Kategorie
Kino nordyckie

Daniel – film o duńskim zakładniku ISIS

„Daniel” to filmowa adaptacja książki gwiazdy duńskiego reportażu i specjalistki od Bliskiego Wschodu Puk Damsgård. Jej „Zakładnik ISIS” opowiadający o uprowadzeniu i więzieniu przez 398 dni duńskiego fotoreportera Daniela Rye został doceniony najważniejszą nagrodą dziennikarską Cavlingprisen w 2015. Poruszył małą Danią, potrząsną opinią publiczną, sprzedał się w ponad 100 000 egzemplarzy a w dorobku Puk Damsgård, najbardziej uznanej duńskiej autorki non-fiction, zaznaczył się kolejnym sukcesem. To, że powstanie film na podstawie tej książki było jedynie kwestią czasu.

Daniel film o duńskim zakładniku ISIS Szkice Nordyckie

Daniel zakładnik ISIS

W Danii zarówno książka reportażowa Puk Damsgård, jak i film na jej podstawie ukazały się pod wspólnym tytułem „Ser du månen, Daniel”. W Polsce książkę Dunki wydało Wydawnictwo Sonia Draga w 2016, rok po duńskiej premierze pod tytułem „Zakładnik ISIS”. Film sprowadzono do Polski licząc jak sądzę na komercyjny sukces produkcji, która w 2020 zdobyła nominacje Duńskiej Akademii Filmowej w niemal wszystkich kategoriach, łącznie z filmem roku. który tak spodobał się widzom, że zdobył Nagrodę Publiczności 2020.

Przepis na najlepszy film

Gdyby spojrzeć od kuchni to „Daniel” jest gotowym przepisem na sukces. Książkę reportażową na język filmu przełożył Anders Thomas Jensen (ur. 1972). Już pierwszymi próbami filmowymi pokazał, że trudno przejść obok jego twórczości obojętnie. Miał zaledwie 27 lat, gdy przywiózł do Danii Oscara dla najlepszego filmu krótkometrażowego. Jego dalsza kariera filmowa przypomina efekt kuli śnieżnej. Czego się nie dotknie zamienia w sukces. Kochają go też widzowie. Jest nagrodzonym Robertem 2005 autorem scenariusza do „Braci” w reżyserii Susanne Bier i autorem scenariusza do „W lepszym świecie”, za który reżyserka w 2011 otrzymała Oscara. W 2006 Anders Thomas Jensen zdobył Nagrodę Roberta za scenariusz do „Jabłka Adama”, który dodatkowo wyreżyserował.

Za kamerą w „Danielu” stanął inny Duńczyk, który rozsławił twórczość Stiega Larssona. Niels Arden Oplev (ur. 1961) wyreżyserował pierwszą części trylogii Millennium „Mężczyźni, którzy nienawidzą kobiet” (2009). Film wykosił w swoim czasie niemal wszystkie nagrody: w 2011 BAFTA Award i Sattellite Award 2010 dla najlepszego zagranicznego filmu, Guldbaggen 2010 dla najlepszego filmu i Empire Award 2010 dla najlepszego thrillera. Niels Arden Oplev pokazał też, że potrafi budować napięcie długofalowo, co zostało docenione Nagrodą Emmy 2005 za duński serial kryminalny „Orzeł” (Ørnen: en krami-odyseé).

Daniel – thriller wojenny?

Wydaje mi się, że tą adaptacją filmową planowano skok na box office. Świadczy o tym precyzyjny montaż ekipy, która przetarła w świecie filmu wiele ścieżek. Łatwo można było przypuszczać, że historia uprowadzonego fotoreportera, którą żyła cała Dania przyciągnie do kin masowego widza. Sukces książki Puk Damsgård był kolejnym gwarantem dużego zainteresowania. Tytułowego Daniela Rye zagrał Esben Smed (ur. 1984), wcześniej doceniony za rolę serialową. Postawiono więc na warsztat, doświadczenie i popularność. Co tu więc mogło się nie udać?

