Nooteboom napisał książkę, która w zamierzeniu nie ma być rozrywką, szybką historią, którą łyka się w jeden wieczór. I taka jest. Czy jest dobra? Tak. Jest dobra, bo daje do myślenia. Takich książek pisze się mało, a jeszcze mniej sprzedaje. Takie pisanie wymaga znanego nazwiska i dawki odwagi, co jest luksusem dla wybranych. Jeśli się jest od lat w gronie kandydatów do Nobla, to można sobie pozwolić na literackie akty odwagi.
Życie we współczesnym świecie oznacza życie w bezosobowym tłumie, zaczyna Nooteboom. W tłumie, który ma twarze ludzi, których mija się w życiu, widzi, lecz nie dostrzega. Będzie to, więc książka o powierzchowności tego, co się dzisiaj określa bliskością. A tam, gdzie nie ma prawdziwej bliskości podkreśla Nooteboom, łatwo o zranienie, o zadanie bólu, o wykorzystanie. O nieporozumienie i narastanie złości. Przeciwieństwem tego będzie wieloletnia znajomość, która przeradza się w przyjaźń, która zapewnia porozumienie bez słów, daje poczucie wspólnoty, niesie empatię. Z miejsca, w którym ktoś z tłumu potrafi zranić człowieka, wyciągnąć potrafi ktoś bliski, ktoś, kto nas rzeczywiście rozumie, na tyle, żeby umieć przejść z nami przez najgorsze. I to ważny głos w dyskusji o jakości bycia ze sobą we współczesnym świecie. W tej dyskusji Nooteboom pokazuje budującą moc przyjaźni, życia we wspólnocie. Pokazuje, jak bycie częścią wspólnej historii na przykładzie dwóch przyjaciółek i społeczności Aborygenów, pozwala przeżyć najgorsze. Jak budujące, krzepiące i dające siłę do działania jest poczucie, że można mieć wsparcie w drugim człowieku lub we wspólnocie, której się jest częścią. Pokazuje też destrukcyjny wpływ drugiego człowieka, który ze swoją wizją świata a to narusza filary wielowiekowej społeczności, a to tworzy toksyczny związek, odsuwając partnerkę od przyjaciół. Przeżywają ci, którzy zbudowali prawdziwą więź i nauczyli się odróżniać dobro od złego.
Dużo będzie w tej książce o tym, czym jest spotkanie człowieka z drugim człowiekiem. Jest zbiegiem okoliczności powie Nooteboom. Jest ciągiem nieprzewidywalnych przypadków, które nadają życiu ciąg dalszy. A człowiek jest bezwolnym mechanizmem nakręcanym skomplikowanym szyfrem tej przypadkowości, której znamiennym kluczem jest chwilowość, ulotność. Ale ani chwilowość, ani ulotność nie przekreśla znaczenia spotkania z drugim człowiekiem. Co się dzieje z dziewczyną zgwałconą na ulicy przez grupę przypadkowych mężczyzn? Jakie znaczenie będzie miał dla niej przypadkowy policjant spisujący jej zeznania na komendzie policji? Możemy zdobyć się na akt odwagi i porozmawiać z przypadkowo spotykanym człowieka lub do końca życia zastanawiać się, kim jest. Możemy zgodzić się na krótkotrwały romans, z całym bagażem ulotności takiego związku. Możemy brać udział w życiu towarzyskim, która napawa nas odrazą lub je porzucić dla realizowania własnych marzeń. To my wybieramy ścieżki, którymi idziemy przez życie i od tych wyborów zależy, kogo na nich spotykamy, chociaż są to spotkania nieprzewidywalne.
Kolejna sprawa to jak wyjść obronną ręką ze spotkania z drugim człowiekiem? Jak żyć dalej po rozstaniu? Jak po gwałcie być w związku z mężczyzną? I czy możliwe jest odwrócenie się od własnej przeszłości? Wygląda na to, że ci, którzy żyją z pasją, mają marzenia i przyjaciół, wychodzą z życia obronną ręką. Mimo traum, mimo trudnych chwil, to właśnie oni żyją naprawdę.
Prowokująco w tej książce Nooteboom pyta, co zrobić, gdy nasze marzenia się spełnią a wyobrażenia, które im towarzyszyły nas rozczarują? Czy marzenie odarte przez rzeczywistość z magii i tajemniczości odbierze nam radość spełnienia? Wyobrażenie i zetknięcie się wyobrażenia z rzeczywistością to stały element gry w życie. I bez znaczenia jest, czy dotyczy marzeń podróżniczych, marzeń o związku, o partnerze. Znajdujemy się w nieustannej pętli zdarzeń i siłą rzeczy nasze wyobrażenia czasem potykają się o to, co przez przypadek znajdzie się na ich drodze. Jest jakaś młodzieńcza wiara w ideały, która w życiu dorosłym konfrontuje się boleśnie z faktami, jak pokazuje Nooteboom.
Bo przejście w dorosłość do bolesny akt mówi na koniec. Stawanie się kobietą może nieść ze sobą ryzyko gwałtu. Bycie artystą czasem zmusza do sprzedania się. Wiara w wielką miłość może oznaczać upokarzającą zgodę na chwilowy seks. Dziecięce marzenia brutalnie konfrontuje rzeczywistość. Dla zysku niszczymy bezrefleksyjnie przyrodę. Takie jest życie pisze Nooteboom. Jest przypadkowym aktem stworzenia, w którym przypadkowo bierzemy udział tu i teraz. A jeśli chcemy zmienić coś w tej przypadkowości to musimy tworzyć trwałe, prawdziwe związki, pielęgnować w sobie radość życia, cieszyć się tym, co dostajemy a nie tym, co się nam odbiera, i mieć odwagę żyć po swojemu.
Cees Nooteboom, Utracony raj, Wydawnictwo W.A.B., 2012. Przełożył Łukasz Żebrowski. Tytuł oryginału Paradijs verloren