Fundacja Kobieca eFKa inauguruje „Laboratorium pamięci” – cykl spotkań o najnowszej historii, autobiografii kobiet i feminizmie. Osią pierwszego spotkania pt.: „Okupacja i emancypacja” była najnowsza książka Ewy Graczyk „Od Żmichowskiej do Masłowskiej. O pisarstwie w nadwiślańskim kraju”. W spotkaniu wzięły udział: Ewa Graczyk, Bożena Umińska – Keff i Anna Lipowska – Teutsch. Prowadzenie spotkania: Sławomira Walczewska. Poniżej przypominam kilka spostrzeżeń, wątków z prawie dwugodzinnej dyskusji, która w otoczeniu Chederu na krakowskim Kazimierzu nabrała dodatkowego znaczenia.
„Od Żmichowskiej do Masłowskiej. O pisarstwie w nadwiślańskim kraju” to książka o dość skomplikowanej strukturze, ma plan autobiograficzny od samego początku, bo np. pisząc o Narcyzie Żmichowskiej Ewa Graczyk pozwala sobie, jako tytuł jednego z podrozdziałów tej książki, użyć fragmentu wiersza, który napisała w młodości. W wielu miejscach posługuje się własnym doświadczeniem, żeby pewne rzeczy uwiarygodnić. Robi eksperyment polegający na tym, że zachowuje się, jakby jednocześnie była i pisarką i krytyczką i np. umieszcza się w ciągu pisarek, które analizuje. Ważne miejsce w książce zajmują autobiograficzne teksty kobiet pokolenia powojennego, ale mniej znane, stąd nie ma w nich ani tekstu Bożeny Umińskiej – Keff, ani Ewy Kuryluk, czy Magdaleny Tulli. Wśród pisarek, o których pisze zauważyła pewną spójność, są albo jedynaczkami, albo córkami pierworodnymi. Są powojennymi dziećmi, w których lokowano nadzieję i dawano pozwolenie na bycie sobą, życie jak chcą. Czasem to się opierało na wychowawczych eksperymentach. Ewa Graczyk przywołuje swój przypadek, dziecka całkowicie wychowanego poza Kościołem katolickim. Oznacza to często dla takiego dziecka życie poza tzw. stadem.
Anna Lipowska – Teutsch powie, że bardzo poruszyła ją książka Ewy Graczyk. To, co ją najbardziej zainteresowało to analiza „Wojny polsko – ruskiej” Masłowskiej i tekst o dziewczynach, które w powieściach takich, jak „Zmierzch” otrzymują jakąś magiczną moc, wydzierają się z oblicza swojej bezradności, bezsilności, upokorzenia i przemieniają się w jakąś demoniczną istotę.
To tworzenie kulturowo – genderowej mapy, tak o pisarstwie Ewy Graczyk powie Bożena Umińska – Keff podkreślając, że tę książkę strasznie dobrze się czyta. Sama uważa się za wnuczkę wojny. Oboje jej rodzice byli Żydami, którzy przeżyli okupację w Związku Radzieckim. Uważa, że rozliczenie z matkami, bezpośrednimi uczestniczkami wojny jest bardzo trudne, czego przykładem są późno napisane przez Magdalenę Tulli „Włoskie szpilki”. Jest to trudne i psychologicznie i historycznie, bo te pokiereszowane przez traumę wojenną kobiety, mają usprawiedliwienie dla swoich zachowań w postaci doświadczeń historycznych. Opisanie tego jak doświadczenia matki przekładają się na doświadczenia córki, wymaga złamania tabu, mówienia źle o własnych rodzicach. Na takie wyznania, jak Tulli we „Włoskich szpilkach”, można się zdobyć będąc już bardzo dojrzałym człowiekiem. Co potwierdza przypadek Magdaleny Tulli, która napisze swoją książkę, jako uznana i dojrzała pisarka.
Sławomira Walczewska podkreśliła, że książka Ewy Graczy stanowi mocne otwarcie pokazując, że są niewypowiedziane emocje, dla których ekspresji ciągle brakuje nam języka. Nie z powodu niemożności powiedzenia czegoś ze względu na traumę wojenną, a na presję, jak należy o danym doświadczeniu mówić. Zwraca też uwagę na zakłamanie języka, który np. przymusowe przesiedlenia powojenne, zmiany granic nazywa „odzyskaniem ziem” lub przemilcza np. utratę ziem na wschodzie. W ten sposób trauma milionów ludzi pozbawionych domów pozostaje nienazwana.
Wciąż widać, jak przejścia wojenne ciągle dotykają kolejne pokolenia. Nie wiadomo nawet, jak dalece trzeba by sięgnąć do historii danej rodziny, żeby sobie z tą traumą wojenną poradzić. Ewa Graczyk wśród osób jej pokolenia, a urodziła się w latach 50. zaobserwowała, że są często rodzicami dzieci z ogromnymi problemami psychicznymi. Osobiście też dopiero teraz uświadomiła sobie, jak długo żyła z bólem, skazana przez swoich rodziców na eksperyment wychowawczy. Każdy Intuicyjnie czuje, że wypowiedzenie traumy pozwala z niej wyjść. Ona sama cały czas szukała sprzymierzeńców do powiedzenia tego, co chciała powiedzieć. Przeszła fascynację Mironem Białoszewskim. Zawsze miała skłonność do pisarek i pisarzy, którzy zachowują przytomność umysłu w chwilach grozy. Takich, którzy widzą pewne momenty precyzyjnie, dokładnie, rzeczowo.
Samo nazwanie traumy nie oznacza, że człowiek znalazł to jedno jedyne słowo dla opisu tego doświadczenia. Anna Lipowska – Teutsch zwraca uwagę, że czasem człowiek przylepia do takiego doświadczenia słowa niepasujące. Łatwiej o traumie wojennej jest mówić córkom, niż matkom, które ją bezpośrednio doświadczyły. Jest coś takiego, co Dubravka Ugrešić nazwała „pornografią nieszczęścia”. Dla osób, które głęboko zanurzyły się w cierpieniu, rozmawianie o tym jest niełatwe, bolesne. Jest w tym właśnie coś pornograficznego, bezwstydnego, takiego obdzierania się z tajemnicy.
Ewa Graczyk starała się odnaleźć te miejsca w twórczości pisarek, w których działały w szczelinie odrębności, kiedy coś im się udało wbrew historii. Przez to ta książka jest też radosna, bo pokazuje, że walcząc można osiągnąć wiele, nawet w bardzo ciężkich warunkach. Każdą pisarkę starała się pokazać w akcie buntu. Jednocześnie odnosząc się do zysków, które przyszły wraz z tym buntem.
Organizacja: Fundacja Kobieca eFKa. Udział w spotkaniu wzięły: Ewa Graczyk, Bożena Umińska – Keff, Anna Lipowska – Teutsch. Moderatorka spotkania: Sławomira Walczewska. 28 lutego 2014 r., Cheder, Kraków.