Kategorie
Literatura nordycka

Osaczenie – Carl Frode Tiller, czyli jak marudzić po norwesku

Gdy w 2007 trzydziestosiedmioletni wówczas Carl Frode Tiller (ur. 1970) święci swój życiowy triumf i odbiera najważniejszą norweską nagrodę literacką, dwa lata od niego starszy Karl Ove Knausgård (ur. 1968) ma dodatkowy powód do żalu. Wrażenie, że nic nie osiągnie literacko wzmagało w nim, a sukces kolegi po piórze mógł być iskierką, która rozpaliła w nim pomysł, który z taką siłą wybuchnie zaledwie rok później. Skomplikowany literacki przekładaniec: brak weny, kryzys twórczy, porażka komercyjna nagle dostaje paliwa. Tiller świętuje, ale to sukces kameralny; na razie na skalę pięciomilionowej Norwegii, która rozpływa się nad talentem rodaka uwielbianego już od jego debiutu w 2001 powieścią „Skåninga”, która zdobyła Tarjei Vesaas’ debutantpris, nagrodę roku za najlepszy debiut i nominację do Brageprisen.

Osaczenie Carl Frode Tiller

Literackie losy Carla Frode Tillera i Karla Ovego Knausgårda mocno się przeplatają. Gdy awanturnik z Północy ugruntowuje swój sukces „Moją walką”, Tiller postanawia iść w jego ślady i dopisuje ciąg dalszy do „Osaczenia”. Teraz bardzo łatwo jest marketingowcom żonglować wyobraźnią czytelników sugerując im epicki obraz Norwegii w kontrastujących się wydaniach: piszącego o sobie Knausgårda i piszącego o innych Tillera. Brakowało wam wielogłosu w prozie Karla Ovego? Oto rozłożona na głosy odpowiedź Tillera. Coś więcej jednak sprawia, że ten pojedynek tytanów pióra nie idzie z dymem. Los? Przypadek? Nie, nie: łaskawa ręka Zadie Smith, która namaszcza karierę Knausgårda i jedną pozytywną wypowiedzią tworzy efekt kuli śnieżnej, do której przyklejają się kolejne lansowane norweskie nazwiska. Sprzedawanie praw do przekładów prozy norweskiej jest dzisiaj jak handlowanie pewniakiem; bez względu na jakość można się spodziewać pozytywnego zainteresowania rynku.

Carl Frode Tiller ma wiele atutów, żeby powielić sukces Knausgårda: jest Norwegiem, opowiada o ściśniętej mrozem, brakiem światła i egzotyką Północy społeczności, dokonuje wiwisekcji na relacjach ludzkich. Obaj piszą właściwie o tym samym: o człowieku i jego samotności w jednym z najlepszych krajów do życia. Knausgård do perfekcji opanował perspektywę egotyka, w którego cień upycha resztę najbliższych przerzucając na nich odpowiedzialność za własne poczucie niepowodzenia, niespełnienia. Tiller patrzy na knausgårdowskiego bohatera oczami świadków. Prześwietla go machiną psychologicznych podchodów. O ile Knausgårdowi zarzucano, że nudzi, użalając się nad sobą, o tyle Tiller nudzi historią żywcem wyjętą z akt psychologa, któremu trafił się wybitnie marudny pacjent.

Nie dołączę do peletonu zachwyconych głosów, bo proza Tillera nie oferuje nawet w minimalnym stopniu tego, co o dziwo w porównaniu z nim można znaleźć u Knausgårda. Zderzenie z narracją w „Osaczeniu”, to jak wielogodzinny maraton katowania się wylewanym tutaj potokiem cudzych brudów. Przebrnięcie przez tę książkę wymaga podobnego trudu, jak zdobycie K2, tyle, że na szczycie zamiast satysfakcji można jedynie westchnąć z ulgą, że to koniec. Rozczarowanie dziełem Tillera pojawia się już na początku i wzmaga z każdą stroną. Czytając tę prozę można popaść w depresję i zapaść na nieodwracalną w skutkach niechęć do świata. Więc tak, to proza sugestywna, ale z napięciem nie między wierszami, a między czytelnikiem i jego silną wolą, która każe mu się katować do końca. Nie udało się Tillerowi wzbudzić swoją historią zainteresowania, bo za grosz nie ma umiejętności pisania obrazami, a czytanie niekończącego się i nawarstwiającego w wypowiedzi każdej postaci marudzenia i narzekania na ludzi i świat, po prostu nie sprawdza się literacko. Nie potrafię sobie wyobrazić tej książki w jakiejkolwiek adaptacji, chyba, że w bardzo perfidnym performansie inspirowanym historią z „Osaczenia”.