Film obejrzałam w E-Kinie Pod Baranami. Mam nadzieję, że ta onlinowa emanacja mojego ulubionego kina nie zakończy działalności po odwołaniu epidemii Covid-19. To kino studyjne, które jeśli ściąga film komercyjny, to mamy gwarancję jego jakości. I „Daniel” jest z wszech miar udaną produkcją. Gdyby go rozłożyć na gatunkowe czynniki, to mamy tutaj bardzo dobrze trzymający napięcie thriller wojenny. Ale to wszystko.

Co nie wyszło w filmie?

„Zakładnik ISIS” Puk Damsgård otwierał przed nami świat. To naprawdę bardzo dobrze odrobiona reporterska lekcja z Bliskiego Wschodu, książka pozwalająca zrozumieć konflikt w Syrii, dająca klarowny, dobrze przemyślany, całościowy obraz tła, dla dramatycznych wydarzeń, których uczestnikiem jest młody fotoreporter Daniel Rye. Sposób dokumentacji, czas włożony w budowę reportażu, wreszcie rewelacyjne pióro i lata doświadczenia wyniesionego z obszaru, który porusza książka, zaowocowały mocną lekturą. Uzasadnione były w niej brutalne sceny, przemoc i brud wojny. Puk Damsgård połączyła wiedzę, doświadczenie i emocje, dzięki czemu jej reportaż pozostaje w człowieku na zawsze. Film obdarto z tego wszystkiego. Została dobrze skonstruowana filmowa draperia, która trzyma obraz w fabularnych ryzach i napięciu, ale nic ponadto.

Zmarnowano w tym filmie potencjał historii i szansę na pokazanie światu tragedii, którą żyjemy przecież od wielu lat. I z której konsekwencjami przyjdzie nam się jeszcze nie raz zmierzyć. Z filmu o duńskim fotoreporterze zniknęła praktycznie Dania, o której niewiele się tutaj dowiemy. Nie skorzystano z szansy pokazania postaci Jana Grarupa – najsłynniejszego duńskiego fotoreportera duńskiego, który dostrzegł talent Daniela Rye. Co więcej film trywializuje bardzo jego wybór, dzięki któremu Daniel wyjechał na swój pierwszy fotoreportaż. Film wydaje się być wersją soft reportażu, pozbawioną najcenniejszych elementów, które zaważyły o wysokiej wartości książki. I zdaję sobie sprawę, że bardzo trudno jest dorównać filmowi świetnej książce. Ale mam wrażenie, że to przemyślana decyzja i wybrano „rozrywkę”, postawiono na akację i napięcie.

Kino bez większych ambicji?

„Daniel” nie stawia nam żadnych pytań. Nie drażni. Nie wywołuje dyskusji. Właściwie to nie porusza. Dziwne, że film o tak trudnej historii przelatuje przez człowieka, pozostawiając go bez większych emocji. Wydaje się też być dość konformistycznym wyborem. Niczego nie chce załatwiać. Nawet bardzo mocno uwypuklona w reportażu kwestia niepłacenia okupów za porwanych obywateli duńskich jest tu spłycona do pokazania tego faktu.

Jestem fanką kina wojennego. Przez długie lata „Łowca jeleni” Michaela Cimino był moim ulubionym filmem. Wychowałam się na „Plutonie”, „Czasie apokalipsy”, „Good Morning, Vietnam”. Obejrzałam wszystkie odcinki „MASH”. Śledzę współczesne produkcje. Wielokrotnie wracałam do „Snajpera” Clinta Eastwooda. Kinu wojennemu stawiam wysokie wymagania, bo dorastałam z najlepszymi filmami wojennymi. „Daniel” nie ma ich ambicji. Szkoda.

Wesprzyj mnie:

Jeśli chcesz mnie wesprzeć w tworzeniu tego bloga, uważasz że to co robię jest wartościowe lub po prostu ciekawe, dostarcza Ci nowej wiedzy o krajach nordyckich, to teraz możesz to zrobić na:

buycoffee.to/szkicenordyckie