Od właściciela firmy, który nie chciał zatrudnić kobiety Rzecznik ds. dyskryminacji domaga się 160 000 koron odszkodowania.
Ciężka praca wykonywana w zimnie i w krwi nie jest dla dziewczyn. Stefan Ullander właściciel Söders Kött och Fläsk został oskarżony o dyskryminację ze względu na płeć i grozi mu zapłacenie 160 000 koron odszkodowania kobiecie, której nie chciał zatrudnić.
Diana Sjöström Schreiber, 18 l. uczyła się w Hotell och restaurangskolan w Handen i miała zostać kucharką. Alergia na niektóre artykuły spożywcze sprawiła, że została zmuszana do szukania innej pracy niż w kuchni. Znalazła ogłoszenie o rekrutacji na stanowisku rzeźnika. Zadzwoniła do firmy, żeby dowiedzieć się czegoś więcej o warunkach zatrudnienia. Gdy potwierdziła, że szuka tej pracy dla siebie nie dość, że nie udzielono jej informacji, to jeszcze właściciel firmy poradził jej, żeby szukała innej pracy.
Stefan Ullander właściciel firmy stwierdził, że kobiety nie dają sobie rady w tej pracy, bo jest ciężka i może prowadzić do urazów, trzeba wcześnie wstawać, w pomieszczeniach jest zimno a w dodatku brakuje przebieralni dla kobiet. Od 37 lat, odkąd firma działa na rynku, nigdy nie zatrudniała kobiety rzeźnika. Na pytanie reportera Sveriges Radio, jak sobie radzą w tej ciężkiej pracy chudzi chłopcy, właściciel odpowiedział, że tacy u niego nie pracują.
Aftonbladet.se sprawdził, jak sobie radzą kobiety rzeźnicy. W firmie Scan to właśnie one są najlepsze. Jenny Rask, 32 l. w firmie Scan pracuje na akord od 2002 roku i potwierdza, że jest to praca, w której trzeba mieć siłę w rękach, ale z pewnością nie pracuje się w krwi. Dodaje, że mięso jest zimne i suche a nie ociekające krwią a pracę wykonuje się w higienicznych warunkach. Cała rodzina Diany Sjöström Schreiber jest związana z branżą spożywczą, jej ciotka pracowała jako rzeźniczka, więc kobieta dobrze zna warunki pracy w tym zawodzie.
Najpierw domagała się przeprosin od właściciela firmy, ale po jego wypowiedziach w mediach jeszcze bardziej się zdenerwowała i sprawę zgłosiła do rzecznika ds. dyskryminacji – Diskrimineringsombudsmannen. Właściciel firmy w wypowiedzi dla gazety „Mitt i Haninge” jeszcze w kwietniu tego roku podchodził do sprawy lekko, nie wierząc, że rzecznik w ogóle podejmie jakiekolwiek działania. Katri Linna, Rzecznik ds. dyskryminacji stwierdziła, że istnieje głęboko zakorzenione i przestarzałe postrzeganie możliwości kobiet co jest powodem do wykluczania ich na rynku pracy i prowadzi do segregacji na rynku pracy. Rzecznik podkreśliła, że powoływanie się na ciężkie warunki pracy nie jest właściwe, bo w obowiązku pracodawcy jest stworzenie bezpiecznych warunków pracy i zapewnienie rozwiązań chroniących przed urazami w pracy. Rzecznik uznała, że kobiecie odmówiono dostępu do pracy, bo jest kobietą i tym samym złamano prawo. W związku z czym Rzecznik złożyła oskarżenie w sądzie pracy i domaga się dla dyskryminowanej kobiety odszkodowania w wysokości 160 000 koron.