To bardzo subtelna w formie książka. Delikatna. Dotykająca najczulszych wspomnień. Chyba trochę rozliczająca je. Chyba trochę o sobie dla siebie. Ta opowieść jest fragmentaryczna. Jest zbudowana na przypadkowych przedmiotach, które odwołują się do nieprzypadkowych, z premedytacją wyciągniętych ze wspomnień historii rodzinnych. Pełna niedosytu budowanego na napięciu pomiędzy zapomnianym a nienapisanym tekstem. Te pominięte miejsca wypełniają się naszymi historiami, które wyciągamy z własnej szafy cieni, dorzucając naszą galerię postaci i ich przeżycia.
Spodobało mi się, jak Łoziński niby przypadkiem opowiada o historii swojej rodziny, a przy okazji o historii Polski. Nie da się od niej oderwać, pominąć, jak widać wydaje się być emocjonalnym więzieniem człowieka, który ograniczony jej wydarzeniami, bezwolnie poddaje się ich biegowi. W ciekawy sposób Łoziński pokazał, jak możemy stać się jej ofiarą lub katem. Jak możemy żyć z profitów historii lub płacić największą cenę za bycie jej częścią.
Mimo pewnej efemeryczności tekstu, miałam wrażenie, że zostało powiedziane to co miało być powiedziane, a to czego nie powiedziano, pozostało niedomówieniem w przemyślany sposób. Czułam, że jej spisywanie i oddawanie nam do rąk to spory akt odwagi. To godne podziwu wystawienie się na publiczny komentarz i publiczne uwielbienie lub odrzucenie. Sztuką i to taką, którą doceniam coraz mocniej, jest mówienie bolesnej prawny i narażanie się na wynikające z tego konsekwencje. A Łoziński odczarowuje mit własnej rodziny. Odrzuca aurę Tej Rodziny, w której komfortowej otoczce mógłby przeżyć łatwo życie i pokazuje, że rodzina to wypadkowa wielu okoliczności, z czego jakaś część jest niechlubna, trudna do zrozumienia. Pokazuje też, że nie sztuką jest oceniać coś lub kogoś z własnej, wygodnej perspektywy wyłącznie słuchacza czy czytelnika danej historii. To, co dzisiaj tak łatwo skrytykować, wykpić ,kiedyś być może było decyzją pozwalającą przeżyć kolejny dzień. W obliczu tak łatwo szafowanych współcześnie krytyk do głosu dochodzi młody pisarz, który dojrzale pokazuje, że nawet reporterska precyzja w dochodzeniu do prawdy, wcale nas do niej nie zbliża. Możemy opowiedzieć każdą historię i każdy ma prawą ją inaczej zrozumieć. Każdy ma prawo do własnej jej wersji.
Cieszę się, że w pokoleniu młodych, współczesnych pisarzy są głosy tak pełne pokory i stonowanego spokojnego refleksyjnego języka. Cieszę się, że potrafimy, jak widać pisać o wszystkim.
Mikołaj Łoziński, Książka., Wydawnictwo Literackie, Kraków 2012