Trzeba też sobie jasno wyjaśnić, że w żadnej mierze „Osaczenie” nie jest thrillerem psychologicznym. Nieudana zagrywka marketingowa dokłada tylko do ognia niechęci, jaką może wzbudzać takie mamienie czytelnika. Próba wciskania rzeczy raczej z górnej półki czytelnikowi komercyjnemu może tylko wzmorzyć niechęć do tzw. literatury ambitnej. To proza monologowa-rzeka, w której nie widać uzasadnienia dla takiego potoku słów. Postaci zupełnie tutaj nieożywają, nie wychodzą poza słowa i nie trafiają do wyobraźni, bo Tiller nie wie, jak je nakreślić. Skupił się jedynie na oddawaniu im głosu, a ten nie nabrał choćby minimalnie odcienia indywidualizmu. Podziwiam upór tych recenzentów, którzy potrafili dostrzec jakieś niuanse w wypowiedziach postaci, które według mnie nużą jednym beznamiętnym tonem. To zaprawdę godny podziwu upór krytycznoliteracki.

W moim odczuciu książka w żadnej mierze nie zasługuje na impet, z jakim obdarowuje się ją komplementami. Od prozy z najwyższej półki oczekuję błysku, intelektualnego rozmachu lub chociażby językowych twistów. A apetyt na cokolwiek do czytania mija po takich frykasach:

„No, mówi, a po jego głosie poznaję, że naprawdę żałuje tego, co powiedział. Silje, mówi i milknie, ale nie wychodzę mu naprzeciwko, po prostu stoję i uśmiecham się oschle i obojętnie. Przepraszam, mówi. W porządku, mówię, sztywna i nieruchoma, a jego ręka zsuwa się z mojego ramienia. Naprawdę nie miałem tego na myśli, mówi. Oczywiście, mówię”.

A ja MÓWIĘ, że to proza, która zniechęca do czytania. Jest równie nieprzyjemna, jak zadufana w sobie panna, której wydaje się, że jest największą pięknością na świecie. „Osaczenie” wyważa otwarte drzwi. Niczego w literaturze nie zmieni, niczego nie dopowiada. W ten sposób literatura Tillera jest wtórna, a jeśli ma kontynuację, to i wsobna, jeśli autor ciągnie w ten sam sposób część drugą, co ocenię, gdy ją przeczytam.

Dla osób, których ta recenzja nie zniechęciła mam egzemplarz książki, którą będzie można wygrać w konkursie, który ogłoszę na Facebooku.

Za egzemplarz recenzencki dziękuję: Wydawnictwu Literackiemu

Recenzja „Osaczenie”, Carl Frode Tiller, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2016. Z norweskiego przełożyła: Maria Gołębiewska-Bijak. Tytuł oryginału: Innsirkling (2007). Wydanie pierwsze. Opieka redakcyjna: Anita Kasperek. Redakcja: Henryka Salawa. Korekta: Anna Milewska, Kamil Bogusiewicz. Redakcja techniczna: Robert Gębuś. Opracowanie komputerowe okładki: Marek Pawłowski. ISBN 978-83-08-06200-5. Stron: 365.

Buycoffee.to

Jestem wdzięczna, że doceniasz pracę włożoną w napisanie tego artykułu stawiając mi wirtualną kawę.

Buycoffee.to/szkicenordyckie

LH.pl

Jestem wdzięczna, że kupujesz usługi u polskiego dostawcy hostingu: https://www.lh.pl z moim partnerskim kodem rabatowym: LH-20-57100, bo otrzymasz obniżony koszt hostingu w pierwszym roku o 20% a ja prowizję od LH.pl tak długo jak jesteś ich klientem / klientką.