Dlaczego wikingowie postrzegaliby współczesną powieść psychologiczną jako coś w rodzaju pornografii? Czy skaldowie islandzcy rapowali, żeby ułatwić wikingom zapamiętywanie wierszy? Czy wikingów łączyła blood brothers typowa dla gangsterskich środowisk hip-hopu? Czy surrealizm odkrył tysiąc lat po wikingach estetykę, która współtworzyła ich świat? „Czarny wiking” Bergsveinna Birgissona to coś więcej niż świetna literatura popularnonaukowa. To błyskotliwy cios w skostniały świat nauki i dowód na to, że można napisać bestseller o metaforach i języku staronordyckim. Chcecie naprawdę zrozumieć wikingów? To nie możecie czytać wyłącznie sag spisanych 212 lat po zasiedleniu Islandii przez ludzi, którym obcy był świat, w ich mniemaniu, brutalnych pogan. Prawda o władcach Północy tkwi w ich poezji i mitologii. Tu ma początek wszystkiego.
Bergsveinn Birgisson to islandzki dr Indiana Jones. Na pytanie, czy ten filolog z Północy i spec od języka i literatury staronordyckiej przeobraża się jak Harrison Ford z ugrzecznionego, nieco nieśmiałego wykładowcy w łowcę przygód, niestety nie odpowiemy. Ale genialne poczucie humoru, które ujawnia się w jego książce każe podejrzewać, że ten zakopany w świecie nauki badacz po opuszczeniu murów uczelni wyrywa się z okopów skostniałej rutyny i daje przedni dowód na to, że o literaturze, a zwłaszcza poezji można napisać rewelacyjną książkę, w równym stopniu zadowalającą fachowca, jak i osobę słabiej zorientowaną w temacie. Jest bowiem w jego narracji sznyt zdradzający, że mamy do czynienia z człowiekiem wielkiej wiedzy, po której obszarze porusza się ze swobodą potomka najbardziej bezczelnych rebeliantów w świecie wikingów.
ISLANDZKI FILOLOG MISTRZEM LITERACKIEGO UWODZENIA
Prawdziwy świat wikingów może poznać wyłącznie ten, kto zna język staronordycki. To tam ukryta jest tajemnica ich życia, wrażliwości, moralności i poglądów. Próba docierania do tej wiedzy poprzez sagi jest nieco nietrafiona, bo jednak, jak udowadnia Birgisson, to źródła spisane przez ludzi średniowiecza, podchodzących do świata wikingów z dystansem kolejnego już pokolenia chrześcijan, dla których ludzie Północy byli po prostu brutalami rozwiązującymi problemy z toporem w ręku. Ci, którzy nie posługują się staronordyckim mają jednak „Czarnego wikinga” i świetną biografię jednego z pierwszych osadników Islandii, jednocześnie wielkiego możnowładcy i słynnego wikinga. Za sprawą jakiś niejasnych zabiegów PR-owych średniowieczni naukowcy zajmujący się spisywaniem sag, nie napisali żadnej o nim. Jak to możliwe, że wiking, którego szlacheckie pochodzenie „mogłoby przyprawić każdego żądnego władzy księcia o paroksyzm zawiści” został tak potraktowany? Przecież „źródła podają, że wywodził się on z przypuszczalnie jedynego, autentycznie norweskiego rodu królewskiego południowej Norwegii. Harald Pięknowłosy nie mógł powołać się na tak szlachetne pochodzenie i to dlatego pod wieloma względami to Geirmund miał większe zadatki na to, by zjednoczyć całą Norwegię pod swoim berłem”.
