Kategorie
Kraje nordyckie

Choroba kosztowa Baumola w szwedzkiej budżetówce

Choroba kosztowa Baumola to dzieło amerykańskiego ekonomisty Williama Baumola (1922 – 2017). To on dokonał epokowego odkrycia, z którym do dzisiaj nie mogą się pogodzić zwolennicy produktywności. Chodzi o to, że są branże, w których pracy nie da się zefektywizować, bo nie można tej pracy wykonywać inaczej, nie da się jej ani zautomatyzować, ani zrobotyzować, ani przyspieszyć. Najlepiej wytłumaczył to Sebastian Stodolak na łamach “Gazety Prawnej” pisząc, że:

„jeśli w XIX w. do wykonania na scenie utworu Beethovena potrzeba było 4 osób i godziny czasu, to w XXI w. jest dokładnie tak samo”.

Sebastian Stodolak „Gazeta Prawna”

Szwedzka badaczka Åsa Plesner dodaje, że nie da się opiekować szybciej maluchami w przedszkolu, więc nie da się do sali przedszkolnej przenieść z firm reguł oczekując, że maluch po wdrożeniu ich będzie jadł, smarkał i zasypiał dwa razy szybciej i takiego wypoczętego zapakuje się rodzicom w kartonik, żeby nowa partia dzieci mogła zaliczyć swój czas w przedszkolu. No póki co, tak to nie działa. Są zatem branże, w których Ford i inni spece od taśmowej produkcji poniosą zawsze sromotną porażkę.

Politycy chcą efektywizacji tam, gdzie nie da się jej wprowadzić

A jednak w polityce wciąż panuje przekonanie, że każdą branżę da się jednak zefektywizować. I próbuje się to robić, chociaż logika podpowiada, że nie da się określonych prac wykonywać inaczej, bo wracając do przykładu z Beethovenem, można kazać orkiestrze grać szybciej, ale chyba zgodzimy się, że to byłoby bez sensu. A w niektórych przypadkach niebezpieczne, na przykład gdybyśmy powiedzieli chirurgowi przy stole operacyjnym, że ma się szybciej uwijać.

Wróćmy jeszcze na chwilę do gospodarki. W latach 90. komputer z mikroprocesorem Pentium kosztował w Szwecji 10 000 – 15 000 koron, czyli tyle ile średnio zarabiał wtedy pracownik budżetówki. Obecnie średnie zarobki w szwedzkiej budżetówce wynoszą 35 000 koron a laptopa można znaleźć na porównywarce cenowej Prisjakt już od 3 700 koron. Bo spadły koszty produkcji sprzętu komputerowego. Te branże, w których efektywizacja jest możliwa, bo możliwa jest w nich automatyzacja lub robotyzacja wpływają na wzrost średniej stopy produktywności w całej gospodarce. W innych w tym czasie wzrastają wynagrodzenia, na przykład w szwedzkiej budżetówce, bo pracy aktora w teatrze, muzyka w filharmonii, policjanta, opiekuna osób starszych, strażaka nie da się zautomatyzować jak na produkcji. I to są na ogół zawody związane z pracą z ludźmi, opieką nad innymi, gdzie praca zawsze wykonywana będzie tak samo. Te branże wpływają na obniżenie średniej stopy produktywności w całej gospodarce.

Choroba kosztowa Baumola

Choroba kosztowa Baumola polega więc na tym, że niektóre branże, w których nie da się zwiększyć produktywności pracy, wysysają zasoby z innych obniżając średnią stopę wzrostu produktywności w całej gospodarce.

Cięcia budżetowe

Jedyne lekarstwo jakie politycy oferują na zażegnanie tego to cięcia budżetowe, czyli planują w budżecie mniej pieniędzy na sektory, w których nie da się efektywniej pracować i oczekują, że jednak uda się w nich zaoszczędzić na czymś. To prowadzi do absurdalnych oszczędności. Skoro nie da się pogonić chirurga przy stole operacyjnym, to można kazać lekarzowi POZ przyjmować więcej pacjentów na godzinę. Skoro brakuje pieniędzy na zatrudnienie odpowiedniej liczby pielęgniarek, to zmusza się je do brania nadgodzin a mniej kosztuje opłacenie nadgodzin zamiast pełnego etatu pracy dla dodatkowej osoby. Etatowych pracowników zastępuje się pracownikami tymczasowymi. W szkole zwiększa się liczbę dzieci w klasie, więc można zmniejszyć liczbę klas. Posiłki w domach opieki są coraz uboższe i częściej suche w postaci kanapek. Nie przeprowadza się potrzebnych remontów. Wywołuje się poród, żeby go przyspieszyć, bo to skraca pobyt rodzącej, więc obniża koszty. Oferuje się niższe wynagrodzenia niż w innych sektorach gospodarki.

Niezadowolenie społeczeństwa i pracowników

Absurdalne oszczędności prowadzą do niezadowolenia społeczeństwa, ale też niezadowolenia ludzi pracujących w budżetówce.

Dzieci mają słabe wyniki w szkole, bo jak się dobrze uczyć w przepełnionej klasie. Nauczyciele są coraz bardziej przepracowani, bo mają więcej do zrobienia w związku z większymi grupami dzieci. Lekarze są coraz bardziej zestresowani, bo nie mają czasu spojrzeć na pacjenta. Wydłużają się kolejki do specjalistów. Budynki przestają spełniać swoje funkcje, bo brak remontu sprawia, że są na przykład nieprzystosowane do potrzeb osób z obniżoną mobilnością. Społeczeństwo zaczyna mieć wrażenie, że kraj się sypie, że usługi publiczne nie działają, że państwo sobie nie radzi, więc prywatyzuje się usługi publiczne.

