Kategorie
Non-nordic

Amos Oz – Dotknij wiatru, dotknij wody

Amos Oz złamał język narracji posługując się przyrodą maksymalnie nasyconą niepokojem, strachem, bólem i zgrozą. Opisał koszmar wojny nie odwołując się do słowa koszmar. Wyznaczył literackie ramy świata, w których i człowiek i otaczająca go przyroda stają się mroczną odpowiedzią na wyobrażenie koszmaru. Stają się mocami, „obcymi naturze, dalekimi od pokoju i wytchnienia. Mocami potężnymi, wobec których bezsilne są formułki i zaklęcia”. Gdzie przyroda jadowicie kąsa, gdzie mocny wiatr z niszczycielską siłą rzuca się na wszystko, „muzyka wraz z demonami nocy szczerzy na ciebie zęby”. Gdy więc Amos Oz mówi o wojnie to jego język staje się poetycką odpowiedzią na surrealistyczne wyobrażenie absurdu wojny.

Takie teksty czyta się z trudem, tak, jak z trudem podąża się za obrazami sennymi, które niespodziewanie się zmieniają, tracą na sensie, żeby go odzyskać w zupełnie innym miejscu, o innym czasie. Niespodziewanie się urywają. I nie wiadomo, czy bohaterowie tego snu to ludzie, czy tylko nieznajomi z marzeń sennych. To nie jest klasyczna powieść ze wstępem, rozwinięciem i zakończeniem. To raczej powieściowe dywagacje o życiu, które przenika rzeczywistość z tym większą mocą im bardziej staramy się mu nadać linearny sens. Bo mimo efemeryczności narracji, mimo uciekającej historii, z perspektywy ostatniego zdania widać do czego zmierzała, którędy wymykała się klasycznej narracji. Kim zatem jest w tym absurdzie wojny życie żydowskiego nauczyciela Eliasza Pomeranza?  Czym stanie się życie jego żony Stefy, nauczycielki filozofii niemieckiej? Gdy Oz stawia nas w obliczu ich losu to robi to z wyrafinowaną literacką premedytacją. Posłuży się nimi, wpisując ich wędrówkę przez życie w tułaczy los narodu żydowskiego, robiąc to, co Żydzi robią od setek lat, przekazując swoją historię kolejnym pokoleniom. Trzeba jednak przygotować się na literackie wyzwanie. Trzeba sporo uwagi, żeby nie paść ofiarą tego ni to snu, ni to rzeczywistości.

Ta wędrówka ma być historią osobistą a nie historią narodu, w którym zapominamy o pojedynczym człowieku. Lekcją woli życia, chęci przetrwania. A taka osobista historia to okazja do wielu dywagacji. A to o samotności mężczyzny, który nie ma się na kim oprzeć. O samotności, w której przede wszystkim należy unikać użalania się nad sobą. A to o inteligencji polskiej i jej niezachwianej skłonności do dramatyzowania i pompatyczności. Okazja do pochylenia się nad postawą moralną przedstawicieli establishmentu, którzy fraternizowali się z nazistami. Próba pochylenia się nad kibucową społecznością i życiem w komunie. Oz jednak prowokuje twierdząc, że wojna trwa ciągle, bo jak nie rozgrywa się na frontach, to trwa pomiędzy politykami, którzy toczą własne prywatne wojny, na których nadal albo giną ludzie albo nadzieje. Pokaże absurd komunizmu w powojennej rzeczywistości. Absurd życia Żydów, wygonionych ze swoich ojczyzn, przesiedlonych na niewielki skrawek nowego państwa Izrael, żyjących niby u siebie a żyjących w nieustannym strachu i zagrożeniu.

Amos Oz, Dotknij wiatru, dotknij wody, Dom Wydawniczy REBIS Poznań 2011. Przetłumaczyła Danuta Sękalska. Tytuł oryginału: Touch the Water, Touch the Wind (1973).