Ralph Sarchie od 16 lat jest policjantem w nowojorskim Bronxie; od 10 asystuje przy egzorcyzmach. Jak pisze, widział w życiu najtrudniejsze do wyobrażenia sobie rodzaje przestępstw, bezprawia, ludzkiej bezduszności. Wstrząsający i zapadający w pamięci jest obraz narkomanki, obijającej się od ściany do ściany, tak naćpanej, że nie zauważyła, że urodziła dziecko, wiszące jej na nieodciętej pępowinie. Do tej pory patrolował trudne dzielnice slamsów, osiedli komunalnych, miejscówki narkomanów. Napisze, że średnio w roku ma do rozwiązania „trzydzieści dwie sprawy morderstw, czyli mniej więcej jedno co jedenaście dni, osiemdziesiąt siedem gwałtów, sześćset osiemdziesiąt dwie napaści z użyciem siły, osiemset siedemdziesiąt kradzieży, tysiąc dwadzieścia dwa włamania i dwa tysiące trzydzieści cztery wypadki samochodowe”. Przyznaje, że stres i niebezpieczeństwo, towarzyszące tej pracy sprawiają, że na patrolu bywa agresywny i brutalny. Ten wysoki na ponad 180, wysportowany, uprawiający sztuki walki człowiek nie należy do tych, których łatwo wystraszyć. To racjonalista, na chłodno mierzący się z rzeczywistością. A jednak to, z czym zetknął się podczas egzorcyzmów bardziej go przerażało niż najgorsze sprawy, którymi zajmował się w Wydziale Policji Miasta Nowy Jork.
„Zbaw nas ode Złego” to jego wspomnienia z kilku przypadków opętań, z którymi zetknął się pomagając przy egzorcyzmach. Przypuszczam, że Lisa Coolier Cool, najbardziej znana freelancerka w mediach amerykańskich, autorka 6 książek i zdobywczyni 19 nagród dziennikarskich, w większości wysłuchiwała i pomagała Sarchiemu spisać jego opowieść i w przeciwieństwie do ghostwriterów została współautorką książki. To uczciwy układ i po lekturze tej książki mam pewność, że jedyny, jaki Sarchie mógłby zaakceptować.
Lisa Coolier Cool to absolwentka Columbia University (1975), ma trójkę dzieci, w tym bliźniaczki i właśnie od ich urodzenia w 1984 postanowiła zostać freenalcerką, wcześniej pracowała jako agentka literacka. Stała na czele American Society of Journalists and Authors. Publikowała m.in. w „Cosmopolitan”, „Glamour”, „Harper’s Bazaar”, „Marie Claire”, „The Wall Street Journal”.
Historia Sarchiego to opowieść o najmroczniejszej stronie życia, to wchodzenie w zakamarki zła, walka z mocami, których władza i siła doprowadza ludzi do skrajnej destrukcji. To też piękny dowód poświęcenia, oddania i wiary ludzi, których bezinteresowna pomoc służy naprawianiu tego, co niszczy zło. Bliskim współpracownikiem Sarchiego w tej misji jest Joe Forrester, który dla Towarzystwa Pomocy Prawnej przesłuchuje z użyciem wariografu podejrzanych i świadków, jednocześnie, jak napisze, chodząca encyklopedia okultyzmu. Sarchie współpracuje też ze znanym w USA małżeństwem: Edem i Lorraine Warrenami, którzy zajmują się wyjaśnianiem zjawisk nadprzyrodzonych i założyli w Connecticut towarzystwo New England Society for Psychic Research. Ed zmarł w 2006, Lorraine kontynuuje nadal ich pracę.
Jest typ literatury faktu, do którego podchodzę ze szczególną dozą sceptycyzmu, podejrzewając, że informacje w niej zawarte mogą się mocno ocierać o demagogię lub fanatyzm. Gdy mam przeczytać książkę o walce z demonami, włącza mi się alarm ostrzegawczy. Tak było z tą książką. Co mnie przekonało do niej? Sarchie to zwykły nowojorski glina i jednocześnie zwykły facet, religijny, ale z pewnością daleki od fanatyzmu. Miewał swoje lepsze i gorsze okresy; był w separacji z żoną, zdarzało mu się przez dłuższy okres nie chodzić do kościoła. Na prośbę księży katolickich czy we współpracy z biskupem egzorcystą zajmował się wieloma sprawami opętań, nigdy nie miał jednak oficjalnych zleceń od Kościoła katolickiego. Swoją „Pracę”, jak podkreśla wykonuje w wolnym czasie, bezpłatnie, bo jak napisze lubi pomagać ludziom, po to wstąpił do policji i tak też rozumie biblijne wezwanie Chrystusa „w Jego imię złe duchy wyrzucać”.
