Kategorie
Non-nordic

Czas kobiet – Jelena Czyżowa

W literaturze rosyjskiej nastał czas kobiet, co Jelena Czyżowa spektakularnie udowadnia. Olga Tokarczuk napisała, że „historia jest po prostu niekończącą się interpretacją rzeczywistych i wyobrażonych wydarzeń z przeszłości, co pozwala nam dostrzec w niej sensy niegdyś niewidoczne” (Jak powstały Księgi Jakubowe, „Książki. Magazyn do czytania”, 3/2014). Próbując się z przeszłością, udajemy, że wygrywamy bitwy na fakty, zapominając, że o zwycięstwie decyduje finał zmagań. Wciąż nie możemy ogłosić ich końca, bo wciąż w zakamarkach historii przechowujemy bezimienne trupy, które upominają się o uwagę. Jelena Czyżowa z namysłem zatrzymała się w pewnym miejscu historii, rozpisując je na wydarzenia codzienności. Gdy ta umyka wielkim przełomom, staje się oczywistym jak mało wiemy tak naprawdę o nas w czasie i przestrzeni.


Akcja tej niezwykłej prozy przenosi nas do Leningradu wspomnień. Miasto podnosi się powoli, mimo wielu lat po wojnie, wciąż zrujnowane, przetrzebione, osłabione. Brakuje mieszkań a komunałki zamieniają życie rodzinne w kolektywy, w których przypadkowe osoby koegzystują obok siebie, bez szans na prywatność czy intymność. Walka o pokój to osobna historia w tej książce. Niepozbawiona dyskretnego poczucia humoru, pokazuje, że w skrajnych warunkach, ludzka przedsiębiorczość nie zna granic. Można przecież wystraszyć niepożądanego współlokatora, rozprowadzając pogłoski o pechowym pokoju, którego lokatorzy znikają, przetrzebieni śmiercią. Człowiek narażony na opresję braku, w ciągłym niedoborze, człowiek głodny, który skleca swoją codzienność z uporem starając się ją przeżyć, to oś wokół, której Jelena Czyżowa oprowadza nas po historii Rosji. Jej koleje to przytłaczający nadmiar bezlitosnej polityki państwa, z którą mierzą się ludzie na swój sposób, gremialnie lub podejmując osobne codzienne decyzje. Przywoła Jelena Czyżowa tradycję nielegalnych wystaw organizowanych w prywatnych mieszkaniach, głośną moskiewską „wystawę buldożerową” z 1974, zniszczoną przez milicję, której echa docierają do Leningradu, obowiązkowe wykłady propagandowe, przymusową kolektywizację chłopów, kampanię antysemicką pod koniec lat 40. i na początku lat 50. XX wieku.

Ale to nie wielka polityka jest przedmiotem zainteresowań Jeleny Czyżowej tylko człowiek a konkretnie kobieta, wciśnięta w tryby historii, radząc sobie podejmuje spektakularne próby przetrwania.

To czas kobiet samotnych z wyboru lub skazanych na samotność przez wojnę, przez prześladowania, które przetrzebiły rodziny z mężów, kochanków, synów. Przejmująca jest scena, gdy w telewizorze pokazano mężczyzn w pochodzie z 1941, kiedy to historia ZSRR zaczęła zbierać najcięższe żniwa. Przecież ich już nie ma, wszyscy zginęli, zastanawia się bohaterka tego rozdzierającego obrazu, z przerażeniem pytając, czy teraz będą pokazywać po kolei następnych zmarłych? Konsekwencje historii skazały cztery kobiety na wspólne zamieszkanie i to w ich relacjach szukajmy klucza do tej prozy. Antonina zajdzie w ciążę, zostanie jednak matką samotnie wychowującą dziecko. Zamieszka w komunałce ze starszymi od niej trzema kobietami: Glikieriją, Jewdokiją i Ariadną. Każda z nich to nieco inna część pewnej historii, której finał rozgrywa się w połączeniu ich losów. Glikierija mieszkała na wsi, właściciel majątku romansował z dziewczyną, proponując ślub, który ta odwlekała przeczuwając, że historia potraktuje takich jak on z całym okrucieństwem. Jewdokija zdążyła skończyć szkołę podstawową a Ariadna to arystokratka, u której mówiło się w domu po francusku. Dzisiaj łączy je wspólne mieszkanie i wspólna bieda, rozpisana na kolejki po cukier, po telewizor, system list przydziałowych.

Jelena Czyżowa napisze, że „życie nie kształtuje się zgodnie z logiką, tylko dostosowuje się do poziomu ludzkich dusz”. I gdy zastanawiamy się nad człowiekiem i jego wyborami, spójrzmy na historię tych trzech staruszek, ich przyjaźń z Antoniną i serce z jakim wszystkie pokochały jej córeczkę. Zawiązują niepisany sojusz, którym chronią tak kruche i niepewne w ich kraju życie, dając sobie poczucie wspólnoty, dzieląc się biedą i próbując ją wspólnymi siłami znieść. A rozpisuje ją Jelena Czyżowa na skrawki materiałów, które kobiety skrzętnie przechowują, wyczarowując z nich praktyczne fartuszki. Zapisze ją w garnuszku cukru, którego zdobycie to małe święto w domu. W cieple pokoju, które rozgrzewają oddechy, w kąpieli, do której wodę grzeją w garnkach. Dzieje się tak, powiada Jelena Czyżowa, że człowiek jest w stanie przeżyć wszystko. A patrząc na historię tych niezwykłych kobiet, zajadając kolejną porcję sushi, tiramisu czy panna cotty, wdziera się w życie jakaś przejmująca refleksja, że w czasach nadmiaru solidarność ludzka się kończy.

Jak pisać o tak przejmujących sprawach? Tak jak urodzona w 1957 w Leningradzie Jelena Czyżowa. Najprościej jak można; oddając głos niemym świadkom historii. Jelena Czyżowa rozpisuje historię swoich kobiet wielogłosem, dialogami, przywoływanymi wspomnieniami. Gadają tu baby rozkosznie, spierając się, spiskując swoje drobne przestępstwa. Język odnosi zwycięstwo nad rzeczywistością. Prosi się o zaczytanie nieśpiesznie, z dotkliwą mocą sprawczą, skazując na porażkę każdą próbę przerwania czytania. Wielki ukłon w stronę tłumaczki za przekład tak doskonale polski a tak esencjonalnie rosyjski. Te frazy rozrywają rosyjską duszę na strzępy.

W 2009 roku „Czas kobiet” otrzymał rosyjskiego Bookera, nagrodę dla najlepszej książki w języku rosyjskim. A już 18 października dowiemy się, czy dostanie tegorocznego Angelusa – Literacką Nagrodę Europy Środkowej. To zdecydowanie literatura z najwyższej półki, proza wyśmienita. Rarytas literacki. Czy muszę dodawać, że mocno dopinguję tej książce?

Recenzja książki Czas kobiet, Jelena Czyżowa, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013. Przekład z języka rosyjskiego Agnieszka Sowińska. Stron 219.