Rozmowy kwalifikacyjne kończą się lub zaczynają sakramentalnym pytaniem: Ile chciałaby Pani zarabiać? O ile nie jesteśmy jedynymi specjalistkami w danej branży, które mogłyby wywindować pensję do niebotycznych rozmiarów, odpowiadamy zgodnie z logiką, że tyle ile zarabia się na danym stanowisku. Logika jednak kończy się, gdy podejmujemy pracę. Okazuje się, że pensja na danym stanowisku zależy od – płci. Jesteś mężczyzną zarabiasz o kilkadziesiąt procent więcej.
W jednej z firm, w której pracowałam zauważyłam, że kierowca dyrektora, Pan z wykształceniem zawodowym zarabiał o ok. 700 zł więcej od swoich koleżanek po studiach, wykonujących pracę umysłową. Zastanawiałam się często, dlaczego tak jest, że my kobiety musimy harować więcej za mniejsze pieniądze. Może przyzwyczaiłyśmy się, w końcu ciągniemy drugi etat w domu za darmo, a w firmie płacą nam chociaż za naszą pracę. Spotkałam jednak koleżanki, które te różnice w wypłacie dostrzegały i nie wyglądały na przyzwyczajone do takiego stanu rzeczy. Zwalniały się, zwiększając rotację w naszym zespole. I wówczas pomyślałam, że może niektóre kobiety po prostu szanują siebie i swoją pracę bardziej niż inne. I znowu spotkałam dziewczyny, które ciągnęły takie prace za śmieszne pieniądze, bo najpierw urodziły dziecko, a gdy trafiły na rynek pracy nie miały doświadczenia i musiały brać co dali.
No dobra, nie jest tak, że mamy tylko jeden powód. Rozumiem, że ktoś bez doświadczenia zarabia mniej. Rozumiem, że coraz lepszą pracę dostaje się wraz z wyższymi kwalifikacjami. Ale nadal nie rozumiem, dlaczego kobieta z takimi samymi kwalifikacjami i doświadczeniem zarabia dużo mniej od mężczyzny?
Nie przez przypadek o tym piszę. Göteborg to niezwykłe miasto. Jestem zakochana w dalekiej Północy, w terenach za kołem podbiegunowym, w zorzy polarnej, więc Göteborg nie zrobił na mnie wrażenia. Ale nie o geografię tu chodzi. Władze tego miasta mają charyzmę i odwagę czynić rzeczy nieprzeciętne. Niedawno pisałam o tym, jak zaprosiły dzieci do udziału w wyborach parlamentarnych. Ewenement na skalę światową. Tak to społeczeństwo wychowuje sobie ludzi na obywateli i obywatelki. Teraz władze tego samego miasta postanowiły udowodnić, że da się ludzi wynagradzać niemal sprawiedliwie. I zrobiono rzecz bardzo prostą. Stworzono system szacowania pracy, w którym bierze się pod uwagę takie czynniki, jak m.in. ile doświadczenia wymaga wykonywanie danej pracy, jak dużą odpowiedzialność ta praca niesie ze sobą, jak bardzo wpływa na życie innych osób. W ten sposób wiele zawodów silnie sfeminizowanych, zwłaszcza w opiece zdrowotnej, oświacie zostało odpowiednio doszacowanych. W ten sposób osoby pracujące np. w przedszkolach otrzymały 30% podwyżki.
Jak czytam w dzienniku „Aftonbladet” w roku 2000 kobiety w Göteborgu zarabiały średnio 85% tego, co mężczyźni. W 2005 roku zarabiają 90% pensji mężczyzn! Dlaczego w Polsce kobiety zarabiają 60% tego co mężczyźni? Przewodniczącym Rady Miasta Goteborga jest Göran Johansson, socjaldemokrata. Na 13 radnych, 8 to kobiety. Wśród nich znalazłam m.in. Ewelinę Tokarczyk, socjaldemokratkę. Nie wiem, czy to Polka czy córka imigrantów z Polski. Ale jest tam i czyni cuda.
(źródło: Irene Beertema, „De fick nu lön som är – nästan – rättvis”, http://www.aftonbladet.se/vss/kvinna/story/0,2789,804666,00.html , 5.04.2006r.)