Jego książka jest tak konkretna jak policyjny raport; opisuje sprawy podchodząc do nich z detektywistyczną rutyną, stawiając podobne pytania, sprawdzając teren i przeprowadzając rozpoznania, śledztwa. Jak dodaje musi mieć pewność, czy dany przypadek, którym się zajmuje jest opętaniem, a nie chorobą psychiczną. „Zbaw nas ode Złego” to wstrząsająca, pogłębiona historia zła, które toczy nieustanną walkę o przejęcie władzy nad człowiekiem i światem. Gdy Sarchie przytacza przypadek opętanego mężczyzny, który podczas odprawianych nad nim egzorcyzmów uwolnił się z kaftana bezpieczeństwa, z lin, którymi dodatkowo go związano i zaczął wyrywać ławki przylutowane mocnymi ślubami do podłogi, jestem sobie w stanie wyobrazić siłę zła, z jaką przychodziło mu się zmierzyć. Sarchie rozwiewa wiele mitów narosłych wokół przypadków opętań i samej historii egzorcyzmów, rozprawia się z amerykańskim filmem, który mocno strywializował sprawy czarnej magii, okultyzmu czy satanizmu. Uważa, że takie produkcje jak „Buffy, postrach wampirów”, czy „Czarodziejki”, w których czarna magia jest przedstawiana efektownie i pociągająco, wyłącznie zachęca ludzi do eksperymentowania, z czymś, czego konsekwencje, jak opisuje mogą być śmiertelne. Przestrzega, że plansza Ouija, karty tarota, seanse spirytystyczne, rytuały okultystyczne, medytacja transcendentalna przyciągają demony, które potrafią zamienić ludzkie życie w koszmar, zbliżają do zła w najczystszej postaci, napisze Sarchie, wyjaśniając jednocześnie, że zabójstwo, przemoc domowa, molestowanie dzieci, czarne msze, nadużywanie narkotyków bardzo pociąga moce ciemności, bo wszystko, co budzi negatywne emocje jest pożywką dla demonów. Siłę do kolejnych ataków demony czerpią z naszego strachu, gniewu, wzajemnych pretensji. Niszczą ludzi psychicznie, łamiąc w nich ducha, uderzając w ich najczulsze punkty, szukając sposobów na osłabienie w człowieku oporu przed opętaniem. Święty Franciszek powie, że „demony sprowadzają na ludzi nieszczęścia, konflikty, przerażenie i nienawiść”. Sarchie stale przypomina istnienie zła w postaci demonów, z których najpotężniejsze to diabły. Uważa, że zapominanie o nich, zwiększa ich władzę nad ludźmi nieświadomymi grożącego im niebezpieczeństwa. „Diabeł jest najsilniejszy, gdy się w niego nie wierzy”, powie. Demony odzierają ofiary z człowieczeństwa tak długo, aż człowiek nie jest w stanie dłużej z nimi walczyć, niszczą osobowość, to mistrzowie manipulacji wykorzystujący każdą moralną, emocjonalną bądź mentalną słabość swojej ofiary, często uderzają w dzieci swoich ofiar, próbując złamać człowieka, wyjaśnia Sarchie.
Niestety, jak napisze, w USA działa ponad osiem tysięcy satanistycznych sabatów, co tydzień w niemal każdym amerykańskim mieście odprawiane są czarne msze. „Biblia szatana” Antona LaVeya sprzedała się w milionie egzemplarzy. W odpowiedzi na alarmujący wzrost liczby opętań, Stolica Apostolska w 1999 wydała pierwszą aktualizację Rzymskiego Rytuału Egzorcyzmów od czasu jego zatwierdzenia w 1614 r. Wcześniej, jak podkreśla Sarchie niesłusznie, II Sobór Watykański wycofa z obrządku liturgicznego, kończącą mszę, egzorcyzmową modlitwę świętego Michała Archanioła, którą Bóg objawił papieżowi Leonowi XIII. Przypadki opętań, z którymi się zetknął Sarchie, służą w jego opowieści do naświetlania trudnej do uwierzenia i zrozumienia walki, która stale się toczy. Ale po lekturze tej książki staje się uderzające, jak namacalny i niebezpieczny jest świat zjawisk nadprzyrodzonych. Trzeba koniecznie przeczytać jego słowa, żeby zrozumieć w jak skomplikowanej poruszamy się rzeczywistości.
Ta książka to ostrzeżenie człowieka, który był świadkiem najgorszego, dla wierzących i niewierzących. To instrukcja jak obronić się przed siłami zła, jak rozpoznawać przypadki opętania. Chciałabym, żeby po tę książkę sięgnęli ateiści i osoby z różnych powodów planujące odejście z Kościoła. Strasznie trudno jest w kilku zdaniach w notce na blogu oddać siłę tej książki. Sarchie napisał, że „jednym ze sposobów, w jakie Bóg pomaga nam być lepszymi, jest stawianie na naszej drodze ludzi, których wpływ pozwala nam nawiązywać lepsze relacje z Nim samym”. Dla mnie, jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało, takim człowiekiem jest Ralph Sarchie. Przeczytajcie tę książkę zwłaszcza, jeśli nie wierzycie lub tracicie wiarę.
PS Książka „Zbaw nas ode Złego” stała się inspiracją do powstania filmu, który od lipca jest w polskich kinach pod tym samym tytułem, co książka.
Ralph Sarchie, Lisa Collier Cool, Zbaw nas ode Złego, Wydawnictwo Esprit, Kraków, 2014. Tytuł oryginału: Beware the Night. Tłumaczyła: Edyta Stępkowska. Redakcja: Karolina Rostkowska, Paulina Bieniek, Kazimierz Bocian. Wydanie I. 439 stron.