Ojcostwa trzeba zasmakować, bo inaczej nie jest się mężczyzną. W końcu, co to za chłop, który nie wybudował domu, nie posadził drzewa i nie spłodził syna, prawda? My w Polsce mamy do tego przysłowia szczególny sentyment, bo brakuje nam mieszkań, niedługo zniszczymy ostatnie połacie zieleni w tym kraju, a już teraz brakuje nam rąk do wypracowania emerytur dla kolejnych pokoleń. To wizjonerskie przysłowie wpisuje się, zatem w projekty uzdrawiające polską gospodarkę. Inaczej jest w Szwecji, gdzie dzięki polityce równych szans kobiet i mężczyzn, kraj przeżywa baby boom, buduje się tyle mieszkań, ile obiecują politycy a krajem rządzi Partia Zielonych. W takiej luksusowej rzeczywistości, smaczkiem niech będzie kolejny pomysł chadecji.
Kochający ojciec, to ojciec, który jest z dzieckiem w domu. Tak zaczyna myśleć szwedzka chadecja, której ostatnie antyrównościowe propozycje, z rosnącym niepokojem, przyjmowało społeczeństwo szwedzkie. Szczególnie krytycznie zareagowano na pomysł wydłużenia okresu, w którym można wykorzystać przysługujące 480 dni płatnej opieki na dziecko do wieku 18 lat, co lewica skomentowała jednoznacznie, jako kolejny pomysł na zatrzymywanie kobiet w domu, tym razem matek nastolatków. (Więcej w: „Sposób na kobiety, czyli zabójcza broń szwedzkiej chadecji„). To nie gdzie indziej, jak właśnie w chadecji wyodrębniła się w swoim czasie grupa postulująca utworzenie partii antyaborcyjnej. Notowania chadecji spadały gwałtownie w sondażach, a partia obudziła się z nerwową gorączką i wymyśla tyle projektów równościowych, ile tylko papier zniesie. Ich wartość jest różna.
W ostatnim pomyśle chadecji chodzi o to, aby ojcom OPŁACAŁO SIĘ być ojcem. Przypomnę, że od kiedy wprowadzono tzw. obowiązkowe dni urlopu rodzicielskiego dla ojców, najpierw 30 a potem 60, systematycznie z roku na rok rosła liczba korzystających z niego ojców. W 1974 roku 0%, sześć lat później 5% a w 2005 roku już 20% ojców cieszyło się z ojcostwa.
Chadecja chce nagradzać zwolnieniami od podatków firmy ułatwiające i wspierające równe korzystanie z rodzicielstwa. Ojcom zarabiającym dużo często nie opłaca się brać opieki, bo wówczas budżet domowy straci więcej, niż gdy opiekę weźmie matka. Wiele szwedzkich firm dostrzegło ten problem i dobrowolnie wypłaca różnicę pomiędzy zasiłkiem na dziecko przyznawanym przez państwo a pensją rodzica. W ten sposób budżet domowy pozostaje w błogim balansie a dzieci mogą się cieszyć z obecności w domu, do tej pory często nieobecnego taty. I tę różnicę chce zagospodarować chadecja, umniejszając o taką samą kwotę obowiązkowe składki na ubezpieczenie społeczne, które musi ponosić pracodawca. Taki gratis dla równych pracodawców.
Podoba mi się w tym projekcie, że jest dodatkowym głosem w debacie o równouprawnienie. Jak przysłowie mówi, jeżeli nie wiadomo o co, chodzi, to chodzi o kasę. Z pewnością łatwiej podejmuje się decyzje, które są dochodowe. Nie podoba mi się, że chadecja podejmuje tyle wysiłku, aby przekonać mężczyzn, że ojcem opłaca się być. Wolałabym, żeby partia przekonywała ojców, że fajnie jest być tatą, po prostu dlatego, że się nim jest. Dla chadecji, ojcostwo to ciężki obowiązek i życie pełne wyrzeczeń, więc na osłodę trzeba za ten trud dostać zapłatę.
Jak widać wiele firm szwedzkich, bez specjalnych zachęt, same z siebie podejmuje prorównościowe decyzje. Wierzę, że zarządy tych firm rozumieją politykę równych szans i są wewnętrznie przekonane o jej słuszności. Jeżeli firma, do tej pory nie zachęcała ojców do ojcostwa, to nie wiem, czy zrozumie, że warto to robić. Z drugiej strony jestem przekonana, że trzeba wspierać równouprawnienie różnymi sposobami i raz niech to będzie kara za dyskryminację a innym razem nagroda za równouprawnienie.
źródła:
1) SCB
2) Eva Buskas, Kd vill ha fler hemmapappor, http://www.aftonbladet.se/kvinna/article1698743.ab, 25.01.2008