Prywatyzacja

Ale prywatyzacja usług publicznych sprawia, że coraz więcej pieniędzy potrzeba zaplanować na kontrolę firm i sprawdzanie, czy prawidłowo dysponują środkami, które otrzymują z budżetu. A zwłaszcza ostatnio prywatyzacja wychodzi Szwecji bokiem. Okazało się, że sprywatyzowane poprawczaki prowadzą przestępcy. Koncern odpowiadający za prywatną edukację szkolną wypłacił dywidendy o równowartości dotacji budżetowej. Prywatna apteka wydaje Ozempic nie weryfikując, czy pacjenci mówią prawdę. Urzędnik wydaje pozytywne decyzje firmie, w której jest konsultantem.

Okazuje się więc, że trzeba płacić za kontrole w firmach, za pracę urzędników, którzy zweryfikują rozliczenie dotacji. Że rośnie potrzeba udzielania wsparcia klientom oszukanym przez koncerny. Że taki system jest wrażliwy na lobbing i korupcję. I że koszty tych kontroli, pomocy konsumenckiej, służb dbających, żeby nie dochodziło do nadużyć są spore a ich brak prowadzi do patologii. Coraz więcej pieniędzy idzie też na administrację, czyli urzędników przeprowadzających przetargi w ramach zamówień publicznych. Rosą więc koszty realizacji zadań publicznych przez sektor prywatny, który konsumuje pieniądze budżetowe. Zarówno Szwecja, jak i Polska stworzyła system do obsługi środków budżetowych, które w coraz większym stopniu trafiają w prywatne ręce, a społeczeństwo coraz więcej musi płacić za obsługę wypłacania tych środków i kontrolowania prawidłowości przy ich wydatkowaniu. Musimy mieć w worku, który nazywamy budżetem państwa, coraz więcej pieniędzy na kontrole i administrację, a to przecież nowa praca potrzebna w związku ze zmianą realizatora zadania z publicznego na prywatnego.

Cięcia pogłębiają problemy w budżetówce

I tu wkracza Åsa Plesner i Niklas Altermark z ich książką „Konsten att avveckla en välfärdsstad” [Sztuka demontażu państwa dobrobytu]. Åsa od dawna naukowo badała finanse gmin, pochylała się nad ich budżetami, wpływami i wydatkami. W tym czasie Niklas zainteresował się systemem ubezpieczeń zdrowotnych. Przez przypadek porozmawiali o swoich pracach badawczych i połączyli kropki…

Pokazali, że ci, którzy zostają w budżetówce zaczynają z powodu cięć i negatywnych skutków oszczędności coraz częściej chorować. Za ich leczenie płaci się z budżetu państwa, tego samego, z którego idą środki na budżetówkę, czyli ich choroby generują koszty, które pomniejszają pulę pieniędzy przekazywanych na budżetówkę. Z branż dotkniętych cięciami uciekają ludzie. Odchodzą pielęgniarki, bo nie mają siły ciągnąć ochrony zdrowia na swoich plecach w trybie nieustannych nadgodzin. Z zawodu odchodzą nauczyciele, bo nie widzą sensu swojej pracy. Lekarze przechodzą do prywatnych przychodni. Sektor publiczny traci w ten sposób fachowców, którzy albo się przebranżawiają, albo zasilają sektor prywatny. A w budżecie potrzeba jeszcze więcej pieniędzy na nieustanne rekrutacje. Choroba kosztowa Baumola nasila się. Prywatyzacja usług publicznych nie tylko więc drenuje budżet z pieniędzy, ale też zniechęca specjalistów do wiązania swojej przyszłości z budżetówką.

Åsa Plesner i Niklas Altermark udowodnili, że ponieważ są sektory dotknięte chorobą kosztową Baumola, to cięcia w nich nie są rozwiązaniem tylko pogłębianiem problemów. Pieniądze na budżetówkę są, tylko w niewłaściwych rękach. Zamiast dawać pieniądze z budżetu państwa prywatnym firmom, żeby robiły to, co robił wcześniej sektor publiczny, trzeba dać po prostu więcej pieniędzy na budżetówkę, żeby mogła działać na wysokim poziomie. A państwo musi przejąć z powrotem z sektora prywatnego realizację zadań publicznych. O to apeluje szwedzka Socjaldemokracja i partia Lewicy.

A poza tym pieniądze należy też wziąć z sektorów, które mają potencjał do automatyzacji, robotyzacji. Te sektory MUSZĄ oddawać w podatkach daniny na utrzymanie sektorów, których nie da się zoptymalizować, a które są społecznie potrzebne, i z których przecież korzystają, więc powinny partycypować w ich stabilnym utrzymaniu. Prywatne firmy otrzymują bardzo dużo pieniędzy, których nie wlicza się w pomoc publiczną a służą do prowadzenia biznesu. To drogi i mosty, którymi dojeżdżają do pracy a ich klienci do ich biur. To uczelnie wyższe, które kształcą im pracowników. To szkoły i przedszkola, które opiekują się ich dziećmi. To sektor ochrony zdrowia, który leczy ich.

Firmy przestaną działać bez działającego państwa. A gdy przestanie działać państwo czeka nas anarchia.

Buycoffee.to

Jeśli chcesz docenić moją pracę włożoną w napisanie tego artykułu postaw mi wirtualną kawę.

Buycoffee.to/szkicenordyckie

LH.pl

Z moim partnerskim kodem rabatowym LH-20-57100 u polskiego dostawcy hostingu: https://www.lh.pl, otrzymasz obniżony koszt hostingu w pierwszym roku o 20% a ja prowizję tak długo jak jesteś ich klientem / klientką.