Fenomen książki Bergsveinna Birgissona zasadza się na umiejętności łączenia wiedzy z pasją odkrywania. I jeszcze czymś. Przecież autor „Czarnego wikinga” to naukowiec związany z hermetycznym światem akademickim, a jednak daje sobie nieograniczoną swobodę w wypuszczaniu się w rejony popkultury, dając dowód nie tylko wielkiej erudycji, ale też wyczucia współczesności. W rozpoczynającym książkę rozdziale skupionym na czternastu pierwszych latach życia Geirmunda Heljarskinna, odtwarza z detektywistycznym zacięciem źródło jego pochodzenia, odtwarza realia królewskiego dworu rodziców Geirmunda, ale też tło społeczno-obyczajowe ówczesnej Norwegii. Zobaczymy jak wyglądało życie chłopaka najpierw oddanego przez matkę niewolnicy, potem zaakceptowanego jednak przez ojca i poddanego tradycyjnej królewskiej edukacji, która miała nauczyć go trudnej sztuki przetrwania w świecie wikingów. Lata 846 – 860 n.e. przestają być zwykłą datą z podręcznika do historii. Fakty, które dobiera Birgisson stają się rekwizytami opowiadającymi wreszcie prawdę o okresie pokrytym patyną wyobrażeń i stereotypów. Co więcej Birgisson cytuje i znanych skaldów i autorów sag, tak, że funkcjonują tutaj jak współczesna wypowiedź. A dla jej pełniejszego zrozumienia odwołuje się do porównań, o jakie trudno w literaturze popularnonaukowej. Silne więzi między wikingami, porówna z „blood brothers” czymś typowym dla gangsterskiego środowiska hip-hopu, estetykę wikingów wyjaśni na przykładzie surrealizmu, pokazując, że piękno w ich świecie funkcjonowało „w wyniku kolizji kontrastów czy przeciwieństw”, dodając jednocześnie, że „europejczykom powrót do takiego myślenia o estetyce zajął około tysiąca lat”, a techniki pamięciowe wykorzystywane w poezji skaldycznej jak the bizarreness effect, „aliteracje, rym wewnętrzny i ustalona liczba sylab”, zapewne wygłaszane „z towarzyszeniem prostych melodii albo w formie rytmicznej recytacji” porówna z rapowaniem.
Ta książka jest cenna i dla środowiska skandynawistów i ma zadatki na bestseller. Niewiele osób ma takie możliwości jak Islandczyk i językowe i czysto logistyczne, żeby poświęcić się tak drobiazgowym studiom nad sagami i poezją skaldyczną. Jego książka wypełnia lukę i przywraca odpowiednie proporcje historii o wikingu, o którym średniowiecze chciało zapomnieć. Dla skandynawistów „Czarny wiking” może stać się biblią i genialnym wprowadzeniem do historii, ale też do historii literatury. Jestem sobie w stanie wyobrazić wykłady, na których ta książka jest obowiązkowym źródłem. Dla masowego czytelnika książka Birgissona będzie równie fascynującym, przyjemnym i przystępnym wejściem w świat nauki, jak się to kiedyś udało Josteinowi Gaarderowi ze „Światem Zofii”.
MEDIA W CZASACH WIKINGÓW
Już w pierwszym rozdziale „Czarnego wikinga” widać zadatki tej książki na czytelniczy sukces. Wystarczy spojrzeć jak Birgisson opowiada o skaldach i sagach. Skald w czasach wikingów pełni rolę czegoś w rodzaju współczesnych mediów, powie, chociaż podkreśli, że działających wówczas nieco wolniej niż dzisiaj i doda, że:
„król niewykształcony w sztuce skaldycznej i bez kontaktu ze skaldami raczej nie zająłby wysokiej pozycji w staronordyckim społeczeństwie”.
Skaldowie na Islandii wzorem dzisiejszych rzeczników prasowych przekazywali współczesnym im mieszkańcom informacje o najważniejszych wydarzeniach. Nie spisano by sag, gdyby nie ich poezja krążąca od gospodarstwa do gospodarstwa, przekazywana sobie z pokolenia na pokolenie. Wzorem dzisiejszych dzienników skaldowie donosili o narodzinach dzieci słynnych wikingów, o sukcesach na morzu największych odkrywców, o biznesach porównywalnych z tymi dzisiejszych koncernów. Gdy urodzi się Geirmund i jego brat bliźniak nie będzie inaczej. Bragi Stary Boddason, najstarszy skald, żyjący i tworzący w połowie IX w. ułoży wiersz na cześć dwóch czarnowłosych chłopców. Birgisson przypuszcza, że był skaldem króla Hjøra, ojca chłopców. Szukając dalszych informacji o Heljarskinnie Birgisson wczytuje się z drobiazgową dokładność w pozostałą twórczość skaldów i sagi. To tam między wierszami znajduje zdumiewające szczegóły. W „Sadzie o Halfie” odkrywa ustęp o szoku, jaki ojciec przeżył na widok swoich czteroletnich synów bliźniaków. Nie chce mieć nic do czynienia z tymi heljaskinnami. (Hel to w mitologii skandynawskiej bogini krainy zmarłych, do której trafią ci, którzy nie zginą na polu walki). Każda taka informacja to dodatkowy pakiet wiedzy. Zagadka powoli się wyjaśnia. Chłopcy nie żyli zatem na dworze królewskim! Zostali przez ojca zaakceptowani dopiero później. Ale w tej samej sadze królowa Ljufvina, matka chłopców, nosi staronordyckie imię Hagny Hakadotter. Tak – czytamy – przejawiała się niechęć ówczesnych ludzi do obcych na wyspie.
„Ci, którzy piszą, koncentrują się na norweskim pochodzeniu pierwszych osadników i skrywają postaci z innych kultur na tyle, na ile jest to możliwe”.
Dziadek Geirmunda to wiking Half Hjørleifsson, jeden z najsłynniejszych królów dawnej Skandynawii. Według autorów, którzy w średniowieczu spisywali sagi, „był jedną z najbardziej znanych postaci w czasach wikingów, a jego ród należał do najpotężniejszych”. Przekazanie chłopców tuż po ich urodzeniu niewolnicy wiązało się z utratą przywilejów tak znakomitego rodu, z jakich Heljarskinnowie się wywodzili. To musiało mieć ogromne znaczenie dla ich późniejszego życia, jak za chwilę wyjaśni Birgisson opowiadając o traumie dziecka wychowanego w poczuciu braku akceptacji. Jest w Geirmundzie „jakaś twardość i gniew osoby odrzuconej, który bardzo przyda się w sytuacjach, kiedy trzeba będzie wykazać się zdecydowaniem. Jest też inna strona: wrażliwość i głęboko skrywane poczucie samotności”.
Pierwszy rozdział „Czarnego wikinga” to czternaście pierwszych lat chłopca. Opowiada Birgisson o normach i wartościach, pod których wpływem dorasta mały Geirmund. O ogromnej, niewytłumaczalnej dla współczesnego człowieka solidarności rządzącej drużyną wikingów. O ich sile zarówno fizycznej, jak i psychicznej. O śmierci, którą witali z uśmiechem na ustach. O uczuciach, które głęboko skrywali, bo w ich świecie pornografią byłoby o nich rozmawiać. O kulturze macho, w której oczywistym było okazywanie złości. O gniewie, który dla wikinga był najlepszym przyjacielem. O życiu, w którym trzeba było opanować wiele praktycznych umiejętności, niezbędnych do przetrwania w brutalnym świecie bez policji i konwencji praw człowieka, świecie którym rządzi przewaga fizyczna, a „winny jest ten, co przegrał”.
Wpis powstał z inspiracji i na podstawie pierwszej części książki „Czarny wiking. Fascynujący portret Geirmunda Heljarskinna i epoki, w której żył”, Bergsveinn Birgisson, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2016. Wszystkie cytaty pochodzą z książki. Przekład: Katarzyna Michniewicz-Veisland, Maria Sibińska. tytuł oryginału: Den svartevikingen (2013). Stron: 493. Redaktor prowadzący: Filip Karpow. Redakcja merytoryczna: Jakub Morawiec. Redakcja: Barbara Borszewska. Korekta: Magdalena Ciszewska. Opracowanie map: Mariusz Mamet. Projekt typograficzny i łamanie: Mateusz Czekała. ISBN 978-83-7976-391-7. Książka zawiera bibliografię, ilustracje.
Za egzemplarz recenzencki dziękuję: Wydawnictwo Poznańskie. O książce opowiadam też w audycji „Stacja Kultura”, Czwórka Polskiego Radia. Do odsłuchania tutaj.