Kategorie
Non-nordic

Ann Voskamp – Tysiąc darów. O sztuce codziennego szczęścia

Każdy umiera, ale nie każdy naprawdę żyje – przypomniałam sobie to zdanie z „Walecznego serca” czytając tę książkę. Czy osiągnięcie pełni szczęścia jest tak proste, że wystarczy je dostrzegać, naprawdę żyć, żeby poczuć się szczęśliwym? Po lekturze tej książki – właściwie tak.

Gdybym miała krótko odpowiedzieć na pytanie, o czym jest ta książka, powiedziałabym, że o łapaniu chwil, zapamiętywaniu najpiękniejszych wrażeń, dostrzeganiu piękna nawet tam, gdzie na pozór go nie ma. Zmienianiu punktu widzenia, skupianiu naszej uwagi na tym, co dla nas dobre i odwracaniu się od tego, co nas złości. Mam wrażenie jednak, że prędzej uwierzymy w drogą sesję ze znanym psychoterapeutą, weekend odnowy duchowej, dwudniowy kurs coachingu, niż w prostą lekcję udanego życia, o jakiej mówi ta książka i jaką bezpłatnie możemy sami sobie dawać na co dzień.

Urok tej książki – trochę poradnika, trochę pamiętnika – polega na tym, że ludziom uwikłanym w trudy codziennego życia sprzedaje elegancką pigułkę szczęścia, opakowaną w literacki kaftan bezpieczeństwa. Autorka książki przekonuje nas, że skoro jej się udało odkryć a potem wprowadzić w życie prosty sposób na szczęście, to musi się udać każdemu. Trzeba tylko chcieć. Owszem dałam się ponieść magii jej recepty na szczęście. Dałam się ponieść słowom, które spisałam na długiej liście dnia. Dałam się ponieść chwilom, które wyłapywałam z codziennego morza chwil, zatrzymując się przy tych dla mnie najlepszych. To wymaga uważności. Dużo dobrej woli. Przynajmniej na początku. Ale rzeczywiście może się powieść. Z pewnością podpiszę się obiema rękami pod jej stwierdzeniem, że „w świecie uzależnionym od prędkości chwile rozmazują się w jedną smugę”, że warto pomyśleć o życiu, jak o deserze, że zawsze pojawia się coś, co zapełnia puste miejsce.

Jeśli coś mi w tej książce przeszkadzało, to momentami nieco patetyczny ton. Miałam wrażenie, że autorka ucieka myślami i przeżywa mistyczne uniesienie, które zaczarowuje w słowie eucharisteo, przeżywanym podczas odczytywania Biblii i rzeczywistości. Zamyka w tym słowie kluczu całą swoją opowieść o życiu, nieszczęściach, jakie potrafi przynieść i używa go jako sposób na odnajdywanie szczęścia. Zastanawiam się ile pokory i nadziei dla tego co przynosi los trzeba mieć w sobie, żeby odwrócić się od żalu, rozgoryczenia i dalej iść przez życie z wysoko uniesioną głową.

Ann Voskamp jest matką sześciorga dzieci, która oprócz trudów takiego rodzicielstwa niesie w sobie ciężar śmierci w rodzinie, ciężkiej choroby. Zamiast uciekać w smutek i przeżywanie tego co było stworzyła sobie receptę na szczęście, z której każdy z nas może teraz czerpać, bo skoro udało się jej podnieść, skoro odnalazła w sobie siłę, żeby nie tylko iść dalej, ale iść dalej wiedząc dokąd iść, którędy i w jakim celu, to znaczy, że to jest wykonalne. Trzeba tylko naprawdę żyć.

Ann Voskamp, Tysiąc darów. O sztuce codziennego szczęścia, Wydawnictwo ESPRIT, Kraków 20012. Tytuł oryginalny: One Thousand Gifts, tłumaczyła: Edyta Stępkowska.