżni i cyniczni, jak cała reszta nieutytułowanego społeczeństwa. A czasem równie głupi. W jednej z absolutnie fenomenalnych scen panowie grają w „intelektualnego striptizowego pokera”. Wygra go ten, który wymieni książki, których nie czytał i znajdzie najwięcej osób, które je czytały. Zabawa nie dla wszystkich skończy się szczęśliwie. Howard Ringbaum nie dostanie wymarzonego etatu, bo „Wydział Anglistyki nie miał odwagi dać etatu człowiekowi, który publicznie przyznał się do nieprzeczytania Hamleta”. 

Czy jednak ta mieszanka małżeńsko-akademicko-historyczna to wszystko, czym porwał Lodge? Oczywiście nie, bo pan profesor bawi się z nami w literaturoznawcze gierki. Przeplata w „Zamianie. Opowieści o dwóch uniwersytetach” swoje poglądy na literaturę, krytykę literacką. Jeśli się wczytać uważnie, łatwo zrozumieć, którędy Lodge chadza literacko, jakimi ścieżkami rozsmakowywał się w literaturze i jak ją czyta. Philip po kilku miesiącach pobytu w USA po raz pierwszy w życiu zrozumiał literaturę amerykańską „jej rozrzutność i nieprzyzwoitość, jej przyzwalającą heterogeniczność. Zrozumiał Walta Whitmana, który zestawiał z sobą słowa nigdy przedtem w takim towarzystwie nie widziane, poza słownikiem. I Hermana Melville’a, który rozbił atom tradycyjnej powieści, próbując uczynić z polowania na wieloryby uniwersalną metaforę, a który przemycił w książce skierowanej do najbardziej purytańskich czytelników na świecie rozdział o napletku wieloryba, i uszło mu to płazem. Zrozumiał, dlaczego Mark Twain omal nie napisał dalszego ciągu „Huckelberry Finna”, w którym Tom Sawyer miał sprzedać Hucka jako niewolnika, i dlaczego Stephen Crane napisał najpierw swoją wielką powieść wojenną, a dopiero potem doświadczył wojny, i co miała na myśli Gertrude Stein, gdy powiedziała, że „wszystko, co pamiętamy, jest powtórzeniem, lecz egzystencja istoty ludzkiej, to znaczy bycie, słuchanie i słyszenie nigdy nie jest powtórzeniem”. 

Książka jest napisana w ulubionym przez masowego czytelnika porywającym tempie, z dynamicznymi zwrotami, które w odpowiednim miejscu zaskakują, budują napięcie. Lodge szarżuje tutaj swoim brytyjskim poczuciem humoru, podkręcając historię. Jednocześnie potrafi rozbić powieściową rutynę i dać pożywkę nieco bardziej wyrobionemu czytelnikowi, który przenosi się z jednej konwencji w drugą. Co więcej, robiąc to Lodge wciąż kpi z teoretycznoliterackich póz, reguł i zasad. Gdy jego bohater dziwi się, kto jeszcze uczy się pisać powieści epistolarne, kolejny rozdział rozwija akcję w formie wymiany listów. Gdy czytamy dobre rady z podręcznika do creative writing Swallowa o unikaniu w powieściach retrospekcji, właśnie ją nam Lodge serwuje. A wszystko na wyśmienitym poziomie, zadając kłam sądom, że książka może być albo dla szerokiego, albo niszowego czytelnika. 

Cieszę się z trzech rzeczy. Po pierwsze, że dr Paulina Szkudlarek, dodam wyśmienita publicystka i współautorka bloga o literaturze Dwie Poważne Damy poleciła mi Davida Lodge’a. Po drugie cieszę się, że „Zamiana. Opowieść o dwóch uniwersytetach” rozpoczyna trylogię. A po trzecie cieszę się, że jej drugi tom: „Mały światek. Romans akademicki” leży u mnie na biurku i mogę zacząć go czytać. 

PS W książce znalazłam drobne literówki na str. 170 jest „szybo” zamiast „szybko”. Na stronie 213 Mary zamierza zrobić jajecznicę z „dwój jajek”. Czego się jednak nie wybacza dobrej powieści?

Recenzja książki Zamiana. Opowieść o dwóch uniwersytetach, David Lodge, Dom Wydawniczy „REBIS”, Poznań 1992. Przełożyła Maria Bilińska. Tytuł oryginału: Changing Places (1975). Opracowanie graficzne serii: Lucyna Talejko-Kwiatkowska. Projekt okładki: Lucyna Talejko-Kwiatkowska. Redaktor serii: Tadeusz Zysk. Redaktor: Justyna Grzegorczyk. Stron: 259. Książka zawiera krótką notkę biograficzną o autorze.