Kategorie
Non-nordic

Listonosz zawsze dzwoni dwa razy

Spodziewałam się dwóch przesyłek z książkami, więc na dźwięk domofonu zwlekłam się z łóżka, chociaż zazwyczaj otwieranie drzwi pozostawiam sąsiadom.

Nie lubimy tu w klatce: ulotkarzy, akwizytorów, nawracania na inną wiarę, szemranych zbiórek pieniędzy, cudzych wnuczków, nieplanowanych przeglądów piecyków/instalacji/kominów. Wychodzimy z założenia, że: stojak na lewo od domofonu pomieści każdą ilość ulotek, podczas zakupów lubimy mieć wybór, wpuszczamy księdza, wspieramy oficjalnie Owsiaka i Karmimy Psiaki, wszyscy mamy ograniczoną liczbę wnuczków a przeglądy zapowiada nam Spółdzielnia, nie dżentelmen w czarnym golfie, opinającym mięsisty kark w towarzystwie drugiego dżentelmena z ABSem.

Gdyby zliczyć i opisać podejścia do naszej klatki, wyszłoby z tego opasłe tomisko. Na początku wszyscy podawali się za Pocztę Polską, która przychodziła sześć dni w tygodniu, co pół godziny od ósmej do dwudziestej pierwszej.

Ja: Słucham.

On: Listonosz.

Ja: Kłamca. Listonosz zawsze dzwoni dwa razy.

Ja: Słucham.

On: Listonosz.

Ja: Jak się pan nazywa.

On: Marek Nowak.

Ja: U nas chodzi Karol Bukowski.

Ja: Słucham.

On: Listonosz.

Ja: Jak się pan nazywa.

On: Karol Bukowski.

Ja: Bukowski zmarł w 1994.

Ja: Słucham.

On: Listonosz.

Ja: Jak się pan nazywa.

On: Karol Bukowski.

Ja: Zmarł w 1994.

On: A o zmartwychwstaniu pani słyszała?

Ja: A o ateistach pan słyszał?

Ja: Słucham.

On: Listonosz.

Ja: Jak się pan nazywa.

On: Karol Bukowski.

Ja: Ten, co zmartwychwstał?

On: Nie, wybudziłem się ze śpiączki.

Ja: Trzeba było potwierdzić, że zmartwychwstał.

On: Przecież jest pani ateistką.

Ja: Właśnie zaczęłam znowu wierzyć.

No to pogadaliśmy sobie. Nie wiem, kto u nas roznosi ulotki, ale widać, że człowieka nie opuszcza duch walki. A książki cudne. Jedna w maszynopisie, ale nie zdradzę tytułu, bo to jeszcze tajemnica a o drugiej niedługo napiszę.