Kategorie
Non-nordic

Juliusz Żuławski – Byron nieupozowany

Arystokrata i poeta. Na tyle bogaty, żeby wieść dość rozpustne życie, na tyle inteligentny, żeby go nie zmarnować, choć sam raz przyznał, że niczego w życiu nie robił, tylko pisał wiersze. Miał w Anglii tyle kochanek, utrzymanek, że nie ogarniał ich liczby. Nie szukał w kobiecie partnerki do rozmów, a do baraszkowania. Wiele w tych listach jest opisów pięknych kobiet o omdlewających oczach, małych usteczkach i dzikiej, porywczej naturze. Widać, że kobiety były dla niego rodzajem relaksu pomiędzy pisaniem. Żona szybko się z nim rozwiodła i opuściła go, zabierając ze sobą córkę. Podczas pobytu we Włoszech ubolewał nad swoim statusem i rolą kobiet, którym pozwala się na rozpustny żywot w ramionach armii kochanków. Sam awansował w tej skomplikowanej hierarchii uwodzicieli i amantów do roli oficjalnego kochanka, który w domu pani, która go wybrała dostaje do swej dyspozycji całe piętro.

Jest na tyle bogaty, żeby jeździć po świecie, pisać i nie przejmować się krytyką. Mieszkał w Wenecji, w Pizie, w Grecji. Z listów wynika, że jego ulubioną rozrywką była jazda konna i strzelanie do celu, czemu oddawał się chętnie i regularnie. Konie zabierze ze sobą nawet w podróż statkiem. Wielokrotnie podkreśla, że nie interesuje go z kim go się porównuje i co się o nim pisze. Na taką nonszalancję mógł sobie pozwolić arystokrata z Izby Lordów. Uwielbia Woltera Scotta, ma wiele szacunku dla Goethego. Zaangażuje się w powstanie greckie, które będzie wspierał i finansowo i osobiście, przyjeżdżając do kraju, do którego ściągnie też wielu zapaleńców gotowych zginąć w romantycznej śmierci w obronie Greków, ale też wielu awanturników, którzy korzystają z okazji do bitki. Tutaj umrze zaledwie w wieku 36 lat. Wcześniej stwierdzi, że mężczyzna żyje do trzydziestego trzeciego roku życia, potem już tylko umiera. Nie zgadzał się na oficjalne ceremonie pogrzebowe i przenoszenie ciała do Anglii, nie spełniono jednak jego prośby i szczątki przewieziono do jego angielskiego majątku.

W bibliotece powiedziano, że uratowałam tę książkę od wyrzucenia, bo nikt jej nie pożyczył od listopada 1995. A szkoda, bo to absolutnie wciągająca lektura listów i fragmentów dziennika Byrona.

Juliusz Żuławski, Byron nieupozowany, Państwowy Instytut Wydawniczy, Warszawa